Ivan Trubochkin: "Khatskevich był dla nas najlepszym trenerem, któremu ufaliśmy"

2023-09-27 09:39 Ivan Trubochkin, wychowanek Dynama Kijów, były kapitan Dynama-2 i były obrońca młodzieżowej reprezentacji Ukrainy, opowiedział nam ... Ivan Trubochkin: "Khatskevich był dla nas najlepszym trenerem, któremu ufaliśmy"
27.09.2023, 09:39

Ivan Trubochkin, wychowanek Dynama Kijów, były kapitan Dynama-2 i były obrońca młodzieżowej reprezentacji Ukrainy, opowiedział nam o tym, co robi po zakończeniu profesjonalnej kariery i przypomniał swoją wspaniałą karierę piłkarską.

Ivan Trubochkin

- Ivan, w tym miesiącu ogłosiłeś zakończenie profesjonalnej kariery gracza. Dlaczego zdecydowałeś się podjąć taką decyzję?

- Mój kontrakt z Minaj wygasł. Negocjacje w sprawie przedłużenia umowy osiągnęły impas. Główny trener Volodymyr Sharan i ja mieliśmy nieco inną wizję mojej roli w drużynie. Uścisnęliśmy sobie dłonie i rozstaliśmy się.

Nadal szukałem opcji, ale nie mogłem znaleźć niczego w UPL. W pierwszej lidze wszystkie drużyny, może poza Karpatami, były zainteresowane moimi usługami.

- Cóż, wyglądało na to, że nie po raz pierwszy grałeś w pierwszej lidze - zwłaszcza jeśli zadzwonił do ciebie jeden z liderów. Dlaczego odmówiłeś?

- W tym czasie otrzymałem telefon od asystenta trenera reprezentacji Ukrainy, Hliba Platova, który zaproponował mi pracę w swojej firmie PASS Consulting. Zajmuje się ona skautingiem, pomaganiem klubom w audycie ich składów i ogólnie wszystkim, co jest związane z piłką nożną.

Platovyi'ego poznałem podczas studiów na platformie edukacyjnej PASS. Jest on założycielem tego projektu. Studiowałem na tych kursach przez ostatni rok.

Teraz dołączyłem również do systemu młodzieżowych i juniorskich reprezentacji Ukrainy. W drużynach U-21, U-19 i U-17 działam jako skaut i analityk.

- Jak trafiłeś do Minaj?

- Po rozpoczęciu inwazji na pełną skalę byłem w Kijowie i utrzymywałem formę z Kolosem. Zaczęli trenować na początku maja ubiegłego roku.

W czerwcu zadzwonił do mnie mój agent i powiedział mi o opcji z Minaj. Miałem próbę z drużyną i podpisałem kontrakt.

"W 11 klasie prawie nie chodziłem do szkoły, ponieważ zostałem zwerbowany do podwójnej drużyny Dynama".

- Jak wyglądały początki twojej kariery? Nie jesteś rodowitym zawodnikiem Dynama, ale swoją karierę rozpocząłeś w szkole Zmina-Obolon, prawda?

- Uczę się w oddziale w Żminie od pierwszej klasy. W tamtym czasie prawie każda szkoła w Obolonie miała sekcję piłkarską ze Zminy, w której pracował trener.

Pewnego dnia ogłoszono nabór. Przyszedłem na trening, spodobało mi się i zostałem. To był początek mojej piłkarskiej kariery.

Uczyłem się w szkole nr 240, a zajęcia odbywały się na pobliskim stadionie Ednist. Grałem w tej sekcji przez rok.

- Potem przeniosłeś się do szkoły Dynama?

- Tak, przeniosłem się. W sekcji szkolnej był chłopak, który był rok lub dwa młodszy ode mnie. Jego ojciec zabierał go zimą na mecze Dynama. Porozmawiał z moimi rodzicami i poprosił ich, żeby mnie też zabrali.

