Były piłkarz kijowskiego „Dynamo” Sergiusz Kowalec podzielił się wrażeniami z meczu swojej byłej drużyny z donieckim „Szachtarem” (2:2) w 26. turze mistrzostw Ukrainy.

— Uważam, że biorąc pod uwagę realia, długo trwającą wojnę, ukraińska klasyka się udała, — mówi Sergiusz Iwanowicz. − Drużyny pokazały dobry poziom gry: była intryga, cztery zdobyte bramki, comeback... Obie drużyny chciały wygrać i remis — sprawiedliwy rezultat.
— Czego wynikiem „białoniebieskim” udało się przełamać przebieg gry po przerwie?
— Po pierwsze, przy wyniku 2:0 „Szachtar” się uspokoił, za wcześnie uwierzyli, że gra już jest wygrana. Po drugie, „Dynamo” było świeższe z obiektywnych przyczyn. „Szachtar” w środę w Żytomierzu w półfinale Pucharu rozegrał 120 minut z „Polesiem”. Przy tym Marino Puszić nie zrobił żadnej zmiany w wyjściowym składzie. „Dynamo” grało we Lwowie z „Bukowiną” — przedstawicielem pierwszej ligi. Ołeksandr Szowkowski przeprowadził rotację składu, było wiele zmian. Szczerze mówiąc, nawet zdziwiło mnie, że „Szachtar” aktywniej grał w pierwszej 45-minutówce.
— Problem „Szachtaru” leży przede wszystkim w gotowości fizycznej?
— Moim zdaniem należy mówić o kompleksie czynników. Zwróciłem uwagę, kiedy wymieniali Pedrinho, Brazylijczyk demonstracyjnie przeszedł obok trenerów, jakby ich nie było. Również wymowne było świętowanie bramek przez dynamowców i górników. Różny dynamizm, różny nastrój.
„Szachtar” zimą dokonali drogich zakupów, ale zarządzanie drużyną pozostawia wiele do życzenia. Są ciekawi zawodnicy, ale brakuje balansu, chęci gry jeden za drugiego. „Dynamo” z kolei wręcz przeciwnie, zdobywa swoje dzięki grze drużynowej. Szowkowski zarządza procesem.
— Często powtarzasz, że 2:0 — najniebezpieczniejszy wynik w piłce nożnej. Dlaczego?
— Chodzi o psychologię. Wydaje się, że kontrolujesz grę i masz komfortową przewagę, ale jeśli przeciwnikowi uda się zdobyć jedną bramkę, twoja przewaga staje się chwiejna, a przeciwnik odczuwa przypływ sił i gra z podwójną energią. Drużyny zmieniają się rolami, a w takim momencie już trudno się przestawić.
— Lider „Szachtaru” Georgij Sudakow opuścił mecz z powodu kontuzji. Czy to wpłynęło na grę gospodarzy?
— Georgija brakowało — sto procent. Może pokazywać stabilną, wysoką formę przez cały mecz. Jak pokazała klasyka — w „Szachtarze” niewielu takich wykonawców.
— Twoim zdaniem, kto był MVP meczu?
— Sędzia — Witalij Romanow. Utrzymywał grę pod swoją kontrolą. Sędzia nie rozdawał kartek przy najmniejszej okazji, ale to nie sprowokowało brutalności, a wręcz przeciwnie — zdyscyplinowało obie drużyny. Nie mogę przypomnieć sobie kontrowersyjnych momentów — wszystkie kluczowe decyzje były sprawiedliwe.
— Niecodzienna sytuacja — „Szachtar” może przejść obok drugiego miejsca. Kiedy „górnicy” zboczyli z kursu?
— Przypomina mi się dziwne zwolnienie Ihora Jowiczewicza. To nie było w stylu „Szachtaru”. Decyzje zarządu klubu zawsze były przejrzyste i otwarte. A tym razem, praktycznie bez wyjaśnień, zwolnili sztab trenerski, który w trudnej chwili nie tylko zbudował sprawną drużynę, ale i zdobył „złoto”, wywalczył bezpośredni bilet do Ligi Mistrzów. Nawet doświadczeni zawodnicy, tacy jak Taras Stepanenko i Mykoła Matwienko, nie rozumieli, dlaczego tak się stało.
Później zaprosili Patrika Leuwena, ten nie znalazł podejścia do zawodników, zastąpiono go Marino Pusiciem — trenerem bez doświadczenia samodzielnej pracy...
— Biorąc pod uwagę, że w rozgrywkach U-19 „Dynamo” pokonało „Szachtar” w bezpośrednim pojedynku i powiększyło przewagę do czterech punktów, warto mówić o kryzysie systemowym?
— Mecz młodzieżowych drużyn został zmarnowany przez niemiły incydent. Trudno to przyjąć, bo w kraju trwa wojna — w tym czasie trzeba powstrzymywać emocje. Jeśli chodzi o rezultat... Zadaniem dublerów, U-19 — przede wszystkim dostarczanie jakościowych kadr do pierwszej drużyny. I to jest główny rezultat pracy. Choć rozumiem maksymalizm i chęć wygrywania turniejów, samorealizowania się w małej klasice.
Podoba mi się praca akademii dynamowskiej, która w ostatnich latach dała takich jakościowych piłkarzy, jak Zabarznyj i Mykołenko. Ale problemy „Szachtaru” mają obiektywne okoliczności — „górnicy” już od wielu lat żyją i pracują poza rodzimym Donieckiem. Są naprawdę dobrzy — w tym trudnym czasie nie poddają się, ale czasami konkurenci znajdują się w lepszych warunkach.
— W zasadzie w sezonie pozostało jedno kluczowe pytanie — kto wygra Puchar Ukrainy?
— Puchar — to jeden mecz, w którym może się zdarzyć wszystko. „Szachtar” gra niestabilnie, sztab trenerski, wydaje się, że już nie może wpłynąć na sytuację, ale są doświadczeni zawodnicy, którzy mogą zjednoczyć wokół siebie partnerów, wziąć sprawy w swoje ręce i poprowadzić w ważnym meczu.
Finał odbędzie się w Żytomierzu, gdzie obecnie prezydent „Polesie” Hennadij Butkiewicz robi wiele dla rozwoju futbolu, rozwija infrastrukturę. Jestem pewien, że to będzie prawdziwe sportowe święto, a Puchar zdobędzie ta drużyna, która będzie właśnie zespołem.
Anatolij Jaszczynko