Były obrońca „Szachtara” Ołeksandr Kuczer wymienił powody klęski donieckiego zespołu z „Bawarią” (1:5) w meczu Ligi Mistrzów.
— Jakie jest panu wrażenie po meczu „Szachtara” z „Bawarią”?
— Jestem zasmucony. Początek spotkania zapowiadał się obiecująco. Ale klasa i siła „Bawarii” wzięły górę. Na końcu monachijczycy, można powiedzieć, robili, co chcieli.
— „Szachtar” obudził bestię, gdy zdobył pierwszy gol?
— Nie, nie sądzę, żeby tym obudzili bestię. Widzieliśmy, że „Bawaria” od razu zaczęła wysoko pressować. „Szachtar” wyszedł z pressingu i zdobył szybki gol. Można było dalej rozwijać ten sukces, był do tego moment. Tak, „Bawaria” siedziała przy bramce „Szachtara”, tworzyła sytuacje, ale mieliśmy kontrataki. Gdyby Sudałkow strzelił, poszlibyśmy na przerwę z przewagą, a w drugiej części mogliśmy kontynuować ataki. Ale zdobyli gola monachijczycy i mimo to kontynuowali pressing. „Bawaria” atakowała całymi siłami, ale kontrolowała ataki „Szachtara”. A przy stanie 2:1 na korzyść „górników” można było zaryzykować. Ale nie strzeliliśmy. Jak to zazwyczaj bywa — nie strzelasz ty, strzelają tobie.
— Jak „Szachtar” powinien był postąpić po zdobytym golu? Jeszcze bardziej się zamknąć?
— Widzieliśmy, że oni i tak się zamykali, grali z obrony i było trudno. Jeden zawodnik „Bawarii” spokojnie obchodził dwóch-trzech rywali. Niemcy bardzo mocno naciskali. „Szachtarowi” było ciężko, ale sytuacje wciąż się zdarzały.
— „Bawaria” zdobyła drugi gol po błędzie Marlona Gomesa, którego Puszyć zmienił w przerwie. To takie ukaranie?
— Nie sądzę, że to było ukaranie. On się narobił i, być może, się zmęczył. Na środku pola było mu ciężko, Marlon wykonywał dużą ilość pracy i pomagał w obronie. Jeśli uznać, że go zmieniono przez błąd, to czemu Kevin kontynuował grę? Poszedł w drybling na swojej połowie, obronił dwóch, ale stracił piłkę i „Bawaria” od razu zdobyła gola. Jeśli oceniać każdy gol, to mamy pięć zmian, które można było zrobić po każdej straconej. Ale nie sądzę, że od tego będzie dobra atmosfera w zespole.
— Popełnił błąd i Gram, który bardzo mało grał w tym sezonie, ale Puszyć postanowił wstawić go na „Bawarię”.
— Dla mnie to było dziwne. Szczerze, bardzo się zdziwiłem. Bardzo rzadko go widzimy w składzie, a tu go wypuścili. Nie powiem, że zagrał źle, ale były błędy. Nie rozumiem, czemu Puszyć dokonał takiego wyboru. Pedro Henrique opuścił mecz przez dyskwalifikację i, być może, trener nie znalazł innego wyjścia. Grama potem przenieśli do środka, a Matwienko poszedł grać z lewej. Ale go od razu postawili na takiego rywala… Miał ciężko, bo nie miał formy meczowej. Większość swoich podań oddał Riznikowi…
— Jak oceniacie epizod z rzutem karnym?
— Można było go nie podyktować. Był strzał, ale Gram toczył się już na rywala na zasadzie inercji. Takie rzuty karne można podyktować milion w każdej grze. Piłkarz strzela, ktoś go fauluje, ten pada i wszystko. Niejasny epizod dla mnie.
— Czy „Szachtar” ma szansę na play-off?
— Dostać się tam będzie bardzo trudno. Przed nami „Brest” i „Borussia” D. Z „Bawarią” już poczuliśmy siłę niemieckiej maszyny. Musimy wygrać dwa razy, aby przejść dalej. Zwycięstwa i remisy nie wystarczą, trzeba zdobyć 10 punktów.
Andrij Pawleczko