Ekspert to specjalista, który przeprowadza badanie. Ta definicja słownika interpretacyjnego języka ukraińskiego pozostawia niezmierzoną przestrzeń zarówno dla tych, którzy wspinają się w gronie specjalistów-nosicieli cennych opinii, jak i dla tych, którzy już tam dotarli, wycinają kupony o własnym znaczeniu.
Tę ostatnią jednak w zbyt szerokim i zróżnicowanym kręgu zastępuje często egocentryzm, arogancja, pogarda dla otaczającego świata. Czy w opinii osoby wtajemniczonej jako ekspert łatwo jest wyrosnąć na emocjach: im głośniej i bezdyskusyjnie przekażesz produkt swojego myślenia, tym bardziej będziesz autorytatywny dla publiczności.
Na tle rosyjskiej agresji rozmnożyły się wszelkiego rodzaju politolodzy i eksperci wojskowi, tworząc całą noosferę na YouTube. Piłkarscy „koledzy” są w tej chwili daleko od nich, ale mają też swój udział w popycie, ponieważ odnowienie procesu sportowego na Ukrainie i międzynarodowe występy naszych sportowców są bardzo ważnym czynnikiem w dążeniu państwa do zwycięstwa, pokojowego życie i odbudowa.
Czasami trudno zrozumieć, jak można wyciągnąć wnioski na temat tonu zespołów, które spędziły ponad sześć miesięcy poza procesem rywalizacji, docierając do Pucharu Europy właściwie z cywilnego statku charytatywnego sparingu. Stan piłkarzy – fizyczny, a zwłaszcza moralny – znany jest na pewno tylko tym, którzy na co dzień dbają o swój trening: trenerom, lekarzom, masażystom. Dlatego prawdopodobnie nie słyszysz dogłębnych analiz o niemal naprawdę wysokiej jakości. Jest za to pełna emocji, które nie dodają niczego do przestrzeni informacyjnej poza zaciekłymi argumentami w pustej przestrzeni.
Swoimi wrażeniami ze zwycięstwa drużyny Mircei Lucescu nad Fenerbahce w eliminacjach Ligi Mistrzów podzielił się m.in. Jozef Sabo, znany w przeszłości z Dynama Kijów. „Dzisiaj Fenerbahce to słaba drużyna, znacznie słabsza niż Dynamo. Dynamo powinno było pokonać tę drużynę – Jozef Jozefovich ocenił pracę portugalskiego trenera Jorge Jesusa, który według Sabo potrzebował zwycięstwa w tej rundzie selekcji znacznie bardziej niż Kijów.
Osoba, która spędziła tyle lat w wielkim futbolu, nie powinna zapominać, że każda drużyna gra tak, jak pozwala na to przeciwnik. A to, że Fenerbahçe, jak mówią, „nic nie pokazało”, to przede wszystkim zasługa zespołu Dynamo. Jednak Sabo twierdzi, że biało-niebieskie nie pokazały zbyt wiele w meczu na poziomie mistrzostw ligowych. Więc może kosa wpadła na kamień, może spotkali się przeciwnicy mniej więcej tego samego poziomu?
Jednocześnie Stambułczycy nie tylko spędzili zaciekłą wiosnę turniejową, zdobywając jeden z dwóch biletów na najbardziej prestiżowy Puchar Europy w dość trudnych mistrzostwach kraju. Wyspy Kanaryjskie mają imponującą passę niepokonanych! Ostatni raz przegrali 24 lutego, kiedy piłka nożna na Ukrainie została wstrzymana z powodu inwazji hord Putina. I to właśnie w próbie powrotu do Ligi Mistrzów Fener zaprosił tytularnego Jezusa, dając Portugalczykom hojną pożyczkę na letnie transfery. A Sabo za jednym zamachem skreślił wszystkie te wysiłki i osiągnięcia. Jak w rzeczywistości niespójność sukcesu Dynamo...
Valery Lobanovsky powiedział kiedyś: kategoryczne sądy są charakterystyczne dla ignorantów. W ogóle nie można tak nazwać Sabo. Jednak to właśnie kategoryczność jest jedną z wizytówek Józefa Józefowicza. Od tego czasu zadomowił się na zielonym trawniku, nie oszczędzając ani siebie, ani przeciwników, ani – czasem – partnerów. Ostrość i ostrość werdyktów Szabo – na wysokim poziomie emocjonalnym, ale w większości bez zagłębiania się w czysto piłkarskie subtelności – uderzyła w głowy znanych stacji telewizyjnych, gdy próbowały ustanowić monopol na rodzimym rynku medialnym. Co więcej, z reguły „wiedza specjalistyczna” zbieracza prawdy była skierowana właśnie na ocenę popisów Dynama Kijów, dla którego w tym TRC ustanowiono specjalne standardy jakości gry i wyników.
Tak się złożyło, że od tygodnia kanały telewizyjne są pozbawione koncesji. Może Józef Szabo po prostu o tym nie wie, więc dalej ćwiczy według utartych „wzorów” opartych na bezwładności i ustalonej trajektorii? Moim zdaniem analiza „lotów” Dynamo może i powinna być przeprowadzona z co najmniej odrobiną elastyczności i maksymalnej poprawności. Przynajmniej z szacunku dla Mircei Lucescu i niezwykłych warunków, w jakich musi pracować.
Nawiasem mówiąc, Rumun, który kategorycznie odmawia porzucenia aktywnego coachingu, jest tylko pięć lat młodszy od 82-letniego Szabo. A ostatnio pracował w swoim zawodzie 17 lat temu! Piłka nożna w swoich kierunkach i trendach zdążyła się znacząco zmienić, a kanapowy ekspert pozostał gdzieś tam, w 2005 roku, kiedy na czele Dynama przegrał mistrzostwo z Lucescu i od tego czasu dzieli się pomysłami i doświadczeniami wyłącznie z widz-czytelnik.
Moi starsi koledzy, osobiście znacznie bliżej zaznajomieni z Josefem Yozhefovychem, przyznają, że kiedyś na łamach ukraińskich publikacji drukowanych (głównie „Sportivnaya Gazeta”) mógł i lubił zachwycać fanów naprawdę ciekawą analizą - gdzie subtelne zrozumienie tematem, emocjami i pełnił rolę swoistego octu winnego do świeżej sałatki. Szkoda tylko zauważyć, że Szabo – trafny, dowcipny, ciekawy – został zastąpiony przez zrzędliwego krytyka, dla którego profesjonalizm i korporacyjny duch w dawnym sercu Dynama ustąpił miejsca oportunistycznym odruchom.
A jeszcze bardziej wstydliwe jest to, że ma całą plejadę naśladowców. Młodsze pokolenia kibiców, które niestety nie miały okazji słuchać i czytać Walerego Łobanowskiego, Olega Bazyljewicza, Walerego Mirskiego, poważnie traktują Leonenków i Salenkowów jako ekspertów różnych kalibrów. Spożywanie czasami „strumienia świadomości” o tak wątpliwej treści, że pojawia się nie tylko rozczarowanie, ale i niechęć do ukraińskiego futbolu.
Zdecydowanie na to nie zasługuje. Jakkolwiek to wygląda przez pryzmat wojskowej teraźniejszości. Cokolwiek to jest...
Jurij Korzaczenko