Dość nieoczekiwanie jedno z głównych i najbardziej dyskutowanych wydarzeń w ukraińskim futbolu przyniósł mecz pierwszej ligi Polesia Żytomierz – Metalurh Zaporoże. A raczej tylko jeden odcinek tego spotkania.
W ostatniej minucie meczu jedna z decyzji głównego sędziego meczu, Księstwa Zofii, wywołała niezadowolenie poleskich zawodniczek. A obrońca tej drużyny, Vadim Chervak, był tak ogarnięty emocjami, że z dużą prędkością podbiegł do sędziego iw rezultacie popchnął ją w plecy (wideo tutaj ).
Nieodpowiednie zachowanie. Ogólnie rzecz biorąc, bez pytań i ironii! Niestosowne zarówno w stosunku do kobiety, jak i w stosunku do sędziego meczowego.
Popychanie kobiety nie jest w ogóle przedmiotem dyskusji. W moim życiowym układzie współrzędnych, w układzie współrzędnych każdego mężczyzny, który jest dla mnie odpowiedni, możesz podnieść rękę na kobietę w jednej i tylko jednej sytuacji: jeśli wiesz na pewno, że ona na to zareaguje… no cóż, powiedzmy z wykrzyknikiem „Tak!”. Lub wyślij inny sygnał, który jednoznacznie mówi, że w jej życiu (i od ciebie, oczywiście, wojownika takiego jak pełnomocny przedstawiciel tego świata i jego psikusów pod okoliczności).
A pchanie sędziego jest kategorycznie niedopuszczalne przez reguły gry w piłkę nożną. I wszelkiego rodzaju normy regulacyjne przewidują sankcje dyscyplinarne za takie działania.
Co się potem dzieje.
Przede wszystkim sędzia dość naturalnie pokazał zawodnikowi czerwoną kartkę i został usunięty z boiska. Z punktu widzenia reguł gry piłka nożna jest jasna. A z punktu widzenia stosunku do kobiety? Nic się nie stało. Po pierwsze, ten, który obraził kobietę, na którą podniósł rękę, nie przeprosił (zrobił to później i na portalu społecznościowym). Po drugie, żaden z pozostałych graczy nie dał winowajcy w twarz i nawet nie wyjaśnił niczego „po męsku” – a przecież tylko tak powinni reagować mężczyźni, gdy w ich obecności inny mężczyzna podnosi rękę do kobieta (cóż, jeśli to nie to samo, to jedyna możliwa sytuacja).
Ogólnie rzecz biorąc, jeśli chodzi o zachowanie wobec kobiety, to koniec historii. Złe zakończenie złej historii.
Ale z punktu widzenia zachowania wobec sędziego i zasad gry w piłkę nożną, historia nie mogła się na tym zakończyć. W takich sytuacjach organy dyscyplinarne rozpatrują epizod i decydują o ukaraniu piłkarza – decydują o wysokości usunięcia go z futbolu. Na jeden mecz, na pięć, na dziesięć. Albo na miesiąc, dwa, trzy.
Zwykle za takie incydenty, gdy piłkarz w wybuchu emocji wpada na sędziego, orzeka się dyskwalifikację w postaci dość ograniczonej liczby meczów – trzy, no, dobrze, pięć. To rzadkość, kiedy piłkarz dostaje zawieszenie na, powiedzmy, trzy miesiące. Powinno to być coś szczególnego pod względem łamania zasad piłki nożnej.
Przykład, gdy po meczu Pucharu Ukrainy w 2016 roku zawodnicy Dnipro Roman Zozulya i Rusłan Rotan otrzymali pół roku, myślę, że jest to całkowicie błędne przytaczanie w tym przypadku. Bo wtedy nie chodziło o pojedynczy wybuch emocjonalny, który doprowadził do jednorazowego fizycznego uderzenia w sędziego – wtedy był to de facto atak na sędziego, o długotrwałą agresję, która ostatecznie przerodziła się w przedłużającą się bójkę z udział zawodników obu drużyn. Tak więc inicjatorzy tego wszystkiego odpowiednio otrzymali. Właściwie inna historia!
Więc. W rezultacie poleski zawodnik Czerwak, który popchnął sędzinę, otrzymał od UAF FTC... sześciomiesięczne zawieszenie w piłce nożnej! Sześć miesięcy! A jeszcze wcześniej Polesie rozwiązało z nim umowę, zwolniło go.
Żaden z mężczyzn tego klubu piłkarskiego nie zaczął „rozmawiać jak mężczyzna” z tym, który popchnął kobietę, ale piłkarz został zwolniony. Żaden z członków FTC UAF nie zaczął „mówić jak mężczyzna” z Chervakiem za jego niedopuszczalne zachowanie wobec kobiety, ale „przylutowali” mu sześć miesięcy dyskwalifikacji. Oto mężczyźni! Oto krzemienie! Rycerze bez strachu i wyrzutów!
Ale Bóg jest z nimi, z tymi „rycerzami” (zwłaszcza jeśli są członkami UAF). Tu pojawia się kolejne i chyba główne pytanie: czy konsekwencje w piłce nożnej (!!!) byłyby takie same dla tego piłkarza, gdyby sędzią, którego popchnął, był mężczyzna? Czy na pewno dostałby całe pół roku dyskwalifikacji, a klub rozwiązałby z nim kontrakt?
Jeśli odpowiedź na to pytanie brzmi „tak”, to wszystko jest w porządku. Ale myślę, że wielu, jeśli nie wszyscy, rozumie, że tak naprawdę odpowiedź brzmi „nie”. Myślę, że w takiej sytuacji piłkarz otrzymałby typowe zawieszenie meczów na pięć, a klub piłkarski co najwyżej ukarałby go grzywną (a nawet wtedy osobiście bardzo w to wątpię).
Ale chodzi o to, że jeśli odpowiedź brzmi „nie”, to wszystko jest złe. Ponieważ reguły gry w piłkę nożną, które nie nakazują różnic między płciami, okazują się być różnie interpretowane dla różnych płci. I są dwie możliwości: albo nie powinno być takiej podwójnej interpretacji, albo przepisy powinny jasno określać, jakie są w sytuacjach, w których zaangażowani są tylko mężczyźni, jakie są w sytuacjach, w których zaangażowani są zarówno mężczyźni, jak i kobiety, oraz jakie są one przeznaczone do sytuacji, w których zaangażowane są tylko kobiety.
W piłce nożnej nie może być mężczyzn i kobiet w zakresie przestrzegania zasad tej gry i regulaminu - tylko uczestnicy meczu piłkarskiego. Dla których istnieją jednolite zasady.
Tak, kobiety zawsze pozostają kobietami, a mężczyźni mężczyznami. Dlatego przed rozpoczęciem meczu często wręcza się sędziemu kwiaty, jeśli w tym przypadku sędzią jest kobieta, a zawodnikami mężczyźni. Ale jeśli wziąłeś gwizdek w swoje ręce, to jesteś arbitrem, a nie człowiekiem! A jeśli wziąłeś gwizdek w swoje ręce, to znowu jesteś sędzią, a nie kobietą. Piłka nożna to zdecydowanie trudny sport. Ale przecież każdy wchodzi w to do woli, rozumiejąc wszystkie funkcje tej gry.
Jednym słowem moje mocne przekonanie oparte na wynikach całej tej historii jest takie, że Czerwak powinien był dostać w twarz w szatni po meczu (bo kobieta zawsze pozostaje kobietą - nikt nie dba o twoje emocje, nie waż się podnosić ręki na kobietę!), ale nikt Tym samym nie można było ukarać sześciomiesięcznego zawieszenia w piłce nożnej i pozbawienia pracy za to przewinienie w stosunku do sędziego meczowego.
Aleksander Popow