Były pomocnik Dynama Kijów Ivan Yaremchuk podzielił się swoimi wrażeniami z pierwszego meczu 3. rundy kwalifikacyjnej Ligi Europy pomiędzy Slavią Praga a Dnipro-1 (3:0).
- Byłem na wczorajszym meczu. Przede wszystkim chciałbym powiedzieć: jak można tak grać! Każdy, kto oglądał mecz, nawet ci, którzy nie rozumieją piłki nożnej, doskonale widzieli, co działo się na boisku. Przez całą pierwszą połowę Dnipro znalazło się pod bramką Slavii tylko raz lub dwa! Jak to możliwe w piłce nożnej z drużyną, która gra w Pucharze Europy?! A w drugiej połowie, kiedy Dnipro-1 grało w większości, a przeciwnik w mniejszości, schemat gry był taki sam. Dnipro nie miało żadnych szans, żadnych strzałów ze środka i z daleka, żadnych podań z flanki, żadnych strzałów! Gra toczyła się głównie w środkowej części i na połowie Dnipro-1. Wyglądało to tak, jakby Slavia grała bez własnej bramki.
Żaden z piłkarzy Dnipro nie potrafił wziąć gry na siebie, by pokonać któregoś z przeciwników, zrobić sobie miejsce, a następnie zrobić coś produktywnego z piłką. Tutaj, powiedzmy, jak gra Messi. Przyjmuje piłkę, atakuje na szybkości, pokonując jednego lub więcej innych graczy, a następnie widzi, który z jego partnerów i jak dokładnie podać. I rozdaje podania, po których można tylko strzelić gola! Gdzie to jest w Dnipro-1? Myślałem, że Czesi będą mieli chociaż jakiś opór z naszej strony, narzucenie walki, ale gdzie tam! Indywidualnie Dnipro było gorsze od przeciwnika we wszystkim - w szybkości, w technice, w myśleniu o grze.
Podczas meczu siedziałem na trybunie przy bramkach naszej drużyny i widziałem, jak lewy obrońca Kravets dotknął piłki tylko raz w ciągu połowy. Jak to możliwe w piłce nożnej? Nasz środkowy obrońca dostaje piłkę i zaczyna wymieniać się z bramkarzem lub prawym obrońcą. I to pomimo tego, że w jego strefie w odległości 20-30 metrów nie ma nikogo! W takiej sytuacji należy przyjąć piłkę i na szybkości śmiało ruszyć w kierunku zawodnika, który trzyma Kravetsa - i jego kosztem go pokonać lub podać. W rzeczywistości wszystko wyglądało inaczej: bezwładnie, ospale - jakby to Dnipro-1 wygrywało 3:0 lub 4:0. Nie było ostrości, było dużo strat, a piłka czasami odbijała się od jednego czy drugiego z naszych zawodników jak od drzewa. Piłka się nie kleiła, dwa, trzy podania i strata. A jak już gdzieś były rzucane długie podania, to nie wiadomo było do kogo są adresowane.
W środku boiska był taki moment, że napastnik Dnipro-1 dostał podanie - więc obrońca Slavii wyprzedził go na jednej nodze, zabrał piłkę - i koniec! Po co ten napastnik wykonywał podanie, skoro nie miał szybkości? Nigdy nie sądziłem, że Dnipro-1 może grać tak przeciętnie. Siedząc na trybunie z moimi przyjaciółmi, żartowaliśmy nawet: najwyraźniej sędzia musi usunąć z boiska jeszcze dwóch zawodników Slavii, aby wyrównać stan meczu. Ale tak na poważnie, to horror. Kompletna porażka. Tak się nie da grać.
Wiaczesław Kulczycki