Dyrektor handlowy Dnipro-1 Vyacheslav Fridman skomentował informację, że Oleksandr Kucher pozwał klub Dnipro z powodu długu.
"Dnipro-1 straciło około sześciu milionów euro z powodu niezakwalifikowania się do Pucharu Europy. Gdybyśmy otrzymali te pieniądze, bylibyśmy w stanie szybko spłacić dług".
- Wiaczesławie Jewhenowyczu, co możesz powiedzieć o tym, że Kuczer pozwał Dnipro-1 o zaległe pensje i premię za drugie miejsce?
- Nie chciałbym tak często komentować, ponieważ w prasie piłkarskiej jest zbyt wielu Friedmanów, ale to poważne pytanie, więc na nie odpowiem.
Oczywiście, że spłacimy Kuchera. Zaczęliśmy już spłacać zakaz transferowy. Niedawno rozmawiałem z Krasnikowem i powiedziałem mu o tym. Prawdopodobnie nie zdążył powiedzieć o tym Kucherowi.
- Wiele osób pozywa Dnipro-1 z powodu długów. Nie obawiasz się kar, takich jak odjęcie punktów?
- Zdecydowanie zamkniemy wszystkie długi i już pracujemy w tym kierunku.
Oczywiste jest, że klub zawsze musi być odpowiedzialny przed zawodnikami i sztabem trenerskim za wypełnianie swoich zobowiązań kontraktowych. Ale jeśli klub podpisuje kontrakty z zawodnikami za duże pieniądze i płaci im dobre pensje, to chce również uzyskać jakiś zwrot.
"Dnipro-1 zawsze dążyło do finansowego fair play. Nie wywiązaliśmy się z tego zadania i nie zakwalifikowaliśmy się do europejskich pucharów. W związku z tym Dnipro-1 nie zarobiło około sześciu milionów euro, jak wiemy z zeszłorocznej kampanii. Gdybyśmy otrzymali te pieniądze, z pewnością bylibyśmy w stanie szybko spłacić nasze długi wobec byłych i obecnych zawodników oraz trenerów.
"Dnipro-1 żyje w granicach swoich możliwości. Chcemy, by klub zarabiał i miał dochody. Nie możemy zapominać, że mistrzostwa odbywają się w czasie wojny, kiedy przemysł w kraju praktycznie nie istnieje, więc problemy finansowe klubów powinny być postrzegane przez kibiców ze zrozumieniem.
Piłka nożna jest przeznaczona dla grupy docelowej ludzi w wieku wojskowym, którzy walczą na froncie, którzy składają datki na Siły Zbrojne, dając swoje ostatnie 100-200 hrywien, a piłkarze w tym samym czasie otrzymują 15, 20, 25 tysięcy dolarów, więc czytanie o dwumiesięcznych zaległościach jest śmieszne. Co w takiej sytuacji powinien zrobić kibic, płakać?
"Mamy pieniądze, aby zapłacić Joveticowi, ale czysto techniczny niuans uniemożliwia nam zapłacenie mu".
- Jak mają się sprawy z długiem Jovićevicia?
- Mamy pieniądze, by zapłacić Joviceviciowi, ale czysto techniczny niuans uniemożliwia nam zapłacenie mu. Ukraińskie ustawodawstwo podczas wojny nie zezwala na wypłacanie pieniędzy z ukraińskich banków w euro na konto podane przez Jovicevicia. Staramy się rozwiązać tę kwestię, szukamy opcji.
- Kucher powiedział, że Dnipro-1 ma czteromiesięczne zaległości zarówno wobec obecnych zawodników, jak i sztabu trenerskiego. Czy to prawda?
- Nie, nie jest. Od kilku lat Dnipro-1 ma dwumiesięczną lukę w wypłatach, której pozbylibyśmy się, gdybyśmy zakwalifikowali się do europejskich rozgrywek w tym sezonie. Żeby było jasne, zawodnicy otrzymują wynagrodzenie co miesiąc - w grudniu za wrzesień, w styczniu za październik itd. Nie można tego nawet nazwać poważnym długiem. Dnipro-1 wypłaca pieniądze na biało, zawodnicy otrzymują je na swoje karty, nie ma żadnych problemów.
"Myślę, że insider wykonuje rozkazy konkurentów Dnipro-1 w walce o trzecie miejsce".
- Ihor Burbas jako pierwszy napisał o pozwie Kuchera przeciwko Dnipro-1. Informował również o rzekomym transferze Rusola do Polissii. Dlaczego tak często wspomina o Dnipro-1 w swoich spostrzeżeniach?
- Myślę, że wykonuje czyjeś polecenie.
- Czyje zlecenie?
- Naszych konkurentów w walce o trzecie miejsce. Nie ma sensu podawać nazw klubów, jest ich trzech. "W moim rozumieniu Szachtar jest teraz poza konkurencją, nie przegapią pierwszego miejsca.
- Dlaczego Dnipro-1 nie walczy o pierwsze lub drugie miejsce?
- W walce o nagrody nie chodzi tylko o medal na szyi, najważniejsze są wpływy finansowe dla klubu. W zeszłym sezonie walczyliśmy o pierwsze miejsce z Szachtarem, ale nauczyliśmy się, że jest za wcześnie, by myśleć o mistrzostwie. Zajęliśmy już drugie miejsce, ale nie przyniosło nam to szczęścia z finansowego punktu widzenia.
Andrii Piskun