Były napastnik Ołeksandriji, Worskły, Ingulca i wielu innych ukraińskich i zagranicznych klubów Roman Łoktionow, który obecnie prowadzi Kudriwkę, podzielił się swoimi wspomnieniami z obozu treningowego Mykoły Pawłowa w Jałcie.
- Byłem na to przygotowany mentalnie. Mój stan funkcjonalny był dobry. Przyjechałem do Połtawy, skąd udaliśmy się do Jałty, gdzie Pawłow tradycyjnie zorganizował swój pierwszy obóz treningowy. Spędziliśmy tam około dwóch tygodni. Oczywiście było mnóstwo pracy, bieganie, "carski szlak", wszystkie te testy. To wszystko prawda, jak mówią. Dobrze to zniosłem. Kiedy młody zawodnik dostaje się do takiej drużyny, wytrzymuje do końca.
Mykoła Petrowycz dawał z siebie wszystko w każdym meczu. Z tym trenerem nigdy nie mogłeś iść na trening zrelaksowany. On zawsze parł do przodu. Dużym plusem w podejściu Pavlova była jego absolutna uczciwość. To zawsze była marchewka i kij. Jeśli zawodnik ciężko pracował, był zachęcany, ale jeśli się poddawał... Kiedy Nikolai Petrovich wezwał mnie do swojego biura, moje tętno wynosiło zdecydowanie 150.
Pavlov miał swoje specyficzne wymagania. Waga, ciśnienie krwi, stan funkcjonalny były sprawdzane przed każdym meczem. Prawdopodobnie bardziej baliśmy się niespełnienia tych wymagań niż popełnienia błędu na boisku" - wspomina Roman.