Pełniący obowiązki trenera Zorii Ługańsk Yuriy Koval podsumował wyniki pierwszej części sezonu dla swojej drużyny.
- Rok 2023 jest dla Zoryi rokiem jubileuszowym w historii klubu. Wsetną rocznicę drużyna zmieniła się z pretendenta do mistrzostwa w outsidera (14. miejsce w tabeli UPL po 17 kolejkach - red.). Chciałbym usłyszeć Twoją ocenę występów drużyny w pierwszej połowie sezonu.
- Tutaj sytuacja jest prosta. Bardzo krótka przerwa latem, odejście czołowych zawodników: Brazhka, Imerekov, Rusin, Buletsa. I najważniejsza rzecz - odejście Patricka van Leeuwena. Zawodnicy, którzy dołączyli do drużyny latem byli z nim dogadani. Nowi zawodnicy zostali zaproszeni na jego polecenie. Kiedy zaczyna się okres przedsezonowy i nie ma trenera, to oczywiście ten tydzień przed wyjazdem na zgrupowanie do Polski pomieszał wszystkie karty.
Potem Lalatovic przyjechał na zgrupowanie. Bardzo niewielu zawodników pracowało na zgrupowaniu i tutaj zgadzam się z Nenadem. Rozegraliśmy wiele meczów kontrolnych, które zostały ustalone przez poprzedni sztab trenerski. Musieliśmy rozgrywać te mecze ze szkodą dla przygotowań do mistrzostw, co zaowocowało kontuzjami. Churko i Butko wypadli z gry. Przed rozpoczęciem mistrzostw w Zoryi brakowało sześciu zawodników z wyjściowego składu, którzy definiowali grę w poprzednim sezonie.
Styl Lalatovicia jest zupełnie inny od futbolu, który zaszczepił Patrick. Po dziesięciu dniach przygotowań trudno było mu określić, jaki schemat gry wybrać. Ponieważ Patrick opracował strukturę gry, system holenderski. Zawodnicy zostali nauczeni, co mają robić. To było przystępne i zrozumiałe. Nowy trener przychodzi, próbuje przebudować, znaleźć najlepszą kombinację zawodników na boisku. To nie zawsze się udaje. Do tego dochodzą problemy w centralnej osi - przede wszystkim obrona i strefa pomocy. Stąd nieprzekonujące wyniki. Naprzemienność zwycięstw i porażek.
Jeśli Patrick głosił futbol wertykalny, mobilność, treningi, do których trzeba przebiec spory dystans, to system Lalatovicia opiera się na tym, że piłkarze muszą improwizować i grać w zależności od sytuacji.
- Potem przyszedł Valery Kriventsov.
- Starał się nauczyć drużynę inteligentnego futbolu, opartego na inteligencji zawodnika, zmianach, dobrej grze w ataku i elementach presji.
Wszyscy trenerzy prowadzili wysokiej jakości sesje treningowe. Patrząc z zewnątrz, nie mogę powiedzieć, że którykolwiek z nich źle przygotował zawodników. W tak krótkim czasie zmiana stylu, opinii trenerskiej i braki kadrowe uniemożliwiły rotację składem podczas jego formowania i selekcji zawodników. Wszystkie powyższe składowe doprowadziły do tego co mamy teraz.
Nie widzę tu wielkiej tragedii. Każda drużyna ma wahania. "Zorya", jeśli pamiętacie, podupadła po Wernydubie, kiedy zaprosili grupę młodych zawodników z Dnipro-1 (Lunin, Kochergin, Lunev, Svatok - red.). Dziś Bol i Yatsyk nie są jeszcze wystarczająco silni, więc w połączeniu z obcokrajowcami i resztą zawodników nie mogliby udźwignąć gry zespołu. Są pewne pozycje, które wymagają wzmocnienia.
Na pewno nie ustępujemy innym drużynom pod względem szybkości i kwalifikacji zawodników. Tylko czas pokaże, jak bardzo Zorya będzie w stanie poprawić swoje wyniki.
- Jak Zorya wyjdzie z tej sytuacji?
- Jest to zjawisko tymczasowe. Pozycja, w której obecnie znajduje się Zorya, nie odpowiada ambicjom klubu. Wiosną nie będziemy rozdarci na dwa fronty, mamy skład, zaplanowane są obozy treningowe, przygotowywana jest selekcja.
- Na waszych oczach Zorya z beznadziejnego outsidera stała się jednym z pretendentów do medalu. Jakie będzie zadanie w drugiej części sezonu?
- To jest właśnie fenomen Zoryi. 10 lat temu opuściliśmy nasze rodzinne miasto i przenieśliśmy się do Zaporoża. To już drugi rok, kiedy drużyna ma siedzibę w Kijowie. Na początku trenowaliśmy w Nyvky, ale kiedy dzieci wróciły, musieliśmy przenieść się w inne miejsce. Nawet takie codzienne chwile mają znaczenie. Ile wysiłku wkłada prezes klubu w utrzymanie drużyny przy życiu!
Brak zaplecza materialnego jest rekompensowany odpowiednim procesem treningowym, wyborem trenera i wynikami. "W ostatnich meczach Zorya pokazała, że ma charakter i jest gotowa walczyć do końca. Dlatego Zorya będzie walczyć o europejskie puchary do końca, bez względu na to, jak absurdalnie może to brzmieć. To jest zadanie do wykonania.
- Z punktu widzenia selekcji, czy Zorya z kimś zawiodła?
- Jeśli chodzi o selekcję, to były problemy z jednego powodu. Mamy trzech młodych bramkarzy. Sezon rozpoczął Saputin, który był pierwszym wyborem przez cały poprzedni sezon. Sasza miał przestój i szansę dostał Turbayevsky, który dobrze zaczął i zaczął popełniać błędy na dystansie. Nie zapominajmy o europejskich pucharach. Trzeba ciągle rotować składem, a do tego doszła logistyka.
Drużyna ze stabilnym składem może grać na dwóch frontach. Oczywiście, niektórzy zawodnicy nie rozwinęli się tak, jak chcieliśmy. Legioniści mają bardzo dobry potencjał, ale musimy poczekać, aż się ujawnią. Wiele zależy od doświadczonych zawodników.
- Czy młodzi gracze Dynama będą w stanie pomóc Zoryi w dłuższej perspektywie?
- Bardzo liczymy na Yatsyka, Voloshyna Gorbacha, Bola. Muszą poprawić swój atletyzm, zestarzeć się, a przyniosą drużynie wiele korzyści.
- Po zmianie trzech trenerów musiałeś zarządzać drużyną w ostatnich meczach 2023 roku. Czy praca z gwizdkiem bardzo różni się od roli drugoplanowej?
- Tak, byłem bez gwizdka, ale pod moim nadzorem zbudowaliśmy strukturę między U-19 a pierwszą drużyną. Dodatkowo prowadzę wykłady dla Centrum Licencyjnego UAF.
Proces zarządzania jest podzielony na dwie części - zarządzanie zawodnikami i proces szkolenia. Biorąc pod uwagę, że prowadzę wykłady, muszę znać najnowsze techniki.
Dla mnie, po 32 latach profesjonalnej kariery, wejście w rolę trenera nie było trudne. Gdybym poszedł i pracował jako sprzątacz, a potem wziął do ręki gwizdek, byłaby to jedna chwila. Jestem zaangażowany we wszystkie procesy interakcji między pierwszą i drugą drużyną, szkolenie naszych trenerów.
Jestem w stałym kontakcie ze wszystkimi, nie było potrzeby adaptacji. Sytuacja była taka, że musieliśmy pomóc drużynie się otrząsnąć. Myślę, że rozwiązaliśmy ten problem.
- Na jakim etapie są poszukiwania nowego trenera w Zorii?
- Koval jest zjawiskiem tymczasowym. Aby uniknąć częstych zmian trenerów i mieć jakąś perspektywę, musimy znaleźć trenera. Jeśli jeden trener odbędzie obóz treningowy, a inny zostanie podpisany, historia z lata się powtórzy.
- W mediach często pojawiało się nazwisko Raymonda Attewelda, który mógłby kontynuować pracę van Leeuwena w Zorii.
- Przyszedł tam Kucher, przyszli inni. Prasa ma za zadanie wzbudzać zainteresowanie w pewnych momentach Negocjacje trwają z więcej niż jednym trenerem. Najważniejsze to nie popełnić błędu.
Ołeksandr Karpienko