"Dnipro-1 zniknęło latem z piłkarskiej mapy Ukrainy. Sztab trenerski i zawodnicy Dnipro-1 spędzili większość czasu w trybie oczekiwania, mając nadzieję, że klub, który zakwalifikował się do Pucharu Europy pod koniec sezonu, będzie nadal istniał. Teraz, gdy drużyna istnieje już tylko na papierze, były trener Jurij Maksimow przyznał w szczerym wywiadzie, czego żałuje za czasów pracy w Dnipro-1 i dlaczego klub Dnipro przestał istnieć.
- Jak się teraz czujesz? Co robisz?
- Wczoraj wziąłem udział w meczu weteranów w regionie Odessy. Było ciekawie, a teraz wracam do domu.
- W lipcowym wywiadzie powiedziałeś, że w Dnipro-1 pozostało trzech pracowników: główny trener, dyrektor i księgowy. Czy nadal jesteś pracownikiem klubu?
- Już nie, zostałem zwolniony w lipcu.
- Jak rozwinęła się sytuacja w Dnipro-1? Po meczu z Chornomoretsem były plany dalszego istnienia klubu, a w czerwcu wszystko się zmieniło.
- Tak, był plan, że 5 zawodników zostanie sprzedanych, żeby były pieniądze na egzystencję, a za chwilę wszystko się zmieniło. Dlaczego? To już nie dla mnie.
- Kiedy zaczęły się problemy w klubie? W trakcie mistrzostw?
- Myślę, że zawodnicy już w trakcie mistrzostw zdali sobie sprawę z tego, co się dzieje.
- Czy czujesz się oszukany przez zarząd Dnipro-1, kiedy obiecali jedno, a dostali drugie?
- Tak, nie sądziłem, że coś takiego może się wydarzyć. Gdybym wiedział, nie przeniósłbym się do Dnipro-1. Miałem tylko jeden transfer, kiedy Ocheretko został wypożyczony zimą, ale kilku zawodników opuściło drużynę. Kiedy zimą zniesiono zakaz transferowy i spłacono niektóre długi, myślałem, że wszystko będzie dobrze. Ale długi narastały i zakaz transferowy był nakładany w zasadzie co sześć miesięcy. Wtedy Kołomojski odmówił z Dnipro-1, mówiąc, że "teraz musisz sam wziąć się w garść".
- Jesteś prawie jedyną osobą w Dnipro-1, która publicznie stwierdziła, że jedna osoba decyduje o wszystkim w klubie. Czy ten sam Fridman lub Rusol skarżyli się na ciebie?
- Tak, była rozmowa, że nie można mówić takich rzeczy publicznie, ale wszyscy doskonale wszystko rozumieją.
- Czy klub nadal ma długi wobec Ciebie i Twojego sztabu trenerskiego?
- Nie, nastąpiło pełne rozliczenie ze mną i moim sztabem trenerskim. Wiem, że powiązania administracyjne również zostały uregulowane. Z tym samym Shelayevem i Poluninem. Sytuacja z zawodnikami jest bardziej skomplikowana. Zarząd obiecuje, że rozliczy się z nimi wszystkimi.
- Żałujesz decyzji o poprowadzeniu Dnipro-1 czy było to dobre doświadczenie?
- Były pewne niuanse, o których nie chcę mówić. Najważniejsze jest to, że wszyscy rozumiemy, że to był ten sam Dnipro, ale z jednostką. Dnipro, jako miasto piłkarskie, odegrało dużą rolę w mojej karierze.
- Z jakiej decyzji trenerskiej lub sukcesu jesteś najbardziej zadowolony, a czego żałujesz?
- Sukcesy to zwycięstwa nad Dynamem i Szachtarem w pierwszej rundzie, walczyliśmy o najwyższe miejsca. Mam żal i uraz tylko za jedną rzecz, o której wprost powiedziałem Fridmanowi i Rusolowi. Mogliśmy walczyć o top-3, ale zimą zabrakło odpowiednich wzmocnień i pracy na rynku transferowym. W rezultacie zamiast ludzi, którzy mogliby naprawdę pomóc na boisku, mieliśmy młodych chłopaków na ławce.
- Jakie masz plany na przyszłość? Latem mówiło się, że Chornomorets jest zainteresowany współpracą z tobą jako głównym trenerem.
- Nie słyszałem o Chernomorets. Teraz okresowo chodzę na mecze weteranów, lubię to. A jak będzie w przyszłości - zobaczymy. To się zdarza w piłce nożnej, ktoś jest mianowany, ktoś jest zwalniany. Jeśli dajesz wyniki - pracujesz, jeśli nie - do widzenia.
Maxim Kovalenko