Były piłkarz i trener Dynama Kijów, Leonid Buryak, podzielił się swoimi wrażeniami z meczu rewanżowego swojej byłej drużyny z tureckim Fenerbahce (2:1) w 2. rundzie kwalifikacyjnej Ligi Mistrzów, która odbyła się wczoraj w Stambule.
— „Dynamo” pokonał bardzo zorganizowaną drużynę, zauważył Buriak. — Kijów bardziej potrzebował tego sukcesu, choć Turcy wydali miliony na przygotowania do meczu w Lidze Mistrzów, dokonali bardzo poważnych inwestycji.
— Czy można twierdzić, że „Dynamo” jako całość bardziej zasługiwało na zwycięstwo niż przeciwnik?
— Z oczywistych względów Kijowanie nie pokazali dobrego meczu, ale naszej drużynie należy podziękować za ich poświęcenie. Oczywiście nie obyło się bez szczęścia. W dodatku Bushchan zagrał bardzo przyzwoicie, choć to on ponosi winę za nietrafioną piłkę. Giorgiy nie do końca udało się wydostać z bramy, co wykorzystał obrońca Fenerbahce.
— Co czułeś w pierwszej połowie, kiedy gospodarze mocno naciskali, a mecz Dynama, szczerze mówiąc, nie trzymał się razem?
— Nie było w tym nic dziwnego, bo to mecz wyjazdowy. Tak, do pewnego stopnia widzieliśmy futbol, który nie był do końca typowy dla „Dynamo”, ale w drugiej połowie przeciwnik poprawił kondycję fizyczną i stało się łatwiejsze dla naszej drużyny. Należy zrozumieć, że oficjalne mecze, a przypomnę, że Kijowa rozegrali dopiero drugi taki mecz, w większości nie okazują się spektakularne. Stawka jest bardzo wysoka. Dynamo wybrało grę defensywną i ta taktyka zadziałała.
Oczywiście musimy to rozgryźć w przyszłości... Nie zawsze będzie możliwe remisowanie meczów ze względu na grę Bushana. Zaznaczę też, że sędziowanie w tym meczu było dobre dla Dynama. To też jest ważne. Najważniejsze jest wynik.
— Ciekawe, że piłkarze Kijowa, którzy nie grali oficjalnych meczów przez siedem miesięcy, wykazali się lepszą „fizyką” niż „Fenerbahce”…
— Widzisz, czym jest „fizyka”, przynajmniej na przykładzie Cristiano Ronaldo. Są warunki - jest Ronaldo, nie ma warunku i trudno go rozpoznać, nikt nie chce podpisać Cristiano... "Dynamo" zawsze słynęło z przygotowania, a teraz, nie patrząc na wszystkie trudności , byliśmy w stanie się przygotować.
— W tak trudnym i odpowiedzialnym meczu młodzież Dynama wyszła na boisko – Vanat, Vivcharenko. Jak ci się podoba ich gra?
— Mircea Lucescu zawsze daje młodym szansę. Ale to zaufanie nie zawsze jest łatwe do wykorzystania. Wszyscy kibicowaliśmy Vanatowi, chcieliśmy, żeby strzelił... Piłkarze rozumieją, że jeśli trener wprowadzi cię do takiego meczu, to musisz dać wynik. Vanat nie radził sobie tak dobrze, jak by chciał, ale bardzo trudno jest grać w Lidze Mistrzów. Jeśli chodzi o młodzież Dynama, wydaje się, że Mircea Lucescu chce, aby grali więcej niż sami piłkarze. W pierwszym zespole trzeba z siebie wycisnąć znacznie więcej niż w drugim...
W tym turnieju wszyscy przeciwnicy walczą, starają się ugryźć wynik. Ten sam „Fenerbahce” początkowo nie zdobył rzutu karnego, a potem znalazł siłę, by wyrównać wynik. Chociaż gdzieś od 60. minuty, po wydaleniu, gra tureckiej drużyny się załamała.
— Czy nie warto mówić o tym, kto w tej chwili został wyeliminowany z gry „Dynamo”?
- Nie warto mówić o niedociągnięciach, bo to zwycięstwo i wyjście drużyny do kolejnej rundy Ligi Mistrzów jest jak powiew świeżego powietrza. Co ważne, gra z Fenerbahce dała Mircei Lucescu wiele informacji do przemyślenia i pracy. Jest nad czym pracować.
— Co czeka Kijów w konfrontacji z kolejnym przeciwnikiem w kwalifikacjach Ligi Mistrzów, austriackim „Sturmem”?
- Zastanów się, że to niemiecka drużyna - pod względem stylu, filozofii gry. Najważniejsze, że Dynamo zdążyło nabrać formy. Z każdym kolejnym meczem, z każdym treningiem, gra drużyny będzie się poprawiać. Przed nami dobry sparing z Evertonem, a nie jest to już trzecia ligowa drużyna do gry...
Mircea Lucescu, planując trening, miał rację – żaden z legionistów tu nie pojedzie, więc konieczne jest osiągnięcie wyników dzięki staraniom ukraińskich piłkarzy. Pozostaje tylko podziękować zespołowi, który ma przed sobą jeszcze dużo pracy i wyzwań.
Oleg Semenchenko