W rozmowie z dziennikarzem Igorem Cyganikiem prezes Dynama Kijów Ihor Surkis odpowiedział na palące pytania związane z życiem klubu.
- Teraz jest wiele pytań dotyczących losu Lucescu. Być może od tego należy zacząć rozmowę.
- Nie mam w tym względzie żadnych uprzedzeń. Lucescu wykonuje swoje obowiązki profesjonalnie. Wszyscy mamy nadzieję, że po Nowym Roku stworzy zespół, który zachwyci naszych kibiców.
- Krąży opinia, że letnia trasa charytatywna odebrała piłkarzom Dynama dużo sił, których wtedy nie starczyło na sezon. Czy zgadzasz się z tym?
- To tylko opinia. Ale ta trasa zabrała nie tylko siłę fizyczną. Każdy z tych meczów charytatywnych był bardziej intensywny niż jakikolwiek oficjalny mecz. Bo nasze ukraińskie dzieci, uchodźcy, podeszły do piłkarzy. Morze trudnych emocji... Nie było czasu na piłkę nożną.
Ale my chcieliśmy wyjść i pokazać, że nasz kraj żyje. Ponadto przy pomocy tych meczów zebrano trochę pieniędzy na pomoc Siłom Zbrojnym Ukrainy i naszym uchodźcom. Podczas transmisji meczów na ekranie widniał kod kreskowy i każdy, kto chciał dołożyć cegiełkę do walki Ukrainy – ktoś hrywien, ktoś dziesięć hrywien. Ani wtedy, ani teraz nie wątpimy, że zwycięstwo w tej wojnie będzie nasze.
Właśnie rozegraliśmy niesamowitą liczbę meczów. Jeśli się nie mylę, 18. Podróżowaliśmy po całej Europie. Czasami przenosili się z miejsca na miejsce w nocy. I autobusami, pociągami i samolotami. Jednocześnie nie zawsze udawało się zarezerwować hotele pierwszej klasy. Poza tym wzięliśmy na siebie ukraińskich artystów, którzy występowali na tych meczach, scenę dla nich i wszystko, co z tym związane. Ale z drugiej strony zbieraliśmy pieniądze, które poszły na pomoc Ukraińcom, którzy ucierpieli w wyniku wojny. Dlatego uważam, że dokonaliśmy szlachetnego czynu i niczego nie żałuję. Nawet pomimo tego, że w takich okolicznościach oczywiście nie mieliśmy żadnego przygotowania do sezonu.
- Wydawało się, że mecze z Benfiką w eliminacjach Ligi Mistrzów stały się dla Dynama punktem zwrotnym. To prawda?
— Benfica była dla nas trudnym zespołem. Przekonały nas o tym mecze. Ale chłopaki strasznie wierzyli, że uda im się przebić do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Spotkałem się z drużyną po wyprzedzeniu Fenerbahce i Sturma i mogę powiedzieć, że nigdy nie widziałem u chłopaków takiej wiary w swoje umiejętności.
Ale Benfica okazała się o klasę wyżej od nas. W tym wybór graczy. W tym samym czasie, jeśli pamiętacie, między naszym pierwszym a drugim meczem z Benfiką przełożyli mecz o mistrzostwo Portugalii. Tak więc nasz rywal pod każdym względem systematycznie przygotowywał się do tej dwumeczowej konfrontacji. A potem, już w fazie grupowej Ligi Mistrzów, Benfica pokazała, że nawet jeśli nie jest pretendentem do zwycięstwa w turnieju, to na pewno będzie działać na nerwy każdemu przeciwnikowi.
Od naszych meczy z Benfiką minęły prawie cztery miesiące. Nie wolno nam posypywać głowy popiołem. Musimy wyciągnąć wnioski. Każdy powinien to zrobić: ja, trener, drużyna. I ruszaj dalej. Kiedy Lucescu dołączył do zespołu, nie mieliśmy składu - osiem czy dziewięć osób było wtedy kontuzjowanych. Ale powierzył grę Popowowi, Zabarnemu, Sirocie. Wtedy byli piłkarzami, którzy nie mogli nawet marzyć, że zostaną zawodnikami głównego składu. Ale grali i dorastali! Wydaje mi się, że teraz to samo powinno się robić zimą. Mamy najzdolniejszą młodzież. Trzeba ją przyciągnąć. A wierzcie mi, tak doświadczony trener jak Lucescu będzie w stanie stworzyć drużynę gotową do walki.
- Czy Besedin odchodzi z Dynama?
— Nie ma na to ofert. Będą propozycje - porozmawiamy, rozważymy. I dotyczy to każdego piłkarza.
— A co z Cygankowem, któremu kończy się kontrakt?
- Odpocznie, a my się z nim spotkamy. Jestem pewien, że Vitya jest patriotą naszego klubu, patriotą swojego kraju. I dlatego jestem tak samo pewien, że nie może tak po prostu odejść z Dynama.
- Czy planujecie zwiększyć obsadę drużyny w zimowym okienku transferowym?
- Będziemy szukać napastnika. Ale znowu jest problem, wiesz o tym: nie wszyscy chcą dziś jechać na Ukrainę. I nie chcemy kupować graczy tylko dla ilości. Mamy już chyba długą ławkę rezerwowych, a nie ma nikogo, kto by wyszedł i wzmocnił grę. Vanat miał okazję się wykazać, a uwierz mi, po zimie będzie jeszcze silniejszy! A jeśli kupimy napastnika, to musi być silniejszy od Vanata.
— A co z Supryagą?
- Mam nadzieję, że kiedy wyzdrowieje po kontuzji, w końcu zabłyśnie jasnymi kolorami.
- Ale czy pojedzie na zgrupowanie z pierwszą drużyną?
- Sto procent! Będziemy mieć cztery spotkania. Przez czas trwania okresu przygotowawczego. Wszystkie te opłaty najprawdopodobniej będą odbywały się w Turcji. Pomiędzy nimi zawodnicy otrzymają 2-3 dni odpoczynku.
— Czy wierzysz, że Dynamo powalczy w tym sezonie o mistrzostwo?
- Po prostu w to nie wątpię! Będziemy walczyć do ostatniej rundy. Odzyskaliśmy już pewną liczbę straconych punktów. Ale powiem szczerze: nie rozumiem, jak w tych mistrzostwach jest przestrzegana zasada równych warunków dla wszystkich uczestników zawodów. Ktoś rozegrał wszystkie mecze, tak jak my. Ale ktoś rozegrał jeden mecz mniej, ktoś - dwa. Ale mogliśmy też rozegrać przełożone walki na wiosnę. A byliśmy też uczestnikami europejskich pucharów. Reguły gry muszą być równe dla wszystkich.
- Ostatnie pytanie. Kto zostanie mistrzem świata?
— Francja.
Transkrypcja tekstu — Dynamo.kiev.ua, w przypadku korzystania z hiperłącza do materiałów obowiązkowy!