Były napastnik Dynama Kijów Oleg Salenko skomentował remis w meczu pomiędzy reprezentacjami Ukrainy i Szkocji w Lidze Narodów.
— Aby zdobyć bramkę, reprezentacja Ukrainy nie miała dość osobistych cech piłkarzy. Warunki pogodowe nie były dobre, pole nie było łatwe. Jarmołenko miał w pierwszej połowie stuprocentowe szanse. Dowbyk również mógł strzelić z dobrej pozycji. Trzeba było zrealizować te momenty, bo Szkoci nie poszli do przodu – walczyli i „toczyli” piłkę. Konfrontacja była równa, wynik był grą. Dobrze, że sędzia nie spanikował. Szczerze mówiąc, mało kto wierzył, że nasza reprezentacja wygra ten mecz. Rozumiemy realia, liczba kontuzjowanych i nasycenie meczami jest wysokie...
— W początkowym składzie było sześciu nowych graczy w porównaniu z poprzednim meczem...
— Odświeżony, bo też odpoczęli u Ormian. Jednak zbyt późno Ołeksandr Petrakow zaczął dokonywać zmian, aby wzmocnić grę. Nie mieliśmy nic do stracenia. Przegraj lub zremisuj - to niczego nie zmienia. Na 20 minut przed końcem meczu trzeba było wejść all-in. Widać było, że Jarmołenko miał już „dosyć”. Jaremczuk również powinien był zostać zwolniony wcześniej. Dowbyk szukał swoich chwil, ale nie wyszło. Pogoda była taka, że piłka mogła latać - tylko "zadrapania". Pod koniec meczu Szkoci grali tylko o dobicie. Chcieli tylko wytrwać. Dlatego uważam, że na 20 minut przed końcem meczu trzeba było zagrać dwóch napastników, aby Jaremczuk i Dowbyk dostali piłkę. Pod koniec meczu wszyscy byli zmęczeni i wszystko poszło po kolei: wrzuty, dośrodkowania, ale trudno było trafić.
— Jaka jest Pana zdaniem przyszłość Ołeksandra Petrakowa w kadrze narodowej?
— Myślę, że powinien pozostać na stanowisku głównego trenera. Liga Narodów się skończyła. Niektóre najlepsze drużyny traktują ten turniej jako mecz towarzyski. Wygraj lub przegraj, to naprawdę nie ma znaczenia. Dlatego czekamy na losowanie Mistrzostw Europy 2024 i szukamy zastępstwa dla kontuzjowanych i starszych zawodników. Konieczne jest zarejestrowanie na ich pozycjach zastępczych. Ołeksandr Petrakow powinien kontynuować współpracę z zespołem. W tej chwili nie ma innych opcji - zastąp żadną. Kandydaci za granicą i na kontraktach.
— Kto nagrywał w „Lewie meczu”?
— Podobał mi się Tarasa Stepanenko, „konia roboczego”. Potrafił zdobyć punkty i wykonał dużo pracy. Na pierwszy rzut oka jest niewidoczny, ale trzyma środek pola. Dużo pracował także Witalij Mykolenko.
— Czy byli antybohaterowie?
— Nie, bo nikt nie zrezygnował z gry. Każdy grał na swoim poziomie. Na przykład w poprzednim meczu Malinowski popełnił wiele błędów. Tym razem nie było czegoś takiego. Wykonał swoją pracę. To prawda, że nie podobały mu się ciosy. Jedną z radości, jaką mamy dzisiaj, jest wejście drużyny młodzieżowej na Euro-2023...
Mykoła TIMOSZCZUK