Były bramkarz Kijowa "Dynamo" Maxim Koval skomentował jego transfer do szeryfa Tyraspola, który, jak pamiętamy, został oficjalnie ogłoszony wczoraj.
— Max, witaj...
- Dziękuję.
— Jakie są uczucia?
- Dobre uczucie. Widać, że klub jest duży, ma wielkie osiągnięcia. Byli, są i będą. Ze swojej strony chcę być częścią przyszłych osiągnięć.
— Ostatnie cztery lata spędził w Arabii Saudyjskiej, a wcześniej grał w mocnych mistrzostwach, w tym w Hiszpanii. Czy możemy powiedzieć, że przejście do szeryfa to przeformatowanie kariery?
- Może tak. Od dawna chciałem wrócić do Europy. Sheriff to bardzo dobra opcja, bardzo utytułowany i znany klub w Europie.
— Jak bliskie są wam idee Szeryfa, które mówią, że remis to także porażka?
- Jestem bardzo blisko. Spędziłem pięć lat w Dynamie Kijów, gdzie nawet minimalne zwycięstwo z wynikiem 1:0 było uważane za porażkę. Jesteśmy przyzwyczajeni do wygrywania. Dlatego rozumiem, gdzie trafiłem i jakie zadania stawia sobie klub.
— Szeryf przegrał z ukraińskimi zespołami tylko raz, na początku 2000 roku z Szachtarem Donieck (0:2). Ale co, jeśli zdarzy się, że ponownie spotka się z ukraińskim klubem w fazie grupowej jednego z turniejów?
- Ukraińcom będzie tu bardzo trudno. Trudno będzie wygrać.
— Jak odejście z Deportivo wpłynęło na twoją karierę z moralnego punktu widzenia?
— Nie chciałem tam wyjeżdżać, ale były okoliczności, których nie będziemy reklamować. To zostanie ze mną. Mam zasadę – powodów trzeba szukać w sobie. Odegrał dużą rolę. Przez 4 lata w Arabii Saudyjskiej (nawet jeśli wielu mówiło, że pojechałem zarobić), wiem, że w tym czasie pracowałem każdy grosz. W ciągu 4 lat opuściłem tylko 1 trening.
— Co wiedziałeś o Szeryfie do dzisiaj?
— Wiedziałem, że to najbardziej utytułowany klub w Mołdawii. Wiedziałem też o klubie przed przeprowadzką do Dynama. Tu grał mój przyjaciel. Dużo pozytywnych opinii.
— Miałeś okazję grać na Main Arenie 10 lat temu, ale nie wyszło...
- Tak, było. Doznał kontuzji przed meczem. Być może szeryf nie wygrałby, gdyby grali (śmiech). Oczywiście, co teraz zgadywać. Tak stało się życie.
— Ale byłeś w protokole meczu, który został rozegrany w Kijowie...
- Tak, byłem zmiennikiem, wydaje się, że grał Aleksander Szowkowski. Szeryf miał w bramce wysokiego faceta, grał bardzo dobrze, wielokrotnie ratował drużynę.
— Jak widzisz najbliższą przyszłość w Szeryfie?
— Jak widzę tu swoją przyszłość? No cóż, po pierwsze, chcę zepchnąć swoje ambicje na dalszy plan. Chcę, żeby będąc tutaj odnieśliśmy jak najwięcej zwycięstw, zdobyliśmy jak najwięcej tytułów, a droga do europejskich zawodów będzie bardzo długa.
— Zespół ma dwóch doświadczonych bramkarzy. Jak patrzysz na konkurencję?
- Konkurencja jest dobra. Ona czyni cię silniejszym.
— Ale co z chęcią natychmiastowego zostania pierwszym numerem?
- Pragnienie jest zrozumiałe. Chcę grać jak każdy inny piłkarz. Ale nie do mnie należy decyzja. Są treningi. Postaram się udowodnić, że jestem gotowy do rywalizacji z każdym z bramkarzy drużyny.
— Na koniec - zostaw opinię fanom...
— Przyjdź na stadion i wesprzyj szeryfa. Nie zapomnij - gramy dla Ciebie.