Kapitan Kryvbasu Kryvyi Rih Danylo Beskorovainyi powiedział nam, czego spodziewa się po meczu 2. kolejki fazy grupowej Euro 2024 pomiędzy Słowacją i Ukrainą, który odbędzie się dziś w Dusseldorfie.
- Danylo, reprezentacja Ukrainy po raz kolejny podchodzi do starcia ze Słowacją w roli faworyta. Przynajmniej według kursów bukmacherów. Czy uważasz, że zespół Serhija Rebrowa jest naprawdę silniejszy od drużyny Francesco Calzony?
- Oczywiście, Ukraina jest faworytem. Zarówno na papierze, jak i pod względem nazwisk. Serhii Rebrov ma teraz bardzo dobry wybór zawodników, naprawdę wysokiej jakości. Tyle tylko, że w pierwszym meczu na Euro 2024 z Rumunią wszystko jakoś poszło nie tak: Lunin się skaleczył, źle podał piłkę, a Stancu strzelił świetną bramkę, potem Andriy nie pomógł i gdzieś chłopaki załamali się psychicznie.
Jeśli jutro Rebrov odpowiednio ustawi drużynę, wybierze tych zawodników, którzy są teraz stabilni psychicznie i na których nie wpłynęła porażka z Rumunami, to wszystko będzie dobrze. Wygramy.
Ogólnie rzecz biorąc, teraz nie ma potrzeby, aby ponownie rozpamiętywać rumuńskie fiasko. Musimy iść dalej. Wciąż są szanse na ostatnią 16. Musimy pokonać Słowację i przygotować się do meczu z Belgią, który prawdopodobnie będzie kluczowy.
- Czy zwycięstwo Słowacji nad Belgią było dla Ciebie zaskoczeniem? Czy było to naturalne, czy po prostu mieli szczęście, że bramki Romelu Lukaku zostały dwukrotnie anulowane?
- Zacznę od tego, że Słowacja to bardzo dobry zespół. Wystarczy spojrzeć na skład i na to, gdzie grają jej czołowi zawodnicy, dla jakich klubów, w jakich mistrzostwach. Bramkarz Dubravka z Premier League (Newcastle), obrońca Skriniar z francuskiego PSG, pomocnik Lobotka z włoskiego Napoli. Dlaczego Słowacja jest gorsza od Rumunii i dlaczego nie może rywalizować z Belgią i De Bruyne?
Czy zwycięstwo Słowaków nad Belgami było dla mnie zaskoczeniem? Nie, nie było. To był naturalny wynik. Słowacy po prostu chcieli wygrać bardziej. Nawet pomimo dwóch nieuznanych goli Romelu Lukaku, bo wszyscy widzieliśmy, że zostały one anulowane ze względów merytorycznych (najpierw z powodu pozycji ofsajdowej, potem z powodu piłki ręcznej - red.). Tak, gdzieś tam mieli szczęście, ale na szczęście trzeba sobie zapracować. Chłopcy Francesco Calzony swoim poświęceniem zapracowali zarówno na zwycięstwa, jak i na szczęście.
- Kto jest główną gwiazdą Słowacji po tym, jak hipsterski punk Marek Hamšík przeszedł na sportową emeryturę?
- Jeśli spojrzeć na cenę, jest to środkowy obrońca Milan Škrinjar (30 milionów euro), ale jeśli spojrzeć na jakość gry, powiedzmy, że jest to środkowy pomocnik Stanislav Lobotka.
- Słowacja bardzo dobrze zakwalifikowała się do Euro 2024. Przegrali tylko dwa razy - i to z Portugalią (2:3, 0:1). Czy to możliwe, że to pokolenie Słowaków z Dubravką, Škrinjarem i Lobotką jest silniejsze niż Marek Hamšík i Martin Škrtel?
- Absolutnie nie. Hamšík i Škrtel byli najlepszymi piłkarzami, naprawdę światowej klasy. Martin był wtedy moim ulubionym obrońcą. Skriniar nie jest lepszy od Skrtela.
I nie ma nic do powiedzenia na temat Marka. Kiedy był w szczytowej formie, był jednym z najlepszych graczy w Europie. Teraz nie widzę w reprezentacji Słowacji zawodnika choćby zbliżonego poziomem talentu do Hamšíka. Odpowiedź na twoje pytanie jest więc oczywista - to pokolenie nie jest silniejsze od poprzedniego.
- Porozmawiajmy teraz o bolącym punkcie. Po porażce 0:3 z Rumunią na piłkarzy reprezentacji Ukrainy wylano fale błota. Nie pytam, czy nienawiść była sprawiedliwa. Interesujące jest to, jak mogło to wpłynąć na stan moralny i psychiczny naszych piłkarzy.
- Myślę, że tak: kibice mieli prawo otwarcie wyrażać swoje opinie, być niezadowoleni, zwłaszcza po porażce 0:3. Nikt nie spodziewał się porażki, a co dopiero tak miażdżącej. Krytyka jest czymś normalnym. Nie należy jednak wchodzić w tematy osobiste, takie jak rodzina czy życie osobiste zawodników.
Teraz chłopaki są trochę przygnębieni, ale są profesjonalistami, jestem tego pewien. Więc sobie poradzą. Co więcej, kibice już wyszli i będą wspierać Ukrainę w meczu ze Słowacją nie mniej żarliwie niż w poprzednim spotkaniu.
Powtarzam, Rebrov musi wypuścić na mecz drugiej rundy tych, którzy będą w stu procentach gotowi nie tylko fizycznie, ale przede wszystkim psychicznie. W meczu ze Słowacją piłkarze Ukrainy - cała nasza drużyna - muszą być jednością. Być pięścią, a nie dłonią.
- Nie chciałbym nikogo osobiście obwiniać za fiasko w pierwszym meczu, ale Andrij Łunin zdecydowanie nie zagrał najlepszego meczu. Czy po błędach bramkarza Rebrov nie powinien wprowadzić Anatolija Trubina na mecz ze Słowacją?
- Powinna być stuprocentowa rotacja. Niektórzy zawodnicy muszą zrozumieć, że nie są niezastąpieni. Jeśli zobaczymy Trubina zamiast Lunina, myślę, że nikt nie będzie winił Rebrowa. To będzie normalne i naturalne. Andrii będzie musiał wziąć to sobie do serca, ponieważ nie zagrał dobrze przeciwko Rumunii. Każdy popełnia błędy, nawet najlepsi bramkarze jak on. Trzeba tylko wyciągnąć odpowiednie wnioski. Łunin, jeśli nie znajdzie się w wyjściowej jedenastce na mecz ze Słowakami, na pewno nie powinien obrażać się na Rebrowa.
- Ukraina nie ma gdzie się wycofać. Musimy pokonać Słowaków za wszelką cenę, by zachować realne, a nie teoretyczne szanse na awans do ostatniej 16 Euro 2024. Czy Rebrov zaryzykuje grę dwoma napastnikami?
- Myślę, że Ukraina powinna grać dwoma napastnikami, ale nie do końca rozumiem, jak Dovbyk i Yaremchuk współgrają ze sobą. Trzeba być w środku drużyny, żeby znać takie niuanse.
Zarówno Artem, jak i Roman są świetnymi napastnikami. Jednak jeden z nich musi grać w linii pomocy, na tak zwanej "dziesiątce". A który z nich potrafi tak grać? Oto jest pytanie. Zarówno Dovbyk, jak i Yaremchuk są wyraźnymi skrzydłowymi. Obaj są potężni, wysocy, lubią i dobrze czują się w walce.
- Jakie są Twoje przewidywania po Danylo Beskorovainym?
- Jestem pewien, że Ukraina wygra. A jakim wynikiem... Stawiam na 1-0 lub 2-0 na korzyść Żółto-Niebieskich.
Viktor Glukhenkyi