Trener Pakhtakoru Taszkient, Maxim Shatskikh, powiedział nam, co sądzi o swoim rekordzie punktowym ustanowionym w Dynamie Kijów.

- "Uwierzcie mi, nie będę się modlił, aby, nie daj Boże, ktoś go nie pobił. Będę tylko za tym. Mówiłem o tym Selezniovowi: "Zheka, będę pierwszym, który uściśnie ci rękę i pogratuluje". Powiedziałem to nawet wtedy, gdy ogłosił chęć pobicia rekordu. Nie trzymam się tego i nigdy tego nie robiłem.
Tak, oczywiście, miło jest mieć takie osiągnięcie. Oznacza to, że mój okres w futbolu nie poszedł na marne i coś osiągnąłem. Liczby to fakty. Bardzo trudno jest dyskutować ze statystykami.
Masz rację, że w dzisiejszych realiach o wiele trudniej będzie pobić rekord, ale poczekajmy i miejmy nadzieję, że ktoś się znajdzie. A taki zawodnik na pewno się znajdzie - jestem tego pewien. Jeśli nie dziś, to jutro lub pojutrze.
Powtarzam, jestem dumny z tego osiągnięcia, ale nic więcej. Zawsze też powtarzam, że gdybym strzelił jedną trzecią tego, co stworzyli dla mnie koledzy z drużyny, to już wyprzedziłbym Olega Błochina. Zdobyłem jedną bramkę z pięciu lub trzech szans. Gdybym strzelił przynajmniej dwie, byłoby wow" - powiedział Shatskikh.