Były trener Dynama i reprezentacji Ukrainy, Jozsef Szabo, podzielił się swoimi wrażeniami ze zwycięstwa 1:1 nad Veres w Równem w 20. kolejce ligi ukraińskiej.
- Czy stołeczny zespół mógł nie docenić Veresa?
- Nie. Nie sądzę, żeby Shovkovskyi mógł to zrobić. Zbyt dobrze znam jego psychologię. On ustawia drużynę w najpoważniejszy sposób. To jest sto procent.
- Co można powiedzieć o burzliwych wydarzeniach z końcówki meczu?
- W doliczonym czasie drugiej połowy, kiedy Dynamo otrzymało rzut karny, doszło do starcia. Sędzia został otoczony przez zawodników i emocje zaczęły sięgać zenitu, co doprowadziło do kilku żółtych kartek. Nasz futbol zaczyna przypominać wydarzenia, które często mają miejsce w angielskiej Premier League, włoskiej Serie A czy hiszpańskiej La Liga. Na przykład niedawno grała Barcelona - w tamtym meczu kłótnia trwała dziesięć minut, a sędzia musiał wyjąć z kieszeni czerwoną kartkę. Stało się tak również z powodu epizodu z rzutem karnym. Sędzia i tak go przyznał. Tam, w czołowych mistrzostwach Europy, bez względu na trasę, są emocje i kłótnie na boisku, żółte i czerwone kartki - to wszystko tam jest. Ale tam są duże pieniądze, a my mamy marne.
- Po meczu Vladyslav Dubinchak z Dynama przyznał, że od razu zdał sobie sprawę, że gdyby doszło do weryfikacji VAR, zostałby przyznany rzut karny.
- To się zdarza. Sędziowie, którzy działają jako asystenci wideo dla VAR, patrzą i patrzą na kontrowersyjny epizod, a następnie mówią do sędziego głównego: "Idź i spójrz. Wydaje nam się, że doszło do naruszenia przepisów. Na koniec spójrz sam". Sędzia spojrzał i powiedział, że tak było. Więc kiedy sędzia idzie obejrzeć powtórki wideo na monitorze w takich przypadkach, jest w stu procentach pewne, że przyzna rzut karny.