Znany dziennikarz Igor Linnik mówił o istocie obecnych ukraińskich władz piłkarskich.
„Osobiście dom futbolu coraz bardziej przypomina mi coś w rodzaju piłkarskiego Kremla, w którym zasiadł ten sam prowincjonalny i głupi pr-Napoleon, który wyobraża sobie, że jest bezsporny, trwały i wszechmocny.
Tak jak prawdziwa Ukraina nawiedza Führera Kremla, tak w jego interpretacji jest to niepaństwo, które z jakiegoś powodu uważa się za pierworodne w stosunku do tego samego Kremla, tak niewalczący w piłce nożnej nie może spocząć na jego laury Dynama Kijów, które nie jest pod jego kontrolą, to swego rodzaju podklub, z jakiegoś powodu prymitywny w stosunku do piłkarskiego domu.
I dlaczego? a wszystko dlatego, że to właśnie Dynamo, w sensie dosłownym i przenośnym, stworzyło czasoprzestrzeń dla ukraińskiego futbolu na pozostałościach postsowieckiego futbolu, w którym, nawiasem mówiąc, zbudowało wtedy także sam dom futbolu ze swoim personelem i kreatywne zasoby.
Stworzony, wzniesiony, ale stracił kontrolę pod presją, wiesz, czyje szakale i kundle...
Ale wieki wcześniej to samo wydarzyło się w czasoprzestrzeni Rusi Kijowskiej, na której posagu słynny kremlowski chton od ponad wieku wykrzywia aroganckie usta. Brrr, ugh, i na nią!!!
Analogia jest słuszna również dlatego, że tak jak obecny Kreml posługuje się dźwignią zagubionego w czasie i opróżnionego w kosmosie Donbasu przeciwko Rosji-Ukrainie, tak ojczyzna futbolu okupowana przez maruderów podczas rajdów na Dynamo opiera się na sojuszu z tym samym. pośpiech geolokalizacji.
No i oczywiście wybryki Kremla i futbolowe napoleony – w stosunku do Ukrainy i klubu Dynamo – wywodzą się ze znanego Chtoniemu wzorca: twierdzenia… groźby… ultimatum… próby użycia siły… .
Osobiście rozumiem, jakie jest zakończenie tych historii. Jeśli chcesz, możesz też zgadnąć)” – napisał Linnik na swojej stronie na Facebooku.