Znany dziennikarz Mykola Nesenyuk odniósł się do obecnej atmosfery na trybunach ukraińskich stadionów, które znów są otwarte dla kibiców.
"Zacznę od tego, że byłem bardzo szczęśliwy, gdy nasze władze oficjalnie zezwoliły na obecność widzów na meczach piłkarskich. Nawet jeśli liczba osób na trybunach jest ograniczona, to i tak jest bardzo dobrze. Zwłaszcza, że przed wprowadzeniem zakazu na zdecydowaną większość stadionów nie przychodziło dużo więcej osób. Wszystko wróciło do normy - tłumy ludzi przed stadionami, bo nie jest naszą tradycją przychodzenie na mecz z wyprzedzeniem, głośna lub niezbyt głośna reakcja na wydarzenia, które mają miejsce w trakcie meczu, a następnie powolne opuszczanie trybun, połączone z dyskusją na temat tego, co właśnie zobaczyli.
Czegoś jednak wciąż brakuje. Czego dokładnie? Nie od razu zdałem sobie z tego sprawę. Dopiero później, gdy usłyszałem ludzi pchających swoje drużyny do przodu z niezbyt zorganizowanym skandowaniem ich nazwisk, zdałem sobie sprawę, że z trybun nie było słychać zwyczajowych "przyśpiewek", czy też, jak je też nazywano, "szarż". Powód jest prosty: prawie wszystkie byłe "zaryady" brzmiały nie tylko jak wrogi język, co byłoby połową problemu. Kłopot w tym, że niemal wszystkie te "przyśpiewki", zwłaszcza te z przekleństwami, zostały zapożyczone od "kibiców" kraju-agresora. Jeśli ktoś jest zainteresowany, mogę przytoczyć kilka szczególnie jaskrawych przykładów.
Teraz nikt już nie będzie krzyczał tych bzdur. Obecnie jedyne przyśpiewki na trybunach to "Chwała Ukrainie!", "Chwała bohaterom!", "Chwała narodowi!", "Śmierć wrogom!", "Ukraina ponad wszystko!" i "Putin to c*ck!". Z tych "zarzutów" tylko ostatni można uznać za piłkarski. Cała reszta jest obecnie słyszana wszędzie!
A gdzie są prawdziwe ukraińskie przyśpiewki piłkarskie z trybun? Nie ma ich! Jedynym wyjątkiem jest społeczność kibiców Veres, którzy dziesięć lat po odrodzeniu drużyny zgromadzili już pewien repertuar, który słychać na każdym meczu. Potwierdzi to każdy, kto pójdzie na mecz w Równem. Chciałbym, żeby tak było w każdym ukraińskim mieście, gdzie są kibice. Jestem przekonany, że widzowie na trybunach Żytomierza, Krzywego Rogu, Lwowa, Czerkas, Połtawy i innych miast będą stopniowo znajdować specjalne słowa, aby wspierać swoją drużynę!
Niestety, prawie połowa uczestników obecnych mistrzostw Ukrainy w piłce nożnej nie ma żadnych fanów. Z różnych powodów nadal są to prawie wyłącznie właściciele tych drużyn. Ale to wszystko można naprawić - gdyby była piłka nożna i trybuny otwarte dla publiczności! Nawet jeśli tylko częściowo..." - napisał Nesenyuk na swojej stronie na Facebooku.