Znany ukraiński dziennikarz Artem Frankow mówił o szansach ukraińskich klubów w rundach grupowych rozgrywek Pucharu Europy w bieżącym sezonie.
„Dyskusja o szansach naszych drużyn w rozgrywkach grupowych pucharu Europy powstała zaraz po losowaniu, na długo przed oszałamiającym debiutem Dnipro-1 i Dynama w wojskowych mistrzostwach Ukrainy. Widać, że nikt nie ma i nie ma najmniejszych złudzeń co do szans legionisty Szachtara w Lidze Mistrzów, Dnipro-1 wzbudził zainteresowanie i nadzieje jedynie miażdżącym zwycięstwem nad Dynamem, ale spory o szanse Kijowa zespół poszedł natychmiast i gustownie. Z takim optymistycznym upodobaniem!
Osobiście od razu i ze złością opowiedziałem w moim kanale telegramowym o notorycznym „must pass” – mówią, dlaczego do diabła Dynamo jest ZOBOWIĄZANE zrobić Rennes?! Oczywiste jest, że można i należy o tym myśleć, mieć nadzieję, życzyć, liczyć, wyznaczać zadania, a nawet żądać jak fan, ale mówienie z całą powagą o OBOWIĄZKACH jest nonsensem. (Milczę, że w każdym z koszy mieszkańcy Kijowa mieli prostsze opcje, ale o losowaniu i rywalach - osobno i bardziej szczegółowo.)
Jeszcze przed wojną druga drużyna Ukrainy nie była ZOBOWIĄZANA do wyprzedzania czwartej drużyny Francji. Dwa Puchary Pucharów i mnóstwo mistrzowskich trofeów w klubowym muzeum nie mają z tym nic wspólnego, ale jeden klub bretoński ma nie mniej pieniędzy, a mistrzostwo, w którym bierze udział, jest znacznie silniejsze i znajduje się w osławionej Top 5 , „wielka piątka”. Jeśli mi nie wierzysz, spójrz na tabelę współczynników UEFA. Nie tak dawne spotkania w Lidze Europy, kiedy Dynamo, grając swoje najlepsze mecze pod wodzą Aleksandra Chatskevicha, dwukrotnie pokonało Rennesa, też nie mają z tym nic wspólnego i pozwalają jedynie na elementarną analizę: kto stał się silniejszy w ciągu ostatnich czterech lat, a kto niestety - prawie nie. Żeby nie powiedzieć ostrzej i bardziej szczerze...
Więc przestań, w żadnym wypadku nie rezygnuję z chęci zobaczenia naszych klubów, a w szczególności Dynama na szczycie wszelkiego rodzaju stołów. Jeszcze raz podkreślam i nie daję się źle zinterpretować: żadne problemy, żadne słabości, żadne niedociągnięcia w grze nie powstrzymują nas przed marzeniami o zwycięstwach i proszeniem zawodników, trenerów o zrobienie wszystkiego, a nawet więcej za to. Krzyczę z całych sił: „Naprzód! Tylko naprzód! Możesz!!!" To jest rzeczywiście ich obowiązek wobec kibiców, wobec kraju, wobec siebie i ich idei obowiązku i profesjonalizmu. Nie należy jednak mylić KONIECZNOŚCI i OBOWIĄZKOWEGO. Drugi grzeszy zbyt mocno niezrozumieniem układu sił w dzisiejszym futbolu i szczerym pustym gadaniem. Chociaż oczywiście masz do tego również prawo – jeśli naprawdę masz ochotę wstąpić w szeregi tych „obowiązków”. Nie da się zabronić gadania - możesz ją wystawić tylko najlepiej, jak potrafisz.
Kolejna bardzo kontrowersyjna, ale wściekła teza, z którą się zdarzyło się zmierzyć: mówią, że jestem tu trzy razy dziennie i jeszcze dwa razy w nocy noszę na plecach sparaliżowaną babcię w schronie przeciwbombowym, a ci piłkarze doświadczają TRUDNOŚCI?!
Po pierwsze, nie słyszałem narzekań żadnego z graczy. Po drugie, po trzecie, po czwarte i najważniejsze, zrozumcie moi drodzy, przeniknijcie i uświadomcie sobie: mamy wspólny smutek i bardzo źle jest mierzyć, kto jest trudniejszy od wszystkich, a kto łatwiejszy, spychając wszystkich na osobne półki.
To nie czas na takie, przepraszam, dziwactwa - z całą sympatią dla każdej indywidualnej tragedii. Choćby dlatego, że jest trudniej, myślę, że przecież najpierw w okopach, a potem już w podpalonych miastach, a potem mają miejsca o różnym stopniu zagrożenia i prawdopodobieństwa przybycia. Widać, że pod tym względem za granicą jest spokojniej, np. w Kijowie, jest pewniejszy niż w Charkowie. Tylko diabeł go rozerwie: nasi piłkarze, a nie współobywatele, będą musieli zorganizować zawody! Są przeznaczeni do walki z dobrze odżywionymi, z zimną krwią, nikim nie przejętymi i doskonale przygotowanymi zagranicznymi rywalami!!!
Po raz kolejny bez obawy o powtórzenie: nie z naszymi, którzy są w okopach i schronach, ale z Turkami, Francuzami i Cypryjczykami, którzy nie mają wojny, wszyscy krewni i przyjaciele są pod ręką i bezpieczni, a stadion jest właściwie znajduje się w tym samym mieście, do którego klub jest przypisany.
A ponieważ logika, że Dynamo, górnicy, Dniepr itp. jest łatwiejsza niż warunkowy Iwan Petrusenko lub Panas Rabinowicz, nie działa. Nie bawią się z tobą ani z twoją cierpliwą babcią. Nikt - nie ja, nie "Piłka nożna", nikt inny! - nie twierdzi, że piłkarze mają się gorzej niż reszta Ukraińców: to byłby szczyt głupoty. Ale są naprawdę gorsze od swoich zagranicznych odpowiedników i to moim zdaniem jest dość oczywiste. Nie zniekształcaj więc i, jeśli to możliwe, rób bez agresji – a dokładniej przetłumacz to na właściwy adres, w znanym kierunku.
Jednym słowem, czwartkowe i piątkowe losowania stawiają przed naszymi klubami nowe i bardzo trudne zadania, których rozwiązanie będzie godne najbardziej entuzjastycznych słów, epitetów i komplementów” – napisał Frankow w najnowszym numerze magazynu Football.