Były główny trener „Zorii”, „Worskli” oraz „Metalist 1925” Wiktor Skrypnyk — o głównych trendach, tendencjach i osobowościach krajowego futbolu.
— Śledzisz futbol?
— Oczywiście. Oglądam wszystkie mecze Bundesligi. Po zakończeniu kolejki tutaj jeszcze do środy leci powtórka, analizują wszystkie spotkania. Jeśli jesteś osobą, która interesuje się tym procesem, to mimowolnie bierzesz udział w tym wszystkim. A potem odbywa się dyskusja na temat meczów następnej kolejki. Co do Ukrainy, oczywiście, interesuję się, śledzę. Czasami trafiam na dobrą grę. Oto, na przykład, oglądałem mecz „Dynamo” — „Szachtar”.
— Podobała Ci się gra drużyn?
— Podobała się, bo na boisku była zacięta walka i nikt nie chciał ustępować. Trochę martwi gra naszych drużyn w europejskich pucharach, ale zrozumiale na to patrzę. W końcu w swoim czasie z „Zorią” i „Worskłą” brałem udział w podobnych turniejach. Dobrze znam nasze plusy i minusy, gdzie mamy braki.
— Kto według Ciebie jest teraz numerem jeden w Ukrainie?
— Rotan. Podoba mi się, jak pracuje w kwestii widzenia i prowadzenia gry. Ruslan w tym aspekcie jest numerem jeden. Dalej pewnie idzie Wernidub, który z tym składem zawodników, jaki ma, utrzymuje poziom drugi rok z rzędu.
„Dynamo” jest „Dynamem”. Na dzisiaj tam zebrani są najlepsi ukraińscy gracze. Mają kolektyw, Ołeksandr Szowkowski trzyma chłopaków w dobrej formie. Można jeszcze wymienić niejednego trenera, który w tym czy innym czasie dobrze zaprezentował się w Ukrainie. Ale na obecny moment najstabilniejszymi trenerami w Ukrainie są Rotan i Wernidub.
— Czy możesz wymienić trójkę najlepszych piłkarzy, którzy obecnie grają w Ukrainie?
— Do tej trójki z pewnością zaliczam Hucułaka. Był liderem „Dnipra-1”, teraz w „Polissiu” również jest jednym z liderów. Chłopak na stałe pokazuje swoją klasę, nie zdarza mu się, że na jakiś czas gdzieś znika, wypada z gry. Strzela decydujące gole. I do kadry zaczęli go powoływać.
Potem — Kabajew, który swoją pracą udowodnił, że jest podstawowym graczem „Dynamu”. Pierwszy sezon był dla niego trudny. Ciągle się „łamał”, gdy wzrastały obciążenia. Teraz jest to zupełnie inny Kabajew, taki gracz jest potrzebny „Dynamu”.
Jeszcze jednym objawieniem — Ołeksandr Nazarenko, który błysnął. Ale tutaj mówimy narazie o krótkiej dystansie. Co będzie pokazywał za rok, zobaczymy.
— A jak najbardziej „hype'owi” gracze — ten sam Sudakow?
— Nic nie chcę mówić o Sudakowie, Bondarence, Kryśkowie. Chociaż mi się podobają. W Szachtarze zebrani są najsilniejsi zagraniczni zawodnicy w Ukrainie. Dzięki nim nasi chłopcy wyglądają normalnie. Jeśli mówimy o najlepszych, to oni powinni być najlepszymi. Dla mnie to jest podstawowy kryterium. Tak samo mógłbym powiedzieć o Brażku, ale jego niektóre mecze mi się nie podobają.
— Kto jest najlepszy na tej pozycji, na której grałeś?
— Z tych, którzy grają w Ukrainie — Bohdan Mychajłyczenko. Chociaż grałem po lewej, a on w „Polissiu” gra i po prawej, i po lewej. A z tych, którzy grają za granicą — Witałyj Mykołenko.
— A co powiesz o Dovbiku? Serie A to jego liga?
— Dovbik dobrze zrobił, że przeszedł z „Girony” do „Rom”. W drugim sezonie oczekiwano od niego więcej, a w „Gironie” powtórzenie tego, co już zrobił, byłoby bardzo trudne. Dovbik wybrał Serie A, więc miał jakieś myśli na ten temat. To jego decyzja. Życzę mu tylko powodzenia.
Przy tym doborze graczy, jaki teraz ma „Roma”, mogą grać znacznie mocniej. Wydaje mi się, że w Rzymie nastąpi jeszcze jedna zmiana trenera, znajdą takiego specjalistę, który postawi drużynie grę. I tu Dovbik może odegrać dla nich kluczową rolę.
— Zgadzasz się z tym, że linia bramkarzy w naszej kadrze jest najsilniejsza?
— Kiedy patrzysz na skład reprezentacji, to oczywiście zwracasz uwagę na kluby, w których grają piłkarze. Naprzeciw bramkarzy stoją u nas Real, Benfica i krajowe giganty. Jeśli Łunin w sezonie w takim klubie jak „Real” gra 30−40% meczów — to jest w porządku. Trubin w „Benfice” jest podstawowym bramkarzem — gra wszystkie mecze. Co do „Dynamu” i „Szachtara”, to dla ukraińskiej ligi Buszczan i Ryśnik to bramkarze na bardzo przyzwoitym poziomie. Czego lepszego możemy sobie życzyć?
— W Ukrainie wychowani są tacy znaczący napastnicy jak Błochin, Bilanow, Protasow, Szewczenko. Dlaczego teraz w UPL jest taki kryzys strzelców, że nawet najskuteczniejsi ledwo wyciskają 0,5–0,6 gola na mecz, przy tym, że wszyscy się zgadzają — poziom ligi spadł?
— Sam napastnik nic nie może zrobić. Musi mieć kogoś, kto go obsłuży. To, że musi się gdzieś otworzyć, doprowadzić sprawę do końca, to oczywiście jakość, która powinna być u napastnika. Ale najpierw piłka musi dotrzeć do gracza ataku. A u nas z tym jest problem.
Co na to powiedzieć? Trzeba czekać na pojawienie się nowego Szewczenki, Rebrova, może kiedyś pojawi się u nas zawodnik podobnego poziomu. Mamy dobrych młodych chłopców — Sikan, Wanat. Być może w przyszłości ktoś z nich błysnął.
— Teraz reprezentacji Ukrainy nie krytykuje tylko leniwy. Jest wiele pretensji do zawodników ataku, że mało tworzymy, mało strzelamy. A jak Ty odnosisz się do jej gry? Wierzysz w sukces w play-offach z Belgami?
— No, musimy w coś wierzyć. Kibic zawsze czeka na futbol z wiarą, że teraz jego drużyna na pewno wygra, nawet w sytuacji, gdy jego ulubieńcy wcześniej przegrali kilka meczów.
Tak samo i ja oglądałem te listopadowe mecze z uwzględnieniem tego, że sytuacja jest bardzo trudna. Zdobyliśmy cztery punkty, z trudnej sytuacji jednak przebiliśmy się do meczów barażowych. Trzymajmy razem kciuki za naszą reprezentację.
Ołeksandr Petrow