Były napastnik Dynama Kijów Iwan Jaremczuk podzielił się wrażeniami z ostatniego meczu swojej byłej drużyny z tureckim Fenerbahce (0:0) w 2. rundzie kwalifikacyjnej Ligi Mistrzów.
- Spodziewałem się meczu Ligi Mistrzów, w którym rodzime Dynamo miało za zadanie osiągnąć zwycięski wynik, ale widziałem mecz z naszej strony, który można nazwać tylko rozgrywką w Lidze Mistrzów.
Nie uważam za wymówkę faktu, że podopieczni Mircei Lucescu od wielu miesięcy nie toczą oficjalnych walk. W końcu drużyna trenowała, odbyło się wiele meczów testowych. Skład nie otrzymał poważnej rotacji, a zawodnicy grają obok siebie od ponad roku i grali.
Niestety na boisku nie widziałem dobrze skoordynowanej gry zespołowej w wykonaniu Dynamo. Na poziomie indywidualnym więcej oczekiwałem od Cygankowa, Verbicha, Kendzery, Besedina... Oni pod wodzą kapitana drużyny Sidorczuka mieli wziąć na siebie odpowiedzialność, działać odważniej, ale tego nie było widać. W rezultacie gra zespołowa również była kiepska.
Myślę, że po pierwszym meczu z Fenerbahce na każdego zawodnika Dynama można narzekać. W rewanżu w Stambule ważne jest, aby w każdym mikro pojedynku pokazać gotowość do dawania z siebie wszystkiego, nie poddawać się w walce, walczyć o każdą piłkę, o trenera, o prestiż klubu.
Chciałbym życzyć naszym chłopakom, aby popracowali nad swoimi błędami, poprawili grę, udowodnili, że Dynamo nie jest przypadkowym gościem w najbardziej prestiżowym klubowym turnieju w Europie i wyprzedzi Fenerbahce. Jestem przekonany, że turecki rywal jest twardy dla mieszkańców Kijowa” – powiedział Jaremczuk.