Były ukraiński pomocnik Andrij Połunin podzielił się swoimi wrażeniami z rewanżowego meczu rundy kwalifikacyjnej Ligi Konferencyjnej pomiędzy tureckim Besiktasem a Dynamem Kijów (1:0), który odbył się w miniony czwartek w Stambule. Ukraińska drużyna została wyeliminowana z turnieju na podstawie łącznego wyniku (2:3, 0:1).
Andriej Połunin- Dynamo przyleciało do Stambułu z jednym celem - zniwelować deficyt jednej bramki. Mecz był jednak bardzo nieudany dla drużyny z Kijowa. Dlaczego?
- Gospodarze, gracze Besiktasu, zagrali zgodnie z wynikiem. W Bukareszcie wyrobili sobie podstawy i mogli spokojnie grać na własnym stadionie. W pierwszej połowie tureccy piłkarze dwukrotnie dość niebezpiecznie zagrozili bramce Buschana. Georgij raz uratował Dynamo, a raz z pomocą przyszła mu poprzeczka. Nasz zespół przed przerwą nie miał nic w ataku.
- Druga była bardziej wyrównana...
- Tak, w 50. minucie nasza drużyna miała najbardziej realną szansę na zdobycie bramki. Szybki kontratak na flance, ale Wołoszyn wykonał niezręczne podanie do Vanata. Kto wie, jak potoczyłyby się losy spotkania, gdyby Dynamo w tym momencie zdobyło bramkę.
A dwie minuty później Abubakar wykonał wszystko po mistrzowsku. Otrzymawszy piłkę w pobliżu pola karnego przeciwnika, pokonał trzech rywali i celnie strzelił w długi róg bramki. Trzech naszych zawodników wzrokiem odebrało piłkę najgroźniejszemu zawodnikowi Besiktasu. Wygrywając, tureccy piłkarze mieli jeszcze 5-6 groźnych ataków, ale wynik pozostawał minimalny.
- Problemy Dynama w obronie nie zniknęły?
- Nie. To jest ogromny problem. Wszystkie najgroźniejsze rzeczy pochodzą ze środkowej strefy. Tam potrzebne są zmiany. Kogoś trzeba dać na arenę, kogoś kupić na środek obrony. Widzimy, że poziom futbolu w europejskich pucharach jest wysoki i nie wszyscy mu odpowiadają.
- Co można powiedzieć o ataku Dynama? W Stambule musieliśmy strzelić gola, ale pierwszy i jedyny strzał do siatki bramki "Besiktasu" oddała drużyna z Kijowa w 89. minucie meczu. To nie jest sposób na wygrywanie decydujących meczów.
- Zgadzam się, że mamy wiele problemów w ataku. Nie mamy teraz jakościowych obcokrajowców. I wielu chłopakom brakuje doświadczenia. Tylko Buschan z wyjściowego składu gra na przyzwoitym poziomie. To wszystko.
- Wielu ekspertów i dziennikarzy jest zaskoczonych, że w wyjściowym składzie nie gra utalentowany Vladimir Brazhno. Lucescu faworyzuje kapitana Dynama Serhija Sidorczuka.
- Osobiście zauważyłem Brazhno na obozie treningowym w Turcji półtora roku temu i od tego czasu go obserwuję. Co mogę powiedzieć? Brazhko to utalentowany, silny piłkarz. Skorzystał na wypożyczeniu w Zorii. Tam dwukrotnie, wraz z drużyną z Ługańska, pokonał Dynamo w mistrzostwach Ukrainy, a w meczach jeden na jednego pokonał Sidorczuka.
Ale rozumiemy, że Lucescu widzi wszystko doskonale w procesie treningowym. I stawia na Sidorczuka. W ten sam sposób Rebrov powołał Sidorczuka do reprezentacji. Czysto osobista opinia: Dynamo potrzebuje teraz świeżej krwi. Drużyna po prostu potrzebuje odnowy. A Lucescu jest zdominowany przez wynik, dlatego wystawia kapitana w podstawowym składzie.
- Po raz pierwszy od 2005 roku Dynamo Kijów nie zagra w fazie grupowej jednego z europejskich pucharów. Czy to konsekwencja wojny?
- Wojna jest jednym z powodów. Widzę, że wiele ukraińskich drużyn ma przeciętnych zawodników, którzy graliby co najwyżej w pierwszej lidze. Wiemy, że nie mamy teraz silnych obcokrajowców. Poziom piłki nożnej na Ukrainie spadł dramatycznie w ostatnich latach. Młodzi ukraińscy piłkarze powinni być bardzo zmotywowani, ale nie udaje im się wiele zdziałać. Przed wojną pamiętamy pojedynki liderów - Dynamo, Szachtar, Dnipro i Metalist. Czy teraz coś takiego istnieje? Odpowiedź jest oczywista. Nasz futbol potrzebuje czasu, by dojść do siebie. A Ukraina - zwycięstwo w wojnie!
