W drugim etapie kwalifikacji do Ligi Mistrzów piłkarze Dynama Kijów pokonali Glasgow Rangers i awansowali do kolejnej rundy. Były reprezentant Ukrainy i zawodnik Dynama, Serhij Mizin, podzielił się swoimi wrażeniami z wczorajszego spotkania w Szkocji:
- Obecnie wśród kibiców trwa debata, czy Kijów awansowałby dalej, gdyby nie zawieszenie na początku drugiej połowy. Mamy jednak to, co mamy. Nie wykluczam, że Rangersi zasłużyli na lepszy los, ale realia są takie, że to Dynamo jest o krok od głównej części najbardziej prestiżowego turnieju piłkarskiego w Europie.
- I jeszcze, dlaczego przed zawieszeniem Zhefte gra Dynama nie robiła kompletnie wrażenia, Kijowianom ewidentnie brakowało odważnych decyzji?
- Najprawdopodobniej piłkarze czuli ciężar odpowiedzialności i dlatego bardziej zależało im na utrzymaniu stanu posiadania. Dużo wysiłku koncentrowało się na obowiązkach destrukcyjnych i nie było przypadkiem, że napastnik Vanat był na głodowych racjach. Dlatego nie sprowadzało się to do zagrożeń pod bramką gospodarzy.
- Czy tym razem zagraliście lepiej w obronie?
- Można było odnieść wrażenie, że gracze Dynama dobrze przepracowali błędy popełnione w pierwszym meczu, zwłaszcza gdy goście często naciskali na młodego stopera Mikhavko, zmuszając go do popełniania błędów. Wczoraj Taras zachowywał się znacznie pewniej i wraz ze swoim partnerem z obrony Popovem byli jednymi z najlepszych na boisku. Nasz bramkarz Buschan również był w najlepszej formie.
- Twoim zdaniem drugie ostrzeżenie dla Zhefte było sprawiedliwe?
- 50/50. To była decyzja sędziego, który nie był daleko od pojedynku na szczycie pomiędzy Brazylijczykiem a Karavaevem.
- Jak można wytłumaczyć fakt, że gdy gracze Dynama byli w przewadze liczebnej, nie przejęli od razu inicjatywy?
- Psychologia. Przez długi czas Kijowianie bardziej skupiali się na obronie, a tutaj, dość niespodziewanie, pojawiła się szansa, by skupić się na ataku. Musieliśmy dokonać pewnych zmian.
Sytuacja zaczęła wymykać się spod kontroli po zmianach dokonanych przez Ołeksandra Szowkowskiego. Kijowianie przestawili grę w kierunku, którego potrzebowali, dostosowali grę podaniami, zaczęła się uwidaczniać ich przewaga w przygotowaniu funkcjonalnym. Wisienką na torcie były gole świeżo pozyskanych Pikhalenoka i Wołoszyna.
W trakcie meczu zawodnicy Dynama musieli uzbroić się w cierpliwość, nie wszystko im wychodziło, ale wszystko zakończyło się happy endem.
Andrij Pisarenko