Były trener Dynama, Aleksandr Chatskevich, opowiedział Żytniej-Malinie, jak Czechy zareagowały na jego białoruski paszport.
- Czy był taki moment, kiedy poczułeś się nikim z tym niebieskim paszportem?
- To był moment, kiedy opuściłem Ukrainę 10 kwietnia. Wojna rozpoczęła się 24 lutego, a ja wyjechałem 10 kwietnia. Przyjechaliśmy do Pragi i musiałem zalegalizować paszport. Są tam centra, które się tym zajmują. Idzie się tam po wizę.
Policjant zobaczył mój niebieski paszport i nawet nie zapytał, skąd pochodzę. Widział, że podróżujemy z Ukrainy. Podstemplował tylko wizę deportacyjną i kazał nam wyjechać za miesiąc. Powiedziałem mu, że nie mogę dziś wrócić na Białoruś. Powiedział: "Nie macie wojny, więc wracajcie tam". Odpowiedziałem: "Nie mogę". Zacząłem tłumaczyć dlaczego, ale nikt nie chciał słuchać.
- Jak to się skończyło?
- Złożyliśmy dokumenty i odwołaliśmy się od wizy. Dokumenty do dziś są rozpatrywane w Pradze.
- Ponad rok?
- Ponad rok. Mamy dokument, który pozwala nam zostać w Czechach, nie ma żadnych problemów. Ale nie możecie wyjechać nigdzie indziej.
- Na ile prawdą jest, że otrzymaliście ochronę międzynarodową?
- Nie wiem, jak to się nazywa, ale otrzymałem pozwolenie na pobyt.