Były napastnik Dynama Maksym Shatskikh przeanalizował grę reprezentacji Ukrainy na Euro 2024.
- Jakie są Twoje wrażenia po dwóch meczach Ukrainy na Euro 2024?
- Myślę, że w meczu z Rumunią mogło być trochę niedocenienia. Na próżno zaczęli śpiewać przed meczem, że jesteśmy tacy wspaniali. Trudno mi mówić o takich rzeczach, bo na dużych turniejach nie ma słabych przeciwników. Są dni, kiedy przeciwnik leci na wszystko, ale my nie potrafiliśmy nawet stworzyć niczego pod ich bramką. W każdym epizodzie, w każdym rzucie Rumuni byli emocjonalnie nakręceni. Nasza drużyna nie mogła dojść do siebie.
Mówiłem przed turniejem, że będą niespodzianki.
Jeśli chodzi o Słowację, Rebrovowi udało się znaleźć najlepszą kombinację zawodników i dzięki Bogu, że nie odpuściliśmy. Myślę, że po Rumunii zawodnicy sami wszystko zrozumieli. Nie było dokąd pójść. Musieli wyjść i wygrać. Za nimi jest wielki kraj, który przeżywa ciężkie chwile. Musieliśmy wyjść i coś pokazać. Pomogło to wszystkim innym zebrać siły.
- Dlaczego Ukraina, z dobrym wyborem zawodników, nie może grać z pozycji siły?
- Nie zapominajmy, że drużyna jest naprawdę dobra, ale wszyscy są młodzi. Widać, że chłopaki są reprezentowani na dobrych mistrzostwach, ale nie zdobyli wystarczającego doświadczenia, aby w pełni kontrolować grę. Przykładem jest Francja, która zagrała nieprzekonująco przeciwko Holandii (0-0).
- Czy zgadzasz się, że bramki Trubina na początku meczu ze Słowacją pomogły naszym zawodnikom nabrać pewności siebie?
- To bardzo ważne, gdy bramkarz prowadzi ten proces. Obrońcy czują się znacznie pewniej.
- Okazuje się, że Luninowi łatwiej jest współdziałać z gwiazdami Realu Madryt niż z własnymi?
- Sam Lunin przyznał, że te dwa gole były na jego sumieniu, ale nie należy też zrzucać całej winy na Andrija. Było wystarczająco dużo czasu, by wszystko naprawić. A Real Madryt to Real Madryt.
- A co z Shaparenką, który nie jest ci obcy, który strzelił gola i asystował przeciwko Słowacji?
- Każda skuteczna akcja daje zawodnikowi wiarę w swoje umiejętności. A przeciwko Belgii Kolya będzie latał po boisku. Tak, przez pierwsze pół godziny, podobnie jak reszta drużyny, cierpiałem, ale to, co wydarzyło się później, mówi samo za siebie.
W szybkim turnieju nawet takie szczegóły robią dużą różnicę pod względem mentalności.
- Jako były napastnik zapewne masz coś do powiedzenia na temat występu Jaremczuka...
- Roma to świetny napastnik. Może jego profil różni się od Dovbyka, ale Jaremczuk ma dobrą technikę. Filmik z reakcją Rebrowa na ten epizod, kiedy tylko podanie Kolyi [Shaparenki] poszło wirusowo we wszystkich mediach społecznościowych. Stanisławowicz myślał, że piłka nie dotrze do Jaremczuka, a potem emocje na jego twarzy się zmieniły. Szczerze mówiąc, pomyślałem to samo o sobie. Roma włączyła najwyższe obroty.
- Czy tym golem Jaremczuk zasłużył na start w Belgii? Z pewnością będzie podwójnie zmotywowany, by udowodnić, że na próżno spisywano go na straty w Benfice, Valencii i Brugii?
- Jestem pewien, że Roma nie skupia się teraz na sprawach klubowych, ale na swojej reprezentacji i Mistrzostwach Europy. A na te wszystkie transferowe historie przyjdzie czas później. Ma powody, by wyjść od pierwszych minut.
- Belgia pokonała Rumunię 3:0 i przed ostatnią kolejką wszystkie cztery drużyny mają 3 punkty. Czy powinniśmy polegać tylko na sobie?
- Musimy wyjść i wykonać swoją pracę. Spojrzeć na siebie i przygotować się na Belgię. Dla niektórych zawodników złotego pokolenia to ostatnia szansa na wygranie czegoś z reprezentacją.
Oleksandr KARPENKO