Pomocnik Dynama U-19 Roman Salenko przypomniał sobie inwazję Rosji na Ukrainę na pełną skalę i to, jak się wtedy czuł.
- Kiedy najbardziej bałeś się podczas wojny? Czy był taki moment?
- Oczywiście, w pierwszych dniach, kiedy wszystko się zaczęło. Byłem wtedy z rodziną, wciąż dochodziłem do siebie po operacji. Nie mogłem normalnie chodzić, poruszałem się o kulach. Nie wiedzieliśmy wtedy, co robić. Więc zostałem w domu przez cały ten czas. Irpin, Bucha i Gostomel nie są daleko od mojego domu. 10 kilometrów. Mogę powiedzieć, że widziałem wszystko, co się tam działo.
- Jak się wtedy czułeś?
- Wciąż to czuję. Nadal boję się o moją rodzinę. Nie o to, co stanie się z tobą, ale o twoją rodzinę.
- Kto ci powiedział, że wybuchła wojna i jak na to zareagowałeś?
- Byłem po prostu otępiały. Moi rodzice zastanawiali się, co robić. Ja tylko siedziałem i oglądałem wiadomości na telefonie. To było wszystko.
- Czy mogłeś sobie wyobrazić, że faktycznie rozpocznie się inwazja na pełną skalę?
- Szczerze mówiąc, nie sądziłem. Było wiele doniesień na ten temat miesiąc wcześniej, ale nie wierzyłem w nie aż do ostatniej chwili. Po prostu przepuściłem tę wiadomość i nie potraktowałem jej poważnie. Zajęło mi trochę czasu, zanim w nocy zdałem sobie sprawę z hałasu. Myślałem, że to otwierają się drzwi. Przy pierwszych eksplozjach myślałem, że to nie eksplozje, ale drzwi.
- Masz krewnych w Rosji. Utrzymujesz z nimi teraz kontakt?
- Nie, nie utrzymuję. Nawet wcześniej rzadko się z nimi kontaktowałem. A kiedy zaczęła się wojna, nawet nic im nie powiedziałem.
- W pierwszych dniach pełnej inwazji Rosji na Ukrainę wszyscy znani ludzie z naszego kraju, którzy mieli wpływ na Rosjan, próbowali jakoś do nich dotrzeć. Wyjaśnić, co się tutaj dzieje. Mówimy o różnych ludziach show-biznesu czy sportu. Czy miał Pan takie próby wytłumaczenia swoim bliskim, że Rosja bezczelnie zaatakowała Ukrainę? Żeby udowodnić, że to nie fikcja, nie fake news, jak to się wtedy mówiło.
- Cóż, to była bardziej rozmowa mojego ojca. Ale szczerze mówiąc, zakończyliśmy ją właśnie tam. Nie było szans. Wszyscy wiedzieli, co się dzieje, ale nie wierzyli we wszystko, co im mówiliśmy.
Nazariy SHMIGIL