Pomocnik kijowskiego „Dynamo” Aleksandr Pichalënok wyjaśnił, dlaczego latem odmówił donieckiemu „Szachtarowi”, a także opowiedział o zainteresowaniu swoją osobą ze strony innych klubów.

„Kiedy zaczęła się moja saga transferowa – chyba rozmawiałem ze wszystkimi. Rozmawiałem z prezydentem „Dynamo”, z głównym trenerem, z Jarmołenką. Z „Szachtaru” dzwonili tylko Srna i Bondar. Dla siebie zrozumiałem, że wielu chłopaków z „Dynamo” chce mnie widzieć w zespole – pisali do mnie, bardzo dużo, zapraszali, kusili. A z „Szachtaru” prawie nikt nie pisał. To miało duży wpływ, zrozumiałem, że wielu na mnie czeka w „Dynamo”. Chociaż „Szachtar” oferował mi lepsze warunki. Ale wybrałem „Dynamo”.
Srna dzwonił, mówił, że chcą mnie znów podpisać (Pichalënok jest wychowankiem „Szachtaru”, – przyp. red.) . Mówił, żebym nikogo nie słuchał, kiedy zaczęli pisać, że „Szachtar” wznowił zainteresowanie mną po ofercie „Dynamo”. Mówił prawdę, bo co pół roku chcieli mnie zabrać z „Dnipro-1”. Ale miałem klauzulę 6 milionów i nie chcieli jej zapłacić. A gdy „Dnipro-1” zaczęło się rozpadać, można było mnie zabrać za 2,5 mln, mniej więcej. Śledzili mnie, ale gdyby naprawdę chcieli, to wzięliby mnie wcześniej.
A w „Dynamo” Igor Mychajłowycz Surkis zaczął przekonywać mnie do przejścia, bardzo długo rozmawialiśmy, opowiedział mi o zaletach takiego transferu. Prezydent klubu przedstawił mi swoją wizję, jak mnie postrzega, chociaż nawet wtedy jeszcze nie podpisałem kontraktu. Miło mi było z nim rozmawiać, a teraz miło mi pracować. Zawsze jest z zespołem. Na zgrupowaniach był na każdym meczu towarzyskim, zawsze można do niego podejść i porozmawiać, nawet o sprawach niezwiązanych z piłką. To bardzo fajne.
Jeśli chodzi o zainteresowanie innych klubów, to „Girona” śledziła mnie, rozmawiałem z dyrektorem sportowym klubu, Pepem Guardiolą. Byłem na radarach, ale do konkretów nie doszło. Z Guardiolą odbyłem świetną rozmowę, powiedział, że śledzą mnie, więc ruszajmy dalej. Na tym wszystko, żadnych ofert nie było. Mogłem tam przejść, gdy podpisali Artema Dovbika, oferowali coś koło dwóch milionów za mnie, ale „Dnipro-1” chciało tylko sześć.
„Arsenal” – to klub, za który kibicuję, nie ukrywam, że to szalona marzenie przejść tam. Ale jeśli brać „Dynamo” i jakiś nieznany europejski klub, to nie – to nie dla mnie. „Dynamo” dla mnie – to top klub, cieszę się, że tu jestem. Jeśli będzie jakieś super ofert dla „Dynamo” i dla mnie, podejdę do Igora Mychajłowycza Surkisa. Jeśli powie, że oferta jest świetna i im odpowiada, a mnie klub się spodoba, to będziemy rozmawiać.
Podoba mi się hiszpański styl piłki. Ale nigdy nie wiesz, jak pójdzie ci w jakiejś lidze. Były oferty z Belgii, „Genk” wykazywał zainteresowanie. Były rozmowy o „Monzy” w Italii około dwa lata temu, w Turcji – „Beşiktaş”. Ale to były tylko rozmowy, bez konkretów” – powiedział Pichalënok.