7 czerwca piłkarska reprezentacja Ukrainy przegrała z Polakami w meczu towarzyskim - 1-3. Były zawodnik reprezentacji Ukrainy Jarosław Choma ocenił poczynania podopiecznych Serhija Rebrowa we wczorajszym starciu w Warszawie:
- Chęć selekcjonera reprezentacji Ukrainy do obejrzenia jak największej liczby występów była zrozumiała, dlatego w porównaniu do sparingu z Niemcami rotacja w składzie była poważna. Serhii Rebrov chciał mieć kompleksowe informacje na temat możliwości swoich podopiecznych. Moim zdaniem nasza drużyna nie zagra w takim starciu, zbyt wiele pytań pozostało bez odpowiedzi.
- Czy reprezentacja Ukrainy była tak rozczarowująca w swoim występie?
- Przede wszystkim wydawało się, że goście nie byli gotowi na wybuch aktywności Kadry w debiucie. Błędy w obronie i blokowaniu strzałów doprowadziły do dwóch straconych bramek. A najgorsze jest to, że były to błędy zarówno indywidualne, jak i zbiorowe.
- Przed meczem wielu ekspertów zwracało uwagę, że w Warszawie zespół Serhija Rebrowa będzie musiał wykazać się umiejętnością gry w ataku pozycyjnym.
- Niewykluczone, że bramki zdobyte w pierwszej odsłonie wybiły gości z rytmu i dlatego nie dały całościowego obrazu ich występu. Były tylko fragmenty, jak w szczególności w epizodzie, w którym Artem Dovbyk zdobył prestiżową bramkę, ale to wyraźnie nie wystarczyło, aby utrudnić życie Polakom. Gospodarze pewnie kontrolowali przebieg wydarzeń na boisku.
- Trzeba przyznać, że bramka zdobyta przez Dowbyka, jak to się mówi w szatni, nie natchnęła gości do bardziej dynamicznych działań, zwłaszcza w fazach przejściowych.
- Dobrze, że w ogóle obyło się bez porażki. Gospodarze byli przygotowani na to, że po przerwie przyjezdni znów spróbują strzelić gola. Dlatego wysoko naciskali i dzięki umiejętnej selekcji odpychali grę od swojej bramki. Zagrożenie stwarzał jedynie obrońca Oleksandr Tymchyk, ale w końcowych fragmentach jego podaniom brakowało ostrości. Niepokojące jest również to, że nawet gdy Ukraińcy znajdowali się w przestrzeni operacyjnej, brakowało im dokładnego ostatniego podania i dlatego nie stworzyli żadnych groźnych szans pod bramką Kadry. I to pomimo faktu, że w drugiej połowie gospodarze grali więcej z kontry, przyjmując nierówne tempo. Dobrze, że w kilku epizodach pomógł nasz bramkarz.
- Po poprzednim sparingu z Niemcami ludzie Serhija Rebrowa byli krytykowani za bierność na połowie przeciwnika, ale wydaje się, że po tej krytyce nie wyciągnięto właściwych wniosków.
- Jeśli chodzi o mnie, Serhii Rebrov nie ma już czasu na eksperymenty. W ostatnim meczu sparingowym z Mołdawianami 11 czerwca w Kiszyniowie powinniśmy zagrać już składem, który udźwignie ciężar walki o Euro 2024. A z sąsiadami, którzy są znacznie niżej w hierarchii, musimy nie tylko wygrać, ale i zademonstrować widowiskową grę. W przeciwnym razie trudno będzie uniknąć psychologicznego "dołka".
Andrii Pysarenko