Pamiętam, że zajęcia odbywały się w sali w Borszczówce, bardzo daleko od Obołonu. Zostałem po projekcji. Trenerami byli wtedy Walerij Szabelnikow i Jewhen Rudakow.

- Czy podczas tych wszystkich długich lat treningów w systemie Dynama miałeś kiedykolwiek myśli o odejściu z futbolu lub zmianie kariery?

- Nie. Nie miałem takich myśli aż do czerwca tego roku. Nawet kiedy zdałem sobie sprawę, że będę musiał zakończyć karierę, nie myślałem o odejściu z futbolu. Naprawdę kocham tę grę.

- Mówi się, że w tamtym czasie, a nawet teraz, Dynamo i Szachtar nie miały konkurencji na poziomie młodzieżowym, co jest złe dla rozwoju młodych zawodników. Czy rzeczywiście tak jest?

- Sytuacja jest różna w różnych grupach wiekowych. W tamtych czasach mieliśmy praktykę, w której Dynamo grało w mistrzostwach Ukrainy i Kijowa. Dynamo, urodzone w 1993 roku, grało w mistrzostwach Kijowa wśród dzieci urodzonych w 1992 roku. Oznacza to, że rywalizowaliśmy z chłopcami o rok starszymi. W tym wieku to dość znacząca różnica. Tak, Dynamo zawsze przyciągało najlepszych, ale nie było to łatwe.

- Miałeś czas, by poświęcić się edukacji?

- Zawsze starałem się poświęcić choć trochę czasu na naukę. Rodzice zawsze mi o tym przypominali. Później wstąpiłem nie tylko do Narodowego Uniwersytetu Spraw Wewnętrznych, jak wszyscy inni, ale także do KNEU, aby studiować zarządzanie, dzięki czemu mogłem mieć inne wyższe wykształcenie.

W szkole starałem się odrabiać lekcje. W 11. klasie zostałem zwerbowany do podwójnej drużyny Dynama na sześć miesięcy przed ukończeniem akademii. Treningi zaczynały się rano, więc rzadko chodziłem do szkoły. Jednak przed EIT uczyłem się z korepetytorami, co pomogło mi dostać się do akademii z ograniczonym budżetem.

- W jakim stopniu Dynamo rozwijało zawodników w tamtych czasach? Powszechnie uważa się, że wszystko w tym klubie jest nastawione wyłącznie na wynik, a dzieci są szkolone na graczy zespołowych od najmłodszych lat.

- Różni trenerzy mieli różne podejścia. Pierwsi trenerzy, Shabelnikov i Rudakov, byli bardziej zainteresowani ogólnymi rzeczami w wieku od 10 do 13 lat. Nie mogę powiedzieć, że rozwijali indywidualność, ale też nie wymagali wyników.

Potem miałem Pavlo Kikota jako trenera. Pracował bardziej indywidualnie z zawodnikami. Rozwijał ich technikę i umiejętności taktyczne. Zdarzało się, że tygodniami pracowaliśmy nad jednym elementem.

W ostatnim roku trenował nas Yurii Yeskin. Kładł nacisk na pracę zespołową i interakcję. Wynik był już wtedy najważniejszy.

"Wynagrodzenie w dwójce Dynama wynosiło 500-700 dolarów, z premią 100 dolarów"

- Kiedy trenowałeś w akademii, kto wyróżniał się najbardziej spośród tych, z którymi trenowałeś?

- Ciężko powiedzieć. W tamtych czasach wszyscy byliśmy równi. Nie było dominujących graczy, którzy wyróżniali się z tłumu. Może tylko Vladyslav Kalytyntsev trochę się wyróżniał.

- Jak w tamtych czasach wyglądały pensje i premie w dwójce Dynama?

- W dwumeczu premia za zwycięstwo wynosiła 100 dolarów. Wynagrodzenia były inne. Kiedy po raz pierwszy przenieśliśmy się do dwójki z akademii, na początku płacono nam stypendium. Rok później zaczęli nam płacić 500-700 dolarów.

- Jak dzikie było życie nocne młodych graczy Dynama w tamtych czasach?

- Oczywiście mogli wychodzić po meczu. Myślę jednak, że nie było tego w nadmiarze. Wszyscy młodzi chcieli wychodzić, ale wszyscy przychodzili na treningi. Nigdy nie mieliśmy żadnych incydentów.

- Po trzech latach gry w podwójnym składzie przeniosłeś się do Dynamo-2, gdzie udało ci się grać pod wodzą Oleksandra Khatskevycha, który później przejął pierwszą drużynę. Jak rozwijała się wasza współpraca?

- Trenował mnie jeszcze w dwójce. Dzięki niemu zostałem w Dynamie. W dwójce Khatskevych został zastąpiony przez Volodymyra Muntyana, który nie chciał przedłużyć ze mną kontraktu.

Khatskevich zabrał mnie na obóz treningowy z Dynamo-2 i zaproponował pozostanie. Dla nas był topowym trenerem, któremu ufaliśmy.

- Jak myślisz, dlaczego nie odniósł sukcesu w pierwszej drużynie?

- Nie znam wewnętrznego funkcjonowania szatni. Nie zagłębiałem się w ten temat. Kiedy Khatskevich trenował Dynamo, tak naprawdę nie komunikowałem się z chłopakami.

"Za czasów Hazzayeva podwójni gracze Dynama nie mogli nawet wchodzić na siłownię pierwszej drużyny"

- W sezonie 2011/12 byłeś dwukrotnie uwzględniany w zgłoszeniach do meczów pierwszej drużyny. Był to mecz pucharowy z Kremenem (3:2) oraz ligowy z Wołyniem (1:0). Czy miałeś szansę zagrać?

- Być może. Chociaż oba mecze były dla nas trudne. Mecz z Wołyniem był bardzo ważny pod koniec mistrzostw. W tamtym meczu poważnej kontuzji doznał Oleksandr Shovkovskyi i ominęło go Euro 2012. Myślę, że nie było szans, abym wszedł na boisko.

Z Kremenem nasza przewaga również była chwiejna. Pamiętam grę na syntetycznym boisku w Kremenczuku. Myślę, że zostałem sprowadzony bardziej jako zabezpieczenie na wypadek siły wyższej.

- Często brałeś udział w treningach z pierwszą drużyną. Kto wywarł na tobie największe wrażenie?

- W tamtych czasach w pierwszej drużynie grał sam Andrij Szewczenko. Myślę, że trudno było go prześcignąć.

- Jak drużyna traktowała młodych Ukraińców?

- Byli w porządku. Zawsze pomagali, starali się nam doradzać. To tyle, jeśli chodzi o Ukraińców. Z legionistami w ogóle nie mieliśmy kontaktu. Patrzyli na nas z góry. Czasami w meczach bardzo ostro reagowali na pewne momenty, ale trenerzy ich uspokajali.

- Dużo dostaliście kar za jakieś błędy na treningach?

- Szewczenko potrafił krzyczeć. Artem Milevskyi i Oleksandr Aliyev również dotrzymywali kroku parom. Warto jednak zauważyć, że obaj byli tymi, którzy najbardziej pomagali młodym zawodnikom w adaptacji.

Artem, na przykład, zawsze rozmawiał z napastnikami: jak się ustawiać, jak się poruszać... Kiedy trenujesz z tak świetnymi piłkarzami, robisz znaczne postępy.

- Kto jeździł jakimi samochodami w drużynie Dynama?

- Milevskyi uwielbiał fajne samochody. Wtedy wydawało się, że ma Maserati. To była najwyższa półka. Alijew i Oleg Gusiew również zawsze mieli samochody klasy premium. W rzeczywistości wszyscy mieli samochody wysokiej jakości(śmiech).

Jednak Danilo Silva przyjeżdżał na treningi "samochodem w stroju", jak to wtedy nazywaliśmy. Sponsorem Dynama było Mitsubishi. Potrafił jeździć tym prostym samochodem. Tak naprawdę nic go nie obchodziło.

- Czy miałeś jakiś kontakt z ówczesnym trenerem Jurijem Seminem?

- Nie, nie miałem. Asystenci rozmawiali ze sobą. Pytali: "Jak się masz?" i to wszystko.

Nie mieliśmy zbyt bliskiego kontaktu z pierwszą drużyną. Przychodziliśmy, przebieraliśmy się w innej bazie i szliśmy na trening. Mieliśmy własną szatnię, boisko i wszystko inne. Nawet przed Walerijem Gazzajewem nie wolno nam było przychodzić do bazy pierwszej drużyny na siłownię. Dopiero później było to dozwolone.

- Kto grał wtedy na twojej pozycji na prawej obronie w pierwszej drużynie? Czy miałeś szansę z nimi rywalizować?

- W różnych latach na prawej obronie grali Danilo Silva i Betao, a czasami Domagoj Vida. Czyli można powiedzieć, że nie było zbyt wielu szans, aby zdobyć przyczółek w pierwszej drużynie .

- Wziąłeś coś od swoich zawodników?

- Oczywiście, zawsze obserwowałem ich na treningach i w meczach. Zauważyłem, co robią z piłką i bez niej. Nie wiem, na ile byłem w stanie przenieść to do swojej gry.

Silva dawał z siebie dużo, był bardziej atakującym zawodnikiem. Vida to zawodnik, który łapie wszystkie piłki.

"Rebrov chciał mnie zabrać na obóz treningowy z pierwszą drużyną Dynama, ale Surkis zadzwonił do Betao".

- Po odejściu Semina z Dynama zostałeś w klubie zarówno za kadencji Błochina, jak i Rebrowa. Dlaczego nie dostałeś swojej szansy w pierwszej drużynie pod rządami żadnego z nich?

- Za czasów Błochina młodzi zawodnicy nie mieli żadnych szans. W tamtych czasach klub wydawał 50-70 milionów euro podczas okienka transferowego. Kupowali zawodników z najlepszych klubów.

Miałem taki moment, kiedy musiałem pojechać na zimowy obóz treningowy z pierwszą drużyną. Było to w pierwszym sezonie Serhija Rebrowa w Dynamie. Wszystko wydawało się przesądzone, ale w tym momencie Betao zadzwonił do Ihora Surkisa i poprosił o powrót do drużyny. Tak się złożyło, że nie pojechałem. Myślę, że wtedy byłem najbliżej pierwszej drużyny w mojej karierze.

Nie wiem, czy Rebrov naprawdę widział mnie w pierwszej drużynie. Może po prostu chciał, żeby młody zawodnik przeszedł przez obóz treningowy z pierwszą drużyną.

- Nie sądzisz, że przedłużyłeś swoje powitanie w Dynamie?

- Myślałem o tym, ale teraz nie żałuję. Wszystko ułożyło się tak, jak powinno. Być może, kiedy Khatskevich opuścił Dynamo-2, aby trenować reprezentację Białorusi, powinienem był również opuścić Dynamo lub przynajmniej poszukać wypożyczenia.

Problem był z ofertami. Miałem tylko opcję wypożyczenia do Hoverli. Powoływano tam wielu młodych zawodników Dynama. Nie płacili już jednak żadnych pieniędzy. Nie chciałem tam iść i potem nie wiedzieć z czego żyć.

Być może gdybym sam bardziej aktywnie szukał opcji, znalazłbym coś ciekawszego. Nie postawiłem sobie takiego celu. Dopiero Hoverla sama do mnie przyszła.

- Jak to się stało, że opuściłeś Dynamo?

- Sześć miesięcy przed końcem mojego kontraktu okazało się, że Dynamo-2 zostało rozwiązane. Wszystko jakoś się zbiegło. Ponadto kończyłem już 23 lata i mogłem odejść bez odszkodowania.

Nie miałem perspektyw w pierwszej drużynie, więc klub nie miał sensu przedłużać mojego kontraktu. Sezon się skończył, chłopaki i ja uścisnęliśmy sobie dłonie i odeszliśmy.

"Po Dynamo-2 trafiłem do trzeciej ligi w Szwecji. Siedziałem tam i myślałem: "Co ja tutaj robię?".

- Twoim pierwszym klubem po Dynamo było Umeå w szwedzkiej trzeciej lidze. To było dość nieoczekiwane. Jak znalazłeś się na tym poziomie?

- Zacznę od tego, że nie zagrałem w ostatnim meczu sezonu dla Dynamo-2 z powodu kontuzji. Podczas sesji treningowej przed meczem źle wylądowałem na pięcie i nabawiłem się poważnego siniaka. Nie mogłem stanąć na stopie przez wiele tygodni.

Potem miałem okazję obejrzeć Arkę w Polsce, która wygrała najwyższą klasę rozgrywkową. Przyjechałem, ale wciąż nie byłem w formie. Kontuzja dawała o sobie znać, więc nie trenowałem na 100 procent. Nie wyglądałem dobrze, więc nie przeszedłem testów.

Potem wróciłem do domu, doszedłem do siebie i zacząłem normalnie trenować. Miałem możliwość przejścia do drużyny z drugiej ligi szwedzkiej. Nie pamiętam, co to była za drużyna. Przyjechałem ich obejrzeć. Grałem dobrze, strzeliłem gola i zaliczyłem asystę w meczu towarzyskim. Jednak z jakiegoś powodu trener nie chciał wziąć legionisty do drużyny.

Siedziałem tam, nie wiedząc, co robić. Wtedy zaproponowano mi opcję z Umeå. Do końca okienka transferowego pozostały dwa dni, a oni byli gotowi podpisać ze mną kontrakt od razu.

Pamiętam, jak siedziałem sam po podpisaniu kontraktu i myślałem: "Co ja tutaj robię? Jeszcze wczoraj byłem kapitanem Dynamo-2". To życiowe doświadczenie i lekcja dla mnie, że życie może tak wyglądać.

- Po zaledwie pół sezonu spędzonym w Umeå przeniosłeś się do białoruskiego klubu Krumkachi. Nie podobało ci się w Szwecji?

- Podpisałem roczny kontrakt z Umeå, ale mieliśmy umowę, że mogę odejść w każdej chwili. Miałem tam nawrót kontuzji pięty. Opuściłem dwa ostatnie mecze przed przerwą w Szwecji. Nie widziałem sensu w pozostaniu i wróciłem do domu, by dojść do siebie.

Kiedy byłem w Kijowie, miałem możliwość wyjazdu na Białoruś. Postanowiłem spróbować. Poza tym, głównym trenerem był tam ukraiński specjalista, Volodymyr Pyatenko.

Rozegrałem tam pół sezonu. Nie otrzymywałem żadnej pensji, wynajmowałem mieszkanie i podróżowałem do domu na własny koszt.

- Nikt nie ostrzegł cię przed taką sytuacją w klubie?

- Wcześniej wszystko było w porządku. "Krumkachi" był jedynym prywatnym klubem na Białorusi. Jego właściciel miał problemy finansowe - to powszechna historia.

- Co Pyatenko powiedział na ten temat?

- Nic nie powiedział. Pracował w klubie przez dwa lub trzy miesiące, a potem odszedł przed końcem pierwszej rundy mistrzostw.

"Łytowczenko został poinformowany pół godziny przed konferencją prasową, że Ravanelli będzie głównym trenerem Arsenalu".

- Arsenal Kijów stał się twoim kolejnym klubem. Jak doszło do tej decyzji?

- Po Białorusi wróciłem do domu. Mistrzostwa już się rozpoczęły, ale nie miałem żadnych specjalnych ofert. Na początku zaproponowano mi trenowanie z Arsenalem w Shchaslyve. Pojechałem, a oni chcieli, żebym został.

- Tamten sezon był dla ciebie udany. Drużyna dotarła do UPL z pierwszej ligi, byłeś ważnym zawodnikiem. Dlaczego nie zostałeś?

- Potem zmienił się inwestor w Arsenalu. Zarząd wydawał się chcieć zmian na lepsze, ale nic z tego nie wyszło.

Wygraliśmy pierwszą ligę i weszliśmy do UPL. Latem mówiło się, że trener Serhij Łytowczenko zostanie zwolniony, a jego miejsce zajmie Fabrizio Ravanelli. W związku z tym pojawiły się pogłoski o całkowitej przebudowie zespołu.

Następnie rzekomo zdecydowano, że Lytovchenko pozostanie głównym trenerem, a Ravanelli będzie swego rodzaju kuratorem i będzie mu pomagał. W rezultacie w przeddzień sezonu klub zorganizował konferencję prasową, na której Ravanelli został przedstawiony jako nowy główny trener. Lytovchenko został o tym poinformowany pół godziny przed wydarzeniem. Następnie dziewięciu lub dziesięciu zawodników z wyjściowej jedenastki zostało poinformowanych: "Dziękuję, do widzenia".

- Osobiście pozostałeś jeszcze w UPL, ponieważ następny sezon spędziłeś w Chornomorets.

- Tak, ale przeszedłem do Chornomorets, aby grać w pierwszej lidze. Odessa została zdegradowana w ostatniej kampanii, ale z powodu odmowy Połtawy udziału w UPL, Chornomorets pozostał. Następnie Połtawie nie pozwolono na rozgrywanie meczów na własnym stadionie, a prezydent odmówił gry w UPL. Drużyna zajęła drugie miejsce za Arsenalem w pierwszej lidze.

- Co było przyczyną drugiego z rzędu spadku Chornomoretsa z UPL?

- Przegraliśmy dziewięć meczów z rzędu w pierwszej rundzie. To był kluczowy czynnik, ponieważ ostatecznie zabrakło nam trzech punktów, aby uniknąć meczów przejściowych. Przegraliśmy tam z Kolosem (0-0, 0-2).

Byliśmy w dołku i nie wiedzieliśmy, jak się z niego wydostać. Nieważne, co robiliśmy, nic nie działało. Potrafiliśmy wygrać u siebie 1-0, by ostatecznie przegrać 1-2 lub 1-3.

"Vicente to najlepszy trener, chociaż prawie nie grałem dla niego w Olimpiku".

- Dlaczego zdecydowałeś się zmienić Chornomorets na Olimpik?

- Chciałem zostać w UPL, chociaż zarząd chciał zatrzymać cały skład. Czułem, że nadal mogę grać na tym poziomie.

- Jakoś nie wyszło ci z zagranicznymi trenerami. Rozegrałeś w sumie tylko trzy mecze dla Julio Cesara i Vicente Gomeza w ciągu sześciu miesięcy. Czy miałeś jakieś kontuzje?

- Nie, moje zdrowie było w porządku. Cesar wystawił mnie w pierwszej drużynie w pierwszym meczu sezonu przeciwko Dnipro-1, choć nie musiał, bo grał inny zawodnik. Przegraliśmy 0:2, a ja miałem słaby mecz. Potem nie dostawałem już żadnych szans. Myślę, że w tamtym czasie w drużynie byli silniejsi zawodnicy.

- Co można powiedzieć o Gomezie jako trenerze? Ten człowiek nadal pracuje w sztabie Serhija Rebrowa w reprezentacji Ukrainy.

- To bardzo ciekawy specjalista, dzięki któremu spojrzałem na futbol z innej perspektywy. Dla mnie to trener z najwyższej półki. Wie, jak komunikować się z zawodnikami i promować własne pomysły. Zawodnicy mu ufają.

- Jakość gry Olimpiku pod jego wodzą była naprawdę dobra, ale wciąż nie było wyników.

- Myślę, że brakowało mu czasu i środków. Mam na myśli transfery, które mogłyby pomóc drużynie w rozwoju.

"Azarov wyróżniał się w Dynamie Tbilisi. Utalentowany piłkarz z wysokim poziomem inteligencji gry"

- Po Olimpik miałeś prawdziwy przełom w swojej karierze i dołączyłeś do mistrza Dynama Tbilisi. Jakie to było doświadczenie?

- Okazało się, że po pierwszej części sezonu UPL, który spędziłem w Olimpiku, otrzymałem telefon z klubu i poinformowano mnie, że na moje miejsce rekrutowany jest inny zawodnik. Oznacza to, że nie było dla mnie miejsca, chociaż miałem dwuletni kontrakt.

Zimą pojawiła się opcja z Dynamem. Przyjechałem na zgrupowanie drużyny do Turcji i zostałem. Trenerem był Kahaber Chhetiani.

Pracowałem tam również pod wodzą Hisco Munoza. Po Tbilisi objął Watford w Championship, który doprowadził do Premier League. Świetny hiszpański specjalista. Podobny do Gomeza pod względem cech ludzkich i zawodowych. Myślę, że mają to we krwi.

- Zagrałeś tylko w siedmiu meczach w tym roku. Czy czułeś się częścią tej mistrzowskiej drużyny?

- Tak, oczywiście, że tak. Muszę powiedzieć, że był to skrócony sezon łyżwiarski. Dziesięć drużyn grało w gruzińskiej ekstraklasie w czterech rundach. Jednak z powodu pandemii mistrzostwa rozegrano tylko w dwóch rundach. Rozegrałem więc nieco mniej niż połowę meczów.

Hisco stworzył świetną atmosferę w drużynie, gdzie każdy czuł się zaangażowany w sukces. Poświęcał uwagę wszystkim zawodnikom, nawet tym, którzy nie grali. Rozegrałem dwa mecze pod jego wodzą. Oczywiście chciałem grać więcej. Mogę z całą pewnością powiedzieć, że dawałem z siebie wszystko na treningach, dawałem z siebie wszystko. Nie wstydzę się więc tego okresu.

Wtedy Hisco przyszedł do mnie i powiedział, że wstawi do składu więcej sprawdzonych zawodników, bo zarząd wymaga od niego wyników. Przyjąłem to ze zrozumieniem.

- W Dynamie Tbilisi grałeś u boku gruzińskiego debiutanta Szachtara, obrońcy Iraklego Azarowa. Co możesz o nim powiedzieć?

- Wyróżniał się już na tle swoich gruzińskich rówieśników, a nawet całej drużyny. To utalentowany i interesujący piłkarz. W tamtych czasach Azarov nie trenował zbyt wiele. Teraz widzę, że był w stanie dodać do swoich cech. Jest bardzo techniczny, niekonwencjonalny i ma wysoki poziom inteligencji piłkarskiej.

- Nie chciałeś zostać w Europie dłużej?

- "Dynamo nie chciało mnie wtedy zatrzymać. Podpisałem kontrakt 1+1 z opcją przedłużenia. Po pandemii zaczęli znacznie ograniczać budżet i żegnać się z wieloma legionistami. Nie miałem innych ofert w Europie, które by mnie interesowały.

Wróciłem do domu i po prostu zostałem w nim przez dwa miesiące. Nie było żadnych opcji. Wydawałoby się, że miesiąc temu zostałem mistrzem Gruzji, a tu taka sytuacja.

"Jakowenko nie zabrał kabla telewizyjnego, kiedy byłem w reprezentacji Ukrainy".

- Następnie, w tranzycie przez Dinaz, wróciłeś do Olimpiku. Czy wróciłeś do Łytowczenki?

- Tak, wróciłem do niego. Był dla mnie odskocznią do przejścia do UPL.

Poszedłem do Dinaza, aby nie siedzieć w domu i ćwiczyć grę. Jednak podczas treningu doznałem poważnej kontuzji kostki. Byłem leczony przez trzy miesiące. Lytovchenko zadzwonił do mnie, a ja na początku powiedziałem, że chcę szukać innych opcji.

Wszystko się przeciągało, zaczęły się mistrzostwa. Zadzwoniłem do niego i zapytałem, czy jego oferta jest nadal aktualna. Uzgodniliśmy wszystko i wróciłem do Olimpiku. Był to już jednak zupełnie inny zespół.

- Jaki był Olimpik w ostatnich sześciu miesiącach swojego istnienia?

- Jedyne, co łączyło nas z Olimpikiem z UPL, to autobus. Tak naprawdę był to Rubikon z kilkoma zawodnikami więcej. Nic nie zapowiadało kłopotów. Pensje były niewielkie, ale wypłacane na czas. Dawali nawet premie.

Po pierwszej części mistrzostw zaczęły się takie rozmowy. Miałem jednak kontrakt tylko na pół roku.

- Na koniec chciałbym porozmawiać o Twoich występach w młodzieżowych i juniorskich reprezentacjach Ukrainy. Kto był największą gwiazdą Twojego pokolenia?

- Ruslan Babenko, Oleksandr Karavayev i Pylyp Budkivskyi, którzy urodzili się w 1992 roku, grają teraz dobrze na poziomie UPL. Już wtedy byli w porządku. W tamtym czasie sukcesem było trenowanie z pierwszą drużyną UPL. Zdobyli praktykę w grze w pierwszej drużynie, a nawet odegrali ważną rolę. Mieliśmy dobry zespół.

- Czy Budkivskyi był już obciążony jak wieża z flanki?

- Nie sądzę, żeby istniała tak prymitywna taktyka (śmiech). Ale oczywiście Pylyp wykorzystywał swoją siłę fizyczną.

- Czy ty i Karavaev rywalizowaliście o miejsce w składzie?

- Nie, on grał wtedy w środku pola. To on zaczął regularnie grać na prawej obronie w Dynamie. Karavaev zawsze był zawodnikiem atakującym i tak jest teraz. Po prostu otworzył się w innej roli. Nie wiem nawet, kto miał więcej szczęścia, że nie byliśmy wtedy rywalami.

- Grałeś dla Pavlo Yakovenko w drużynie młodzieżowej. Jego surowy charakter jest legendarny. Jak się z nim dogadywałeś?

- Zawsze o tym słyszałem. Za moich czasów nie doszło to do absurdu. Mówiło się, że zwykł wynosić kabel telewizyjny z pokoju, aby piłkarze nie oglądali go w noc przed meczem. Oczywiście dyscyplina była na wysokim poziomie.

- Który mecz zapamiętałeś najbardziej?

- Pamiętam mecz towarzyski z Portugalią. To był nasz ostatni mecz pod wodzą Jakowenko i wygraliśmy 1:0. Mieliśmy też dobry mecz z Francją, przegrany 1-2. Były tam takie gwiazdy jak Raphael Varane, Paul Pogba, Luca Dinh... Ludzie warci miliony euro.

- Czy rzuciłeś piłkę między nogami którejś z tych gwiazd?

- Nie (śmiech). Myślę, że gdyby tak było, to bym zapamiętał.

- Na koniec porozmawiajmy o twoich planach.

- Przechodzę teraz przez okres przejściowy. Będę pomagał przy drużynach młodzieżowych i młodzieżowych reprezentacjach narodowych. Będę skautował zawodników. To jest mój obszar odpowiedzialności. Na razie widzę się tutaj. Życie pokaże, co będzie dalej. Dziś jestem zadowolony ze wszystkiego, chcę rozwijać się w tym kierunku.

Dmitry Venkov

RSS
Aktualności
Loading...
Nazwano najlepszego piłkarza Afryki 2024 roku
Dynamo.kiev.ua
17.12.2024, 22:30
Nazarij Rusin opuszcza «Sunderland»
Dynamo.kiev.ua
17.12.2024, 17:40
Пополнение счета
1
Сумма к оплате (грн):
=
(шурики)
2
Закрыть
Używamy plików cookie, aby zapewnić Ci więcej opcji podczas korzystania ze strony Ok