Trener Szachtara Igor Jovicevich skomentował jego transfer z Dnipro-1.
- Twój transfer do Szachtara wywołał ogromny rezonans. Co się stało z Dniepr-1?
- Z szacunku dla ciebie i czytelników, ale to bardziej pytanie do klubu Dniepr-1, więc mogę to teraz powiedzieć bez komentarza.
Spędziłem dwa bardzo dobre lata w Dniepr-1. Sztab szkoleniowy i zawodnicy dali klubowi wiele w tym czasie - zarówno wynik sportowy, wejście do Ligi Europy, jak i finansowy. Jestem dumny, że spędziłem tam te dwa lata. I nikt nie może mi ukraść tych wspomnień. Noszę je w sercu.
Przyjaciele nie muszą wyjaśniać swoich kroków. Niech wszyscy inni zrobią analizę według własnego zdania. Dużo szanuje się Dniepr-1, ale jest to czysto sportowa zasada, która popycha każdego specjalistę w kierunku marzenia, które ma w sobie. Zagramy w Lidze Mistrzów - na to pracuję na co dzień. Mecz z Ajaxem był symulacją tego, czym chcę żyć.
- Czy można było uniknąć tej sytuacji?
- Okazuje się, że był skandal, ale wszystko było przejrzyste. Wszyscy byli świadomi. To jest pytanie dla tych, którzy hałasują.
- Czy przeczytałeś oświadczenie ze słów Dnipro-1 i Berezy?
- To pytanie do klubu. Mam dla niego najwyższy szacunek. Maksymalną przyjemność czerpałem z pracy w Dniepr-1. Pokazaliśmy wszystkim kibicom, że drużyna gra dobrą piłkę – widowiskowo i wesoło. A drużyna słusznie uplasowała się na trzecim miejscu.
Ale sportowe wyzwania czasami nie wybierają ani czasu, ani miejsca. Czasami może to zaskoczyć.
- Czy po transferze komunikowałeś się z kierownictwem Dniepr-1?
- Nie. Jeśli myślisz, że powiem coś przeciwko Dniepr-1, to nigdy w życiu tego ode mnie nie usłyszysz.
- Potem ostatnia rzecz na ten temat. Dnipro-1 twierdzi, że przeniosłeś się do Szachtara zgodnie z zasadami FIFA. To prawda?
- Myślę, że klub wyjaśni, że nie korzystaliśmy z przepisów FIFA. Osobiście nawet o tym nie myślałem. To, że podjęłam decyzję, czy wyjechać, czy nie, to zupełnie inny czynnik. Tutaj postawię punkt.