— Ołeksiju, czy to dla Ciebie ważne, że ustanowiłeś nowy rekord UPL — obroniłeś penalty w trzech kolejkach z rzędu?
— Udało się, a to dobrze, również przyjemnie. Kiedy obroniłem ostatniego, nawet się śmiałem. Jak to w ogóle może być?
— Jak reagują koledzy z drużyny?
— Podpuszczają. Mówią — „Stary, strzelimy Ci dziesięć z dziesięciu na treningu”. A ja w odpowiedzi żartuję — „U konkurenta strzelajcie więcej”. Rozmawiamy z humorem.
— W Twoim meczu z LNZ (0:2) ani Ty nie obroniłeś, ani Twoja drużyna nie zdobyła karnego. Czy nie myślisz, aby samemu strzelić?
— Już nad tym myślałem. (Uśmiecha się). W drużynie odbył się konkurs strzelców karnych, wygrał go Maksym Melnyczuk. Na odprawie trener powiedział — strzela Melnyczuk.
— Ołeksiju, podziel się sekretem, jak bronić karne?
— Nie wiem, to intuicja, najprawdopodobniej. Najpierw patrzę na piłkę, potem na bieg tego, kto strzela. Jeśli w ostatniej chwili zwalnia, robi mini-zatrzymanie (jak Szota Nonikashvili z LNZ), to może zmienić kierunek strzału.
Ci, którzy robią zatrzymania, przed strzałem w tym samym momencie dostatecznie rozkołysują się. Mogą się mylić, jeśli bramkarz nie reaguje do ostatniego.
Ołeksandr Filippow z „Ołeksandrii” (1:2) również strzelił tak samo, w ten sam kąt, co w towarzyskim meczu przedsezonowym. Zareagowałem tak samo — i znów obroniłem. Ale intuicję uważam za najważniejszy czynnik.
— Jest stereotyp, że wysoki bramkarz nie tak szybko się składa i nie najlepiej reaguje na strzały z punktu. Masz 195 cm wzrostu. Trudno Ci?
— Od dzieciństwa słyszę, że powinniśmy mieć trudności przy niskich piłkach. Ale zobaczcie, ilu teraz wysokich bramkarzy. Nie ma problemu, wszystko zależy od treningów.
— Ostatecznie reagujesz nie na strzał, a na sam strzał, prawda?
— Staram się czekać do momentu strzału. Niektórzy patrzą na bramkarza do ostatniego. Potem nagle opuszczają głowę nad piłką. W tych ułamkach sekund można zdążyć coś zrobić, próbować go jakoś zmylić.
Serdecznie, nie ćwiczyłem specjalnie rzutów karnych. Chłopaki proszą po treningu — „Daj, strzelimy”, a ja się zgadzam.
— Czy specjalnie analizujesz strzelców karnych?
— Przez Wyscout oglądam, kto i gdzie strzela.
— W następnym meczu gracie z „Dynamo”, kto u nich strzela?
— Jak na razie nie analizowaliśmy graczy Dynamo. Ale już spojrzałem, gdzie strzela Guerrero (30 października w meczu 1/8 finału Pucharu Ukrainy „Worskła” — „Dynamo” — 1:2 Panamczyk strzelił rzut karny dokładnie w lewy róg od siebie, — przyp. red.).
— „Inhułec” już jedenaście kolejek gra wszystkie mecze na wyjeździe. Trudno?
— Już się przyzwyczailiśmy. Choć moralnie jest ciężko. Wszystko autobusami, czasem nawet nie zdążamy się normalnie przygotować do następnego meczu. Chciałbym, żeby również przeciwnik przyjeżdżał do nas.
— A co z nowym stadionem?
— Na zewnątrz jest gotowy. Ładny, sympatyczny stadionik: trybuny, boisko, szatnie. Murawę już testowaliśmy, ale oficjalnych gier jeszcze tam nie rozgrywaliśmy. Wydaje się, że coś z dokumentacją. Nikt nie wie, w czym problem. Szczerze, sami nie mamy konkretnej informacji.
Stadion zaczął budować się przed wojną, może tam jest problem z schronem, nie wiem. Martwiliśmy się, ale główny trener powiedział, że przygotowujemy się do naszych meczów, a resztą klub się zajmuje. Byłoby przykro, gdyby drużyna zrezygnowała, tak dużo pracy zrobiono przed sezonem.
— Inhułec teraz na ostatnim miejscu w tabeli. Czy to przez to, że nie gracie u siebie?
— Może. W autobusie, jeśli jest możliwość leżeć, dać odpocząć nogom, to już trochę łatwiej. Ale myślę, że to ma wpływ nie większy niż 20%. Nigdy nie słyszałem, aby jakaś drużyna w jakiejkolwiek lidze grała wszystkie pierwsze połowy w gościach.
— W „Inhułcu” w 11 kolejkach pięć remisów bez żadnego zwycięstwa. Cztery porażki minimalnie i tylko jedna przegrana od „Ruchu” (0:5). Drużyna mogła zdobyć więcej niż pięć punktów?
— Oczywiście. Gdzieś zabrakło szczęścia, gdzieś — umiejętności, bezczelności, pewności siebie. Nie możemy wygrać, to daje moralne obciążenie. Może jedna-dwie zwycięstwa — i nas rozpali. Tego sezonu, aby 11 kolejek bez zwycięstw, nigdy nie miałem. Może na złość w końcu wygramy.
Anton Terechow
Ołeksij Palamarchuk. Zdjęcie — FC „Inhułec”