Były trener Dynama Kijów, Józef Sabo, komentował pierwszy mecz biało-niebieskich z Benfiką w play-offach Ligi Mistrzów (0:2).
— Spodziewałem się podobnego wyniku. Benfica to drużyna na dobrym poziomie ze świetnymi graczami. Rozpoczęli mecz od wciśnięcia i ciągle grali do przodu, w ataku. Po pierwszym golu gra nieco się zmieniła: otworzyliśmy się, a Portugalczycy zaczęli bardziej kontrolować piłkę. Wiedzieli, że będą chwile. A kiedy Cygankow, o którym często mówimy, został umyty - przepraszam, ale nie ma oczu czy coś? Czy nie widział, gdzie przechodził? Jakie ma prawo do takich podań z pomocy? Padł drugi gol i było po wszystkim.
Dla mnie zespoły zachodnie są najlepszymi zespołami. A także zachodnich piłkarzy. Gdy im się uda, zaczynają się sprzedawać, co widzieliśmy w drugiej połowie. To dobrzy gracze. Mogli zdobyć więcej niż jednego gola, ale w momentach, kiedy trzeba było szanować koleżankę z drużyny, sami zawodnicy chcieli coś zrobić, pokazać się. Sugeruje to, że sami się sprzedawali.
Kijowanie mogli ich ukarać w drugiej połowie, bo Portugalczycy bardzo często popełniali błędy w obronie, ale nie wykorzystali okazji, bo nie mamy tak kompetentnych piłkarzy. I w ogóle nie ma ataku.
— Kogo można wyróżnić w zespole „Dynamo”?
— Moim zdaniem Karavaeva. Nie jest napastnikiem, ale bardziej zorientowany na bramkę. Pozostali nie rozumiem, w jaką piłkę grają. Oleksandr zawsze celuje w bramkę