Były napastnik „Karpatu” i reprezentacji Ukrainy Tarasa Kabanova w wywiadzie ”Drużyna 1 » wyraził swoją opinię na temat perspektyw rozgrywek w ukraińskiej Premier League.
— Czy Pana zdaniem uda się zorganizować pełnoprawne mistrzostwo na Ukrainie?
— Zainteresowane organizacje zdążyły wszystko przemyśleć. A jeśli już podjęto decyzję o wznowieniu mistrzostw, mam nadzieję, że wszystkie niuanse zostały wzięte pod uwagę. W końcu będziesz musiał zmierzyć się z przeprowadzaniem oficjalnych meczów w stanie wojennym. Daje to powody, by sądzić, że wszystko będzie na odpowiednim poziomie.
— Czy nadchodzący sezon może stać się najbardziej nieprzewidywalny od czasu uzyskania niepodległości?
— Moim zdaniem wielkich niespodzianek nie będzie. W walce o złoto wolę „Dynamo”, które zachowało wszystkich kluczowych wykonawców z ukraińskimi paszportami, a legioniści nie grali ostatnio czołowych ról w stołecznej drużynie.
Od kogo oczekuję niespodzianek? Ciekawie będzie oglądać Kryvbasa, który wrócił do elity z nowym menedżerem Yuriyem Vernydubem, który już nauczył kibiców, że kierowane przez niego drużyny są zawsze w centrum uwagi.
Występ "Dnipro-1" dodaje intrygi, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę, że nowy trener Ołeksandr Kucher nie musiał jeszcze pracować na takim poziomie.
Należy również wyjaśnić, że w związku z wojną z Rosją mecze będą rozgrywane bez widzów i w zasadzie wartość rodzimych murów jest zniwelowana. To bez wątpienia może wpłynąć na wyniki meczów.
— O ile spadnie poziom UPL w związku z obecną sytuacją w kraju?
— Zawsze staram się być realistą. Oczywiście znalezienie godnego zastępcy dla tych legionistów, którzy opuścili Ukrainę, zajmie trochę czasu. Odejście części ukraińskich graczy będzie miało negatywny wpływ na poziomy UPL. W dodatku z powodu rosyjskiej agresji przez długi czas nie było wiadomo, kiedy wznowi się życie piłkarskie na Ukrainie. Uwierz mi, to było bardzo trudne do przyjęcia. Dlatego trzeba uzbroić się w cierpliwość i zastanowić się, w jakim stanie jest teraz nasz futbol. Mimo to kochamy go i zawsze będziemy go wspierać.
Wasyl MYCHAJŁOW