Ekspert sędziowski, były sędzia FIFA, Miroslav Stupar, docenił pracę Luciano Luci jako szefa komisji sędziowskiej UAF.
- Według naszych standardów Luchi otrzymuje szalone pieniądze, ale nie ma rezultatu. Zaskakujące jest to, że kierownictwo przymyka na to oko, prawdopodobnie mu to odpowiada.
- Po wojnie pracy Luchy w ogóle nie słychać. Czy wiesz, czy nadal pracuje w UAF, czy nie?
- Otrzymuje pensję, ale siedzi we Włoszech. Oto wynik. Ukraińcy, którzy pracowali jako szefowie komisji arbitrów, zanim Włosi otrzymywali w porównaniu do nich grosze.
Lucha dostaje miesięcznie 15 tys. euro, a nasza dziesięciokrotnie (lub nawet więcej) mniej. Po co płacić takie pieniądze osobie, jeśli nie ma rezultatu?
- Jak widzisz wyjście z sytuacji?
— Będę kategoryczny! Rays nie musi nic robić, po prostu musi opuścić to stanowisko i zrobić miejsce dla krajowych specjalistów, którzy przeszli drogę ukraińskiego arbitrażu.
Co więcej, teraz są ogromne możliwości, FIFA i UEFA zapewniają wiele zasobów szkoleniowych. Istnieje alternatywa dla promieni! Pavelko musi tylko zrozumieć, że Luchi nic nam nie dał.
- Jak myślisz, dlaczego po Collinie liderzy UAF nadal naginają włoski wektor w sędziowaniu?
- Nie wiem. To dość dziwny trend. Kazachstan również próbował przyciągnąć obcokrajowców, ale to nie przyniosło żadnego rezultatu.
Mentalność włoska różni się od ukraińskiej. Nie potrafią dostosować się do naszych realiów, a nasi sędziowie nie mogą zrozumieć, czego od nich chcą.
Włosi nawet nie chcą się dostosować do naszej mentalności. Promienie przez tyle lat nie uczyły się nawet naszego języka. To brak szacunku dla kraju, w którym pracujesz!
A my złapaliśmy Włochów zębami i myślimy, że nam jakoś pomogą. Może nasi przywódcy mają własne interesy, nie wiem.
— Czy Collina ma jeszcze jakiś wpływ na ukraiński arbitraż?
- Bezpośrednio na sędziów, myślę, że nie, ale pośrednio przez Promienie, chyba tak.
Andriej PISKUN