Nie po raz pierwszy wspominamy na naszych elektronicznych łamach Viktora Ozhohina, bohaterskiego kolegę z miasta Dnipro i batalionu Dnipro. Pisaliśmy o codziennym życiu na pierwszej linii frontu byłego komentatora telewizyjnego (widzowie obejrzeli z nim ponad 400 meczów klubu Dnipro!), o jego kontuzji, która jakimś cudem pozostawiła go przy życiu...
Wiktora poznaliśmy jesienią. W towarzystwie i w domu Ołeksija Semenenki, wiceprezesa Dynama Kijów, którego z Ożoginem łączy nie tylko piłka nożna i męska przyjaźń. Podczas wojny wszystkie uczucia i więzi stały się głębsze i silniejsze - aż do drżenia, aż do łez. Czasami aż do zgrzytania zębami: gdy zbyt długo nie ma żadnych wiadomości z frontu; lub gdy czytasz coś w rodzaju "Żywy, kolego! Wciąż na pozycjach. Każdego dnia toczą się bitwy. A straty są nieuniknione w tej maszynce do mięsa. Czasami chce mi się wyć z bólu serca z powodu utraty chłopaków, z którymi przebyłem tę drogę..."; lub gdy wysyła zdjęcie zmasakrowanego, zakrwawionego "wozu pancernego", który niestety nie uratował jego towarzysza.
Nasza październikowa kolacja odbyła się w migotliwym świetle świec - rasiści testowali swoją brutalną taktykę zmasowanych ataków rakietowych na infrastrukturę cywilną, dążąc do pogrążenia Ukrainy najpierw w ciemności, a następnie w zimnie. Ale obok Ozhohina mieliśmy zarówno światło, jak i ciepło. Pomimo faktu, że czasami krzywił się z bólu świeżej rany (lekarze wypuszczali go na wieczór, a rano znów czekał na zabiegi). Pomimo przerażających pierwszoosobowych szczegółów wojskowych. Pomimo oczekiwania na kolejny nalot.
Tak jak planował, nie został na zwolnieniu lekarskim: jego ludzie czekali na dowódcę w Donbasie, dla którego Iwanycz był przyjacielem, ojcem i dobroczyńcą. Jest tam wiele problemów - od taktycznych po podstawowe codzienne sprawy - które tylko on może rozwiązać. Ponieważ jest uparty. Ponieważ jest doświadczony. Ponieważ jest oddany swojej rodzimej jednostce, swojemu przymusowemu drugiemu zawodowi i Ukrainie.
Nastąpiły kolejne dni oczekiwania i niepokoju, wśród których były jednak również radosne chwile. Z okazji swoich 65. urodzin Ożochin dekretem Wołodymyra Zełenskiego został odznaczony medalem "Za zasługi wojskowe dla Ukrainy". Został również awansowany na kapitana. "Prawdopodobnie nikt nigdy nie został tak szybko awansowany na inny stopień w Siłach Zbrojnych Ukrainy" - szydził Viktor w odpowiedzi na moje gratulacje - "Minęło 35 lat, odkąd zostałem bosmanem!".
Ale po kolejnych krótkich wiadomościach wysłanych do mnie przez Oleksiya Semenenko nie było już ironii. "Udało się! Najważniejsze, że wszyscy żyją! Niesamowite uczucia! Dzięki chłopakom i Bogu!!!". "Byliśmy na polach przez dwa dni na ćwiczeniach. Mokrzy, brudni, po uszy w gównie. Wyjeżdżamy 28-go do Kr...".
A stamtąd - z samego piekła, gdzie metal nie wytrzymywał, a nasi żołnierze trzymali linię, wyczerpując Rosjan. "Och, Druhanie, miałem najcięższą noc w życiu: siedmiu ludzi (6 moich) zginęło podczas wymiany ludzi na stanowiskach, a 10 kolejnych zostało zabitych przez 300.... Cholera, chce mi się krzyczeć!"
...Oleksiy Semenenko na moje kolejne pytanie - jakie wieści od Ozhogina - odpowiedział krótko: "Szukam samochodu dla jego jednostki. Jeśli masz jakieś pomysły, zadzwoń później!".
Jak się okazało, to sam Viktor poprosił swojego przyjaciela o odbiór. A nie należy on do osób, które mają w zwyczaju prosić o pomoc nawet najbliższych. Jego córka Anna, żona Oleksandra i przyjaciele doskonale o tym wiedzą. I kiedy Oleksiy ostatnio zainicjował zakup samochodu dla pierwszej linii frontu, a my rozpowszechniliśmy wśród naszych kolegów prośbę o udział finansowy w powrocie Ożogina do zdrowia po kontuzji, usłyszeliśmy wdzięczność Bohatera z lekkim "posmakiem" wyrzutu.
Ale wtedy sytuacja stała się naprawdę krytyczna. Po pierwsze, potrzebowaliśmy pojazdu, który byłby przydatny w kontrofensywie. Po drugie, potrzebowali go "na wczoraj"!
"Po poszukiwaniu poprzedniego SUV-a z grubsza przestudiowałem ceny na tym rynku" - powiedział Semenenko - "ale od tego czasu liczby się zmieniły, a nie w kierunku niższych cen. Kiedy przeglądałem ogłoszenia o samochodach na sprzedaż, czasami czułem się zdesperowany. Ale Wszechmogący pomógł - znalazłem samochód i transakcja została szybko sfinalizowana. A za udział finansowy jestem wdzięczny wszystkim, którym na tym zależy!"
Aleksiej Michajłowicz i jego rodzina wzięli na siebie lwią część kosztów. Nie tylko koledzy i przyjaciele Semenenki przyłączyli się do zbiórki pieniędzy. Mowa o Maksymie Rozenko i Dmytro Kopiyu (przedstawicielach projektu Champion), Serhiyu Drydze (redaktorze naczelnym portalu Sportarena) oraz lojalnych fanach sportu Serhiyu Kupenko i Serhiyu Skrylovie. Znaczący był również wkład dyrektora generalnego RBC-Ukraina Yosypa Pintusa, 77-letniego fana Dynama Kijów Yosypa Tartakovsky'ego i piłkarskiego filantropa Volodymyra Lyashchenki.
"Każdy z nich przyczynił się do szlachetnego celu", mówi Oleksiy Mykhailovych. "Pan Tartakovsky odpowiedział z Nowego Jorku, gdzie mieszka od trzech dekad. Dla Josi Pintusa nie miało znaczenia, że nie znał osobiście Ozhohina, podobnie jak dla kilku innych osób, które przekazały pieniądze. Było też kilka przelewów od anonimowych odbiorców. Ludzie wysyłali po 100 hrywien, więcej i więcej. Chcielibyśmy im wszystkim podziękować i pokłonić się im.
Niestety, nie obyło się bez osobistych rozczarowań. Musiałem radykalnie zrewidować swój stosunek do niektórych "przyjaciół". Niektórzy z nich byli nie mniej blisko związani z Viktorem w życiu cywilnym niż ja. Niektórzy z nich, jak to się mówi, "naprawdę siedzą na forsie". Na przykład, uważałem jednego z "weteranów frontu walutowego" za bliskiego przyjaciela mojego i Ozhogina od czasów studiów. Myliłem się... To było obrzydliwe słuchać bełkotu wymówek i patrzeć, jak Sanya odwraca wzrok. Jednak Bóg jest sędzią takich ludzi..."
W każdym razie, po szybkim "tuningu" (na przykład Hanna Ozhohina i jej przyjaciel Viacheslav kupili zabłocone opony), bojowy Land Rover Freelander został ponownie wysłany na linię frontu.
"Od nas wszystkich, przekażcie nasze szczere pozdrowienia i żołnierskie "dziękuję" wszystkim, którzy pomogli wam zrealizować ten pomysł!" - brzmiała pierwsza wiadomość tekstowa od Wiktora i jego Wojowników Światła, naszych obrońców.
Z takimi ludźmi jak oni Ukraina jest skazana na zwycięstwo.
Yuriy KORZACHENKO