Dwie drużyny Dynama w kategoriach wiekowych U-15 i U-16 (piłkarze urodzeni w 2008 i 2007 roku) od trzech miesięcy przebywają w niemieckiej Kolonii, gdzie w bezpiecznych warunkach kontynuują edukację piłkarską. Chłopaki trenują na bazie amatorskiego klubu Forda Niehla, który uprzejmie udostępnił swoje boiska, szatnie i inną infrastrukturę na użytek naszych drużyn. Prezes Forda Niehla Gert Nettesheim powiedział, jak jego klub pomaga ukraińskim piłkarzom:
„Kiedy wybuchła wojna na Ukrainie, była ona dla nas równie niespodziewana i niespodziewana, jak dla Ukraińców. Wkrótce pojawiła się potrzeba niesienia pomocy i wsparcia ludziom – takich próśb było coraz więcej. Zaczęliśmy robić wszystko, co w naszej mocy i było to dla nas całkowicie naturalne.
- Jak zareagowałeś na prośbę, aby najpierw gościć w swojej bazie trzy zespoły Dynamo i zapewnić im warunki do treningu?
— To był dla mnie wielki zaszczyt pomagać dzieciom, które przyjechały z Ukrainy. Wasze drużyny przyjechały latem, na początku sierpnia, dobrze, że nie musiały wtedy chodzić do szkoły, a rano mogły iść na trening lub grać. Więc nie wahaliśmy się, ale natychmiast zorganizowaliśmy proces.
- Wiele z waszych drużyn trenuje na dwóch polach waszej bazy, jak trudno było dostosować harmonogram i przeznaczyć czas na treningi Dynamo?
- W sumie na naszych boiskach trenują 22 drużyny - 20 młodzieży i 2 osoby dorosłe. Oczywiście, gdy szkoła zaczęła działać, organizowanie procesu szkoleniowego stało się trudniejsze. Niemniej jednak staraliśmy się, aby każdy miał czas na prowadzenie zajęć. Dajemy możliwość trenowania kilku drużyn na tym samym boisku, co jest bardzo dobre, bo chłopaki mogą się zaprzyjaźnić. Gdy wrócą na Ukrainę, będą mieli przyjaciół w Niemczech - to zdecydowanie plus dla dzieci.
Bez względu na to, jak długo potrwa wojna, będziemy pomagać tak długo, jak to będzie potrzebne. Dzieci mogą ćwiczyć tyle, ile chcą. Ford Niehl pozostanie ich drugim domem do samego końca wojny i do czasu powrotu na spokojną Ukrainę.
- Oprócz zapewnienia infrastruktury piłkarskiej Dynamo, pomagasz także moralnie, aby nasze dzieci czuły się jak w domu - przy wejściu na boisko jest plakat w ukraińskich barwach z napisem, że Niemcy wspierają Ukrainę, organizujesz grilla, planujesz wydać „Ukraiński dzień” podczas meczu z Schalke, na który zapraszacie ukraińskich kibiców i chcecie ugotować nasze narodowe jedzenie. Jak połączyć praktyczną pomoc ze wsparciem emocjonalnym?
- To wcale nie jest trudne, bo futbol jednoczy. Nie odwiedzam bazy codziennie, ale kiedy przychodzę, zawsze bardzo się cieszę, że widzę chłopaków, trenerów waszych drużyn i cały personel. Tak, a piłkarze, jak powiedziałem, poznają się i nawiązują przyjaźnie.
- W czasie wojny wielu Ukraińców zostało zmuszonych do przeniesienia się do Niemiec. Czy w ciągu tych ośmiu miesięcy dowiedziałeś się dużo o naszych ludziach, kulturze i mentalności?
- Nie ma znaczenia, która drużyna tu trenuje i gra - ukraińska czy niemiecka, Ford Niehl czy Dynamo, nie rozdzielamy się - teraz wszyscy są nasi. Oczywiście każdy Niemiec, który widział lub czytał o tym, co dzieje się w Twoim kraju w telewizji lub Internecie, wziął sobie do serca kawałek Ukrainy. Mentalność, kultura, religia naszych krajów są bardzo podobne, więc Ukraińcy są blisko Niemców i nie ma żadnych trudności.
Widzę, że Ukraina jest znacznie nowocześniejsza niż Rosja. W twoim kraju widzimy wielu ludzi, którzy próbują się uczyć, rozwijać, wielu z nich zdobywa wyższe wykształcenie w Europie. Czuje się, że Ukraina nie chce stać w miejscu i pozostać na tym samym poziomie, wasi ludzie kierują się Europą i starają się iść naprzód. Najważniejsza dla Ukraińców jest wolność. Sposób, w jaki twoi ludzie walczą na froncie wolności, jest godny podziwu.