Osobiście nie uprawiam hazardu od września 1966 roku. Przegrałem wtedy 18 kopiejek z moim kolegą z klasy Saszą Pietrowskim w grze w chika i wtedy złożyłem sobie obietnicę, że nigdy nie będę grał na pieniądze, której dotrzymuję do dziś. Ale gdzie można uciec od hazardu, kiedy jest on w twojej twarzy z każdej szczeliny i szczeliny w postaci reklamy! Szczególnie w sporcie, gdzie bukmacherzy prosperują, aby utrzymać je w zdrowiu.
Wśród ukraińskich bukmacherów najbardziej agresywny był zawsze bukmacher o nazwie Parimatch. Trudno było uwierzyć, że to Ukrainiec - przez wiele lat z rzędu wszystkie rosyjskie sportowe kanały telewizyjne były dosłownie pełne reklam tego bukmachera. Uwierzyć mogli tylko ci, którzy naprawdę chcieli uwierzyć, że to ukraińscy bukmacherzy bezczelnie zawładnęli rynkiem telewizyjnym sąsiedniego kraju, a nie odwrotnie. Albo którym za tę wiarę coś zapłacono lub dano. Przecież równie dobrze można by twierdzić, że Coca-Cola jest firmą ukraińską, bo napój ten jest produkowany i rozlewany w Browarach pod Kijowem.
Teraz ten (lub tamten) Parimatch został wreszcie usankcjonowany z powodu oczywistego związku z krajem agresora. Naprawdę nie było potrzeby nadwyrężać wysoko wykwalifikowanych specjalistów wiecznie pracującej SBU. Pytanie nie brzmiało, dlaczego sankcje nałożono na bukmacherów z rosyjskimi korzeniami, ale dlaczego zrobiono to dopiero teraz?
I wszystko byłoby w porządku, gdyby ukraińscy dziennikarze sportowi nie robili zamieszania. Okazało się, że wszyscy, albo prawie wszyscy, od wielu lat byli na liście płac tego bukmachera. Tak jest - Parimatch nie był tylko jednym z wielu sponsorów tego czy innego ukraińskiego sportowego źródła informacji. Pieniądze od tego bukmachera były niemal jedynym źródłem finansowania tych zasobów. I po zamknięciu tego biura wiele z nich będzie musiało zakończyć działalność i zwolnić pracowników. I to będzie, jeśli wierzyć tym dziennikarzom, straszna katastrofa dla naszego sportu.
A dlaczego, tak dokładnie? Jeśli jesteś tak popularny, znajdź innych sponsorów! Ale nie zapomnij najpierw zapytać, czy ci sponsorzy są związani z wrogim krajem. Żebyście znowu nie znaleźli się bez finansowania. Nie warto pytać, jak to się stało, że inteligentnym i wykwalifikowanym ukraińskim dziennikarzom sportowym udało się zignorować fakt, że przez lata żyli z rosyjskich pieniędzy. No cóż, nie zauważyli - kto nie zauważa?
Mykola NESENYUK