Serhiy Starenkyi, dyrektor sportowy Dinaza, powiedział, że klub z Wyszhorodu jest na skraju wyginięcia.
- "Uznajmy, że wskoczyliśmy do ostatniego wagonu pociągu jadącego na nowy sezon" - mówi menedżer Dinaza. "Hamletowskie pytanie "Być albo nie być?" wisiało w powietrzu do ostatniej chwili. Odbyłem wiele spotkań z potencjalnymi partnerami i sponsorami, aż w końcu znalazłem ludzi, którzy zgodzili się wesprzeć Wyszhorod.
- Kim oni byli? Mówiło się, że to byli właściciele Desny.
- Nowi inwestorzy nie mają żadnego związku z klubem z Czernihowa. Przyjdzie czas i wszystkiego się dowiemy. Mogę powiedzieć jedno: dzięki tym troskliwym ludziom Dinaz będzie żył dalej. Uratowali drużynę przed śmiercią.
- Czy zmiany w klubie i drużynie są poważne?
- Ołeksandr Riabokon, który z powodzeniem pracował z Borysfenem i Desną, jest odpowiedzialny za proces szkolenia. Ołeksandr Hołowko pozostał w sztabie i będzie pomagał w pracy Ołeksandrowi Dmytrowyczowi. Bramkarzami zajmie się Vadym Soldatenko, który przez ostatnie lata bronił barw naszego zespołu.
- Dużo zawodników odeszło?
- Policzmy. Palamar, Serhiychuk, Martyniuk, Tkachuk, Rudavskyi...
- To są bramkarze. Czy są jakieś nabytki?
- Wzmocnimy się wyłącznie w niektórych obszarach. Oleksandr Ryabokon zaprosił dwóch zawodników, z którymi pracował wcześniej. Są to Jewhen Czepurnenko i Vlad Ohirya.
- Jak potoczą się ich losy? Czy zobaczymy Serhija Starenkyia na boisku w przyszłym sezonie?
- Oleksandr Dmytrovych chce, abym nadal pomagał drużynie swoim doświadczeniem. Mam nadzieję, że jeszcze zagram. Dzięki Bogu, mam siłę i zdrowie. Mam też wystarczającą motywację.
- Jakie są najbliższe plany drużyny?
- "Przygotowujemy się do sezonu w dobrych warunkach - w Buka, mieszkamy w kompleksie Sampa. Dwudziestego planujemy zagrać z Szachtarem U-19. I to już jest początek sezonu. Sezon wielkich oczekiwań...
Artur Małkin