Znany dziennikarz Serhiy Tyshchenko opowiada o brzydkiej historii z udziałem Yukhyma Konoplyi i Szachtara Donieck.
"Obrońca Szachtara Jukhym Konoplya powiedział Rusłanowi Rotanowi, pełniącemu obowiązki trenera reprezentacji Ukrainy, że nie dołączy do drużyny narodowej z powodu kontuzji. Konoplya nie jest gotowy do gry dla drużyny narodowej i chce wziąć dwa tygodnie na powrót do zdrowia, ponieważ gra na zastrzykach i ma długotrwały problem. Po tym fakcie został uwzględniony w zgłoszeniu Szachtara na mecz z Ruchem i zagrał drugą połowę.
Oczywiście to wszystko jest jawnym kłamstwem. Od przerwy zimowej minął zaledwie miesiąc. Jest to czas, w którym każdy stara się rozwiązać swoje problemy zdrowotne. Przez miesiąc drugiej części sezonu Jukhym nie mógł nabawić się niczego przewlekłego.
Konoplya swoją akcją pokazuje, że nie jest zbytnio zainteresowany reprezentacją. Ma realne szanse na miejsce w wyjściowym składzie, gdyż wśród zawodników jest tylko Ołeksandr Karawajew z Dynama. Sprawy klubowe Dynama nie układają się obecnie najlepiej. "Szachtar" natomiast grał w ostatniej 16-tce Ligi Europy i pewnie prowadzi w UPL. Jest dalekie od pewności, że Rotan wybrałby Karę.
Konoplya swoim działaniem zaszkodził również reputacji klubu, który po wybuchu wojny przeszedł na retorykę proukraińską. Okazuje się, że zawodnik tego klubu nie chce grać dla reprezentacji Ukrainy. Do tego dochodzi historia Tairowa, jego rosyjskich agentów i ewentualnego meczu z Rosją. Konflikt Joviego z wiceprezesem Kryvbas. Wynik meczu na De Kuip. To nie jest sposób na budowanie nowej reputacji i zdobywanie fanów.
Na tle wojny pozycja Konoplyi wygląda fatalnie. Jedni walczą za kraj w okopach, a inni nie chcą grać dla niego w piłkę. Chcą za to korzystać ze wszystkich dobrodziejstw sportowców i swobodnie podróżować za granicę.
Dużo myślałem o tym, dlaczego Jukhym przyjął to stanowisko. Jest mistrzem świata z drużyną Petrakowa. Nigdy nie zauważyłem u niego żadnych separatystycznych poglądów. W ostatniej selekcji grał w młodzieżowej reprezentacji Ukrainy pod wodzą Rotana. Rusłan Pietrowycz nie wygląda na osobę, która posuwałaby się do jakichkolwiek konfliktów. Kiedy nie ma szczerej odpowiedzi, powstają dziesiątki domniemań, co nie jest dobre dla reputacji reprezentacji, klubu i zawodnika - napisał na Facebooku Serhiy.