Siergiej Konowalow: «Sani Szowkowskiego teraz nie pozazdroszczę…»

Były gracz „Dynamo” Siergiej Konowalow skomentował mecz 6. kolejki Ligi Europy z „Realem Sociedad”, który zakończył się porażką Kijowa 0:3.

Siergiej Konowalow

Katastrofa Dynamo trwa, czemu nie można jej zatrzymać?

— Pierwsze, co zadziwia — to dobór składu. Biorąc pod uwagę błędy w poprzednich meczach, niektórzy piłkarze wychodzą grać ponownie. I znów te same „grabie”. Przy ostatecznym wyniku 0:3 nie powiedziałbym, że winną jest tylko obrona. To są błędy całej gry „Dynamo”. Wszystko, co działo się na boisku — smutny widok. Jeśli przechodziło się na połowę pole hiszpanów, to w najlepszym razie mogli zrobić trzy podania partnerowi, czwarte lądowało u przeciwnika. Dużo strat, ale przy tym nie zdążali wrócić, tworzyły się między liniami duże przestrzenie, przez które gospodarze łatwo wkraczali w głąb pola karnego. Powtarzam: drużynowa obrona działała tragicznie! Tak, indywidualne błędy Popowa, Biłowara, Dubińczaka odegrały swoją negatywną rolę, ale przed nimi jest środek pola, gdzie pomocnicy muszą wszystko „wygryzać”, ale tam był zupełny przewiew. Sprawia to wrażenie, że „Real Sociedad” ćwiczył modele treningowe, jak należy atakować w sparingu z „Dynamo”.

Oprócz błędów obrony, wspomniał pan o grze linii pomocy. W ostatnim czasie bardzo niepokoi gra Brażka. Na boisku wygląda na ciężkiego, otyłego i zmęczonego. Zgadza się?

— Pamiętacie, na początku sezonu wszyscy cieszyli się z dobrej gry tego młodego pomocnika. On naprawdę w obronie czytał grę, przechwytywał, powstrzymywał akcje ofensywne blisko swojego pola karnego. Natychmiast wskoczył na ławkę reprezentacji, i wszyscy uważali, że przyszła udana zmiana dla Stepanenki. Ale teraz to inny gracz. Tym bardziej jeśli obok grają tacy sami „nieżywi” partnerzy, którzy nie są w stanie zrekompensować braku umiejętności fizycznym zaangażowaniem, to mamy taką grę i wynik. Podkreślam, obrona zaczyna się od napastnika. Nie rozumiem, po co wypuścili Herrerę od pierwszych minut meczu? W ogóle nie brał udziału w działaniach obronnych, nie wracał, aby pomóc przynajmniej pomocy. Nie było go widać na boisku. Tak nie powinno być, to nie gra napastnika! A gdy są duże przerwy, to naturalnie, Hiszpanie na odwadze po skrzydłach po prostu zrywali naszą obronę. Robili wszystko szybciej, na prędkości, wyprzedzając naszych graczy o sekundy, dlatego „Dynamo” nigdzie i nigdzie nie zdążało.

Szczególnie japoński legionista Kubo w pierwszej połowie mocno „bawił się” na skrzydle Dubińczaka.

— Tak, obraz był nieprzyjemny. Z powodu tych luk na skrzydłach gospodarze łatwo odsłaniali naszą obronę, wygrywając wszystkie pojedynki jeden na jeden. Gra jeden na jeden — to słabość obrony „Dynamo”. Na małym skrawku, na kwadratowym metrze dla napastnika nie ma problemu, aby przejść, — szczególnie w polu karnym, — naszych obrońców, którzy nie nadążają za szybkim przeciwnikiem, w efekcie czego faulują i sprowadzają sobie rzut karny.

Jedyną rzeczą, którą widzieliśmy w tej grze, była nowa, niezwykle zielona koszulka meczowa „Dynamo”. Nowa koszulka to inna gra! Ale okazało się znacznie gorzej, nowinki nie pomogły. Wielu fanów mówi: „Z taką grą lepiej by zmienili nazwę klubu, by zawodnicy nie kojarzyli się z emblematem „Dynamo”. Porównując z „Dynamo-75”, „Dynamo-86”, „Dynamo-98/99” i z teraźniejszym pokoleniem, nie chce się wierzyć, że to „Dynamo”?

— Może, w rzeczy samej, kibice mówią od serca. Niezrozumiała, bezsensowna i bezwładna gra. Wiele osób powinno się zastanowić, czy mają prawo reprezentować się w tak wielkim klubie, z taką świetną historią, by hańbić nazwę klubu? Oczywiście, to przykre! Nasi wojownicy siedzą w okopach, podłączają Mеgogo, by zobaczyć jak tam nasze „Dynamo”, i widzą, że… Nie wiem, czy naszym „gwiazdom” będzie wstyd za taką grę.

Doszło do tego, że po pierwszej połowie przy wyniku 0:3 była jedna myśl: „Panie Boże, byle nie dopuścić do jeszcze większych strat, i nie zakończyć meczu wynikiem 0:5 lub 0:6”. U pana też?

— Tak, zdarza się, jak to było z „Szachtarem”. Lepiej przegrać godnie, z mniejszym wynikiem, niż „górnicy”. To katastrofa naszego futbolu. Szczególnie smutno obserwować taki futbol w wykonaniu „Dynamo”. Może już trzeba angażować młodzież z U-19, dać im szansę, może będą walczyć na boisku. Trudno w takiej sytuacji dawać jakiekolwiek rady, ale po pierwszej połowie już prosiliśmy o zmiany, ale trener główny zrobił potrójną zmianę dopiero w 62. minucie. Dobrze, że Hiszpanie zmniejszyli obroty, grając po prostu dla przyjemności. Gdyby dalej naciskali tak jak w pierwszej połowie, to wielkiego wyniku nie uniknęlibyśmy.

Przy takiej grze trudno znaleźć coś pozytywnego. Może zaryzykujecie?

— Jedyną jasną plamą jest nasz bramkarz Żora Buszcza. Gdyby nie on, to wynik byłby jeszcze większy. Tak, Sani Szowkowskiemu teraz nie zazdroszczę, pracuje z tym materiałem, który ma. Na chwilę obecną nie mamy najlepszych. Można dla uspokojenia duszy znaleźć wiele powodów, dlaczego „Dynamo” jest tak słabe. To i słaba liga, wojna, trudna logistyka. Nie będę oryginalny, teraz w UPL grają zawodnicy, którzy gdyby wyszli na boisko w latach 2010-2014, to w najlepszym wypadku w składach drużyn pierwszej i drugiej ligi. U nas gra ilość, a nie jakość.

Siergiej Szebek

0 комментариев
Komentarz