Znany dziennikarz Mykoła Neseniuk podzielił się wrażeniami z pierwszego meczu rundy play-off Ligi Mistrzów pomiędzy Dynamem Kijów a Benfiką Lizbona (0:2), który odbył się wczoraj w Łodzi
"Kijowskie "Dynamo" przywiozło prawdziwe piłkarskie święto do skromnej Łodzi - kiedy jeszcze na miejscowym stadionie zostanie rozegrany mecz Ligi Mistrzów? Tak więc całe miasto zostało udekorowane reklamami z logo najsilniejszego turnieju piłki nożnej na świecie, a miejski stadion był praktycznie pełny.
Czy to był domowy stadion Kijowa? Jest mało prawdopodobne, aby podobnie jak w przeszłości, Ukraińcy, którzy przybyli na stadion nie byli kibicami zdolnymi do stworzenia prawdziwej atmosfery na mecz u siebie na takim poziomie. Na trybunach było więc czasem tak cicho, że krzyki dwudziestu kibiców Benfiki było głośniejsze niż emocje kilku tysięcy Ukraińców.
Czego oczekiwaliśmy po tej grze? Kolejny cud z Dynama? Teoretycznie było to możliwe, ale do tego szczęście musiałoby być po naszej stronie, co zrekompensowałoby różnicę w klasie piłkarzy mistrza Ukrainy i mistrza Portugalii. Kraje, w których nie ma wojny, a ciepłe słońce świeci przez cały rok. Do którego co roku przybywa kilkuset brazylijskich piłkarzy, gotowych do walki o prawo do gry w mistrzostwach Portugalii. Cud się nie zdarzył – nominalni gospodarze sami „przywieźli” dwa gole, a goście nie przeciążyli się specjalnie.
Widać, że Kijowanie grali na granicy swoich obecnych możliwości. Które niestety nie są zbyt duże. Zrobili wszystko, co mogli i zasłużyli na lepszy wynik. Choć niewielka, jest szansa na dotarcie do Ligi Mistrzów. To nie zadziałało. Możesz mieć nadzieję na rewanż w Lizbonie, ale będzie to absolutna fantazja. Pozostaje wierzyć, że ta fantazja istnieje i podziękować Łodzi, gdzie trzy piłkarskie święta podarowane miastu przez Dynamo Kijów na długo pozostaną w pamięci. Darowizny nie z własnej woli.
Bardzo zależy mi na tym, aby ten piłkarski urlop w Łodzi był ostatnim. Aby „Dynamo” dostało się do kolejnej Ligi Mistrzów, grając naprawdę na własnym boisku w Kijowie. Uwierzmy w to. Nie ma mowy inaczej!” Nesenyuk napisał na swojej stronie na Facebooku.