Były obrońca „Inhułca” Michał Szerszeń skomentował hałaśliwą historię o tym, że prezydent jego byłego klubu Aleksandr Poworożniuk zgłosił go przedstawicielom TCK po odmowie przedłużenia kontraktu.

„W zasadzie to, co powiedział Aleksandr (Aleksandr Kozak, były kapitan „Inhułca”, to on ostatnio powiedział, jak to wszystko wyglądało, — przyp. red.), — prawda. Opuściłem biuro prezydenta z dwoma mężczyznami w mundurach wojskowych.
Wyszliśmy z biura, oni nalegali, żebym przeszedł z nimi. Powiedziałem: „Wezwijcie policję, a ja zadzwonię do prawnika”. Gdy oni wzywali, usiadłem w samochodzie, aby zadzwonić, ale ostatecznie postanowiłem po prostu odjechać. Zebrałem rodzinę i wyjechaliśmy stamtąd”, — przytacza słowa Szerszenia „Tribuna”.