Były główny trener kijowskiego „Dynamo” na zgrupowaniu Ukrainy, Józef Sabo, podzielił się wrażeniami z meczu Ligi Narodów między reprezentacją Albanii a reprezentacją Ukrainy.
— Ostatnie piętnaście minut, po tym jak nam strzelili rzut karny, nie oglądałem — wyłączyłem telewizor, bo bardzo się denerwowałem. Już w samej końcówce meczu włączyłem, pięć minut przed tym, jak zabrzmiał finałowy gwizdek. Dowiedziałem się, że 2:1 i posłuchałem relacji komentatora o tym, że Albańczycy całkowicie kontrolowali piłkę, posiadając ją w 64 procentach!
Nie rozumiem Riebrova: no po co było wprowadzać Szaparenkę?! On nie jest w formie — coś się z nim dzieje, coś się dzieje… W jednym epizodzie oddaje piłkę między nogami — obcemu zawodnikowi, w drugim — znowu obcemu. A tak niedługo przed momentem, który poprzedzał przyznanie rzutu karnego, Szaparenko też nie zagrał najlepiej. Lepiej by sobie siedział na ławce w tym meczu, zamiast ściągać z gry Zinchenka, który przynajmniej mógłby podać, przytrzymać piłkę i wykonywać inne użyteczne akcje. A po tym — wszystko, nasi zawiedli!
— A co powiecie o pierwszej połowie, w której gra układała się zupełnie inaczej?
— Świetnie nasi chłopcy zagrali! W pierwszej połowie meczu przeszli jak walec po reprezentacji Albanii. Może Albańczycy wyszli na mecz, myśląc: „Zaraz zagramy przynajmniej na remis i będziemy mieli szanse na drugie miejsce”. Jeśli tak było, to się mylili. Reprezentacja Ukrainy już w pierwsze dziesięć minut pokazała, że jest nastawiona tylko na zwycięstwo, strzelając dwa gole. Ogólnie rzecz biorąc, pierwsza połowa była zupełnym przeciwieństwem drugiej.
— O Mykoli Szaparenka już wspomnieliście. A jak oceniacie działanie napastnika Romana Jaremczuka, który, w przeciwieństwie do meczu z Gruzją, wczoraj grał od pierwszych minut?
— Chociaż niewiele stworzył, to pracował w obronie. I nieźle pracował, starał się. Ale po tym, jak w drugiej połowie meczu miała miejsce pierwsza zmiana (a to był Szaparenko), potem druga — i poszło w dół… Jaremczuka zmienił Dovbik, ale nie potrafił stworzyć nic poważnego.
— A mimo to, pod naciskiem aktywnych Albańczyków, którzy po przerwie jakby się wymienili, Ukrainie udało się przetrwać.
— Chłopcy, którzy weszli na zmianę od 76. minuty — Sycz, Dovbik, Nazarenko i Talovierow — i z nimi, tymi, którzy grali od początku meczu, jakoś udało się obronić zwycięstwo. Chociaż przyznaję szczerze: myślałem, że nasi przy takim nacisku gospodarzy nie wygrają. Dlatego wyłączyłem telewizor. Ale Bóg dał, że wszystko dla naszej reprezentacji skończyło się dobrze.
— Wiele osób zwraca uwagę na niezwykle wysoką grę Ilłi Zabarnego, który wyglądał bardzo pewnie w obronie. Czy też tak uważacie?
— On bardzo urósł w umiejętności. Ilia dobrze gra zarówno w odbiorze, jak i w pojedynkach — w dołach i w powietrzu, umiejętnie gra w podania, wyróżnia się odwagą i pewnie idzie do przodu. Zupelnie inny Zabarniy — nie taki, jak wcześniej. Myślę, że w najbliższym czasie mogą go zabrać do „Bournemouth”, powiedzmy, madryckie „Real” albo „Manchester City”. Przecież teraz jest bardzo dobry.
Andrij Pysarenko