Zasłużony trener Ukrainy Myron Markevych podzielił się wrażeniami z wczorajszego meczu Ligi Europy, w którym kijowskie „Dynamo” zostało rozgromione przez węgierski „Ferencváros” — 0:4:
„Dopiero teraz szukam odpowiedzi na pytanie: co mogło się wydarzyć w przerwie z kijowianami, którzy tak beznadziejnie rozegrali drugą połowę? Zgadzam się, grać od 17. minuty w osłabieniu — trudno, ale to nie jest katastrofa. Chociaż czyn Dubińczaka jest dla mnie niezrozumiały, ponieważ bezpośredniego zagrożenia bramce Kijowian nie było. Jak tu nie wspomnieć, że w niedawnym „klasyku” bezsensowne usunięcie w podobnej sytuacji Donieckiego Kryśkiwa doprowadziło do utraty punktów przez „Szachtar”, których może zabraknąć na finiszu. Jednak, jak widać, nikt nie wyciąga wniosków z błędów.
Jednak fakty to uparta rzecz: w drugiej połowie „Dynamo” banalnie się posypało: zniknęła kompaktowość w działaniach, zaczęły się błędy pozycyjne, środek obrony przypominał przechodni dwór. To doprowadziło do rozgromnej porażki, o takim wyniku, jestem przekonany, goście nawet nie marzyli. Powstaje wrażenie, że młodzież Kijowian po prostu zapomniała, że broni sportowego honoru drużyny, która zawsze słynęła z nieustępliwości.
Dlatego poleciłbym trenerowi Aleksandrowi Szowkowskiemu tuż po powrocie do domu wspólnie z podopiecznymi obejrzeć nagranie finału Pucharu Zdobywców Pucharów z 1975 roku między „Dynamo” a „Ferencváros”, w którym Kijowianie nie tylko pewnie zwyciężyli, ale i zaprezentowali wysoką klasę oraz wojowniczy charakter” — powiedział Markevych.