Teraz już były obrońca poltawskiej „Worskły” Ilia Krupski skomentował swoje przejście do харківського „Metalista 1925” oraz opowiedział o zainteresowaniu swoją osobą ze strony kijowskiego „Dynamo” oraz donieckiego „Szachtara”.
— Ilio, gratuluję nowego etapu w karierze i podpisania kontraktu z „Metalistem 1925”. Dokumenty rzeczywiście zostały podpisane właśnie teraz, bo już tyle plotek było i was nazywano piłkarzem klubu z Charkowa jeszcze tydzień temu?
— Dokumenty z „Metalistem 1925” rzeczywiście podpisałem jeszcze kilka dni temu, ale dokładnie 25 stycznia wszystko zostało zatwierdzone, powiedzmy tak, dlatego ogłoszono o podpisaniu kontraktu oficjalnie.
— Postawmy kropkę w jeszcze jednym pytaniu. Drugą część sezonu będziesz grał już w „Metalście 1925” czy dogrywał za „Worskłę”?
— Drugą część sezonu będę grał za „Worskłę” na zasadach wypożyczenia. Właściwie, ja i teraz jestem z poltawską drużyną. Mamy teraz zgrupowanie w Turcji, region Antalya.
— Czy nie było prób ze strony kierownictwa „Worskły”, aby cię zatrzymać w klubie? Mówiąc, „a my ci podniesiemy pensję”?
— Takiej propozycji nie było z jednego prostego powodu: „Metalista 1925” aktywował moją klauzulę. Decyzję o przejściu czy pozostaniu podjąłem osobiście.
Wiele mi „Worskła” dała, dziękuję temu klubowi, w nim się zarekomendowałem, już zrobiłem sobie jakieś imię.
— Podpisałeś kontrakt na cztery lata. Dość długotrwała umowa. Dlaczego zgodziłeś się właśnie na taki okres i jak cię zmotywowali przedstawiciele „Metalista 1925”, aby powiedzieć „tak” właśnie im?
— Wszystko się zgadza, umowa jest przewidziana na cztery lata. A jak motywowali… Wiecie, „Metalista 1925” to bardzo ambitny projekt. Jestem pewny, że od następnego roku drużyna już będzie grała w UPL i nie tylko tam będzie grała, ale będzie walczyć o miejsca w pierwszej trójce.
Dużą rolę odegrało także to, że miałem rozmowę z przewodniczącym rady nadzorczej Bohdanem Bojko i usłyszałem od niego osobiście, jak widzi przyszłość „Metalista 1925” i mnie w jego strukturze. Udało mu się mnie przekonać i zrozumiałem, że to ten klub, w którym naprawdę chcę grać.
Ale przyznam, że decyzja nie przyszła łatwo, bo równolegle prowadzone były negocjacje z „Szachtarem”. Od „górników” była oficjalna propozycja dla „Worskły”. Kluby walczyły o mnie. Wybór nie był prosty, ale jestem pewny, że wszystko zrobiłem dobrze, zgadzając się na propozycję właśnie „Metalista 1925”, a nie donieckiego klubu.
— Przepraszam, ale brzmi to trochę dziwnie. „Szachtar” to grand w rodzinnym futbolu, a „Metalista 1925” to ambitny projekt, ale jak na razie nie więcej. Może trochę obawiałeś się konkurencji, bo zdobycie miejsca w podstawowym składzie „górników” na pewno jest trudniejsze niż dostanie się do składu drużyny z Charkowa?
— Nie. Wierzcie mi, czego, czego, a konkurencji się nie boję. Konkurencja wręcz jest dobrą rzeczą. Wszystko jest trochę prostsze: uważam, że w „Metalście 1925” będę miał więcej szans spokojnie się rozwijać, postępować, niż w „Szachtarze”, a potem dostać się do narodowej reprezentacji Ukrainy, a później przetransferować do jakiegoś europejskiego klubu-grand.
— A co z „Dynamo”? Mówi się, że kijowski klub wykazywał zainteresowanie tobą czy były to tylko plotki?
— Z kijowskim klubem rozmawiał mój agent, ale do konkretnej propozycji sprawa nie doszła. „Dynamo” po prostu interesowało się mną, nie więcej.
— Jeśli chodzi o kluby z Europy. Z zagranicy zimą były propozycje?
— Tak, ale nie z Europy. Było zaproszenie od amerykańskiego „New England Revolution”. Ich odmówiłem. MLS nie jest dla mnie do końca zrozumiałą ligą. To po pierwsze. A po drugie, za daleko. Mam taki wiek, 20 lat, że uważam za celowe, żeby jeszcze pograć w Ukrainie czy w Europie. Właściwie grać w Europie to dla mnie główny cel, priorytet.
— A jak zareagował Maksymow (Jurij Maksymow, główny trener „Worskły”, — przyp. red.)? Mówi się, że Jurij Wiliowicz jest trochę gorączkowy.
— Spokojnie. Pogratulował i życzył sukcesów. Właściwie to po wspólnej rozmowie Maksymowa i przedstawicieli „Metalista 1925” zdecydowano, że zostanę w poltawskiej drużynie do zakończenia sezonu. Trzeba pomóc drużynie poprawić sytuację w tabeli.
Jurij Wiliowicz powiedział mi prosto, że w przyszłości liczy na mnie, jak na podstawowego gracza, mimo że już podpisano kontrakt z „Metalistem 1925”.
Wiktor Głuchenki