Były napastnik Szachtara Donieck Andrij Worobiej skomentował mecz Euro 2024, w którym reprezentacja Ukrainy pokonała Słowację 2-1 i znacznie zwiększyła swoje szanse na awans do ostatniej 16.
- Cofnijmy się kilka dni wstecz. W meczu otwarcia Euro 2024 nasza drużyna została pokonana przez reprezentację Rumunii. Jak oceniłbyś końcowe 0-3?
- Szczerze mówiąc, końcowy wynik meczu z Rumunią był dla mnie szokiem. Przed meczem spodziewałem się, że wygramy i zdobędziemy trzy punkty. Prawdopodobnie nikt w naszym kraju nie spodziewał się, że nasza drużyna spadnie z ligi. Wszyscy czytaliśmy, że przed startem formy kontynentalnej nasze drużyny narodowe były chwalone i opiewane. Niektórzy mówili nawet, że to najlepsza ukraińska drużyna w historii.
- Po sromotnej porażce zawodnicy i sztab trenerski byli krytykowani przez wszystkich...
- To było jasne, bez tego się nie obejdzie. Mieliśmy jedne oczekiwania, ale na boisku zobaczyliśmy coś zupełnie innego. Nasi piłkarze zostali sprowadzeni na ziemię. Nawet w meczach sparingowych z Niemcami i Polską widziałem u naszych zawodników pewne rozluźnienie. Owszem, mamy naprawdę dobry skład złożony z utalentowanych zawodników, którzy grają w topowych mistrzostwach. Mistrzostwa Europy to jednak zupełnie inny poziom. O sprawach klubowych powinniśmy już dawno zapomnieć. Mecze w reprezentacjach na Euro 2024 to najwyższy poziom. Trzeba pokazać swoje umiejętności i charakter w każdym odcinku. Nic nie przejdzie bez echa.
Mecze z Niemiec są oglądane nie tylko w Europie, ale na całym świecie. Nasi chłopcy nie mogą po prostu kontrolować piłki przez 90 minut, przegrywać mecze i pić piwo po końcowym gwizdku. To tak nie działa. Na przykład po meczu Ukraina-Rumunia na naszych zawodników wylano 300 000 ton błota. Być może pomogło to naszym chłopakom odpowiednio przygotować się do meczu ze Słowacją.
- Co sądzisz o sytuacji, w której zawodnicy kadry narodowej poprosili Serhija Rebrowa o opuszczenie szatni w Monachium, aby porozmawiać ze sobą w cztery oczy? Czy kiedykolwiek miałeś taką sytuację?
- Myślę, że to całkiem normalne. Myślę, że inicjatywa wyszła od weteranów drużyny narodowej. Opowiem ci historię z mojej kariery. W 2006 roku na Mistrzostwach Świata przegraliśmy mecz otwarcia z reprezentacją Hiszpanii - 0:4. Dzień lub dwa później w hotelu odbyła się teoria. Oleg Błochin poprowadził ją i wyszedł z pokoju. Zawodnicy drużyny narodowej poprosili jego asystentów, aby również opuścili pokój i porozmawiali ze sobą. Rozmawialiśmy między sobą. Nie ma w tym nic złego. I wtedy poprawiliśmy nasze wyniki.
- Przejdźmy do meczu Ukrainy ze Słowacją. Serhii Rebrov dokonał czterech zmian w wyjściowym składzie. Czy można było się tego spodziewać?
- Tak, to było spodziewane. Wszyscy rozumieli, że trzeba dokonać zmian w składzie. Sztab trenerski widział, kto wypadł i dokonał zmian.
- Jak oceniasz występ naszej drużyny w pierwszej połowie?
- Nazwałbym to kontynuacją naszych działań w meczu z Rumunią. Nasze zawodniczki stosowały niski blok. Słowacy mieli przewagę. W 20. minucie liczba strzałów na bramkę wynosiła pięć do jednego, na korzyść naszych przeciwników. Gdyby nie świetny występ Anatolija Trubina, moglibyśmy stracić jeszcze dwie bramki. Pamiętam jedną z jego obron, kiedy odbił strzał do siatki z bliskiej odległości.
W pierwszej połowie nasi chłopcy spali, to nie był futbol, jaki chcielibyśmy oglądać. Nie naciskaliśmy na przeciwników, nie byliśmy agresywni w ataku. W ataku Dovbyk był oderwany od drużyny.
- Co się zmieniło w drugiej połowie?
- Oczywiście rozmowa w szatni pomogła naszym zawodnikom się pozbierać. Zaczęliśmy odbierać piłkę w środku boiska, zaczęliśmy stosować pressing na drugiej połowie boiska. W końcu zaczęliśmy grać poprawnie taktycznie. Stąd szanse pod bramką reprezentacji Słowacji. Jaremczuk i Zubkow wzmocnili grę. Oto zestaw powodów. A Shaparenko zaczął grać pod napastnika, w końcu wbiegł w czyjeś pole karne. Zdobył bramkę plus zaliczył asystę. Mamy prawo wymagać tego samego od Mudryka i Sudakova.
- Dlaczego Heorhii jak na razie jest mało przydatny w akcjach zespołowych?
- Zgadzam się, że Sudakov nie jest na razie zbyt przydatny. To nie są jego najlepsze mecze. Jaki jest tego powód? Sudakov jest młodym zawodnikiem, ma dopiero 21 lat. Brakuje mu stabilności. Myślę, że historia o jego możliwej przeprowadzce do Europy wywiera na niego presję. Skauci go tam obserwują, dziennikarze dużo o nim piszą. On chce pokazać się z jak najlepszej strony, ale jak na razie mu to nie wychodzi.
- Kiedy byłeś zawodnikiem reprezentacji Ukrainy, nie chciałeś sprzedać się za wyższą cenę, gdy grałeś na Mistrzostwach Świata 2006?
- Nie, nie chciałem. W tym czasie w Europie grali Szewczenko, Woronin i Rebrow. Wszyscy pozostali, ze względu na swój wiek, nie mogli już liczyć na atrakcyjne zaproszenia od czołowych klubów. Dla wielu z nich był to koniec kariery, łabędzi śpiew, czy coś w tym rodzaju.
- Jak ocenisz występ Romana Jaremczuka, który nie po raz pierwszy uratował naszą drużynę narodową?
- Ogólnie rok w Walencji był trudny dla Romana. Szczególnie pierwsza runda. Potem sytuacja się poprawiła. Wiosną Jaremczuk był już w dobrej formie, strzelał dużo bramek. Ogólnie rzecz biorąc, Serhii Rebrovowi nie jest łatwo wybrać najlepszego napastnika. Dovbyk jest w świetnej formie, jest też Vanat.
Podoba mi się sposób, w jaki Yaremchuk gra ostatnio w reprezentacji. Nie boi się otwierać w strefach, wie, gdzie być w polu karnym przeciwnika. A jego bramka przeciwko Słowacji to majstersztyk. Shaparenko zobaczył, że Roman otwiera się prawidłowo i wykonał dokładne podanie do niego. A sposób, w jaki Jaremczuk przyjął piłkę, przypominał Brazylię lub Hiszpanię. Drugim dotknięciem piłki nasz napastnik oddał perfekcyjny strzał obok bramkarza. Gdyby wykonał jeszcze jedno dotknięcie, gol byłby niemożliwy.
- Przed nami decydujący mecz w grupie z Belgią. Po raz pierwszy w historii, po 33 latach niepodległości Ukrainy, nasza reprezentacja zagra z Belgią. Jak zapatrujesz się na tę konfrontację?
- Szczerze mówiąc, po pierwszej połowie meczu ze Słowacją chciałem wyłączyć telewizor. Ale wyrwaliśmy zwycięstwo charakterem. Nie wiem, czego potrzebujemy w meczu z Belgią - remisu czy wygranej. Nasz sztab trenerski musi mieć jasny plan na najbliższe spotkanie. Belgia również ma swoje problemy w obronie, a Courtois nie przyjechał na Euro. Nasi zawodnicy będą musieli ciężko pracować przez pełne 95 minut w Stuttgarcie. Jeśli po prostu zaczniemy toczyć piłkę, przegramy. Musimy pokazać nasze maksimum i walczyć w każdym obszarze boiska - wtedy jest szansa na sukces. Mamy swoje zadania na Mistrzostwach Europy i moim zdaniem nie możemy grać na remis. Musimy dążyć tylko do zwycięstwa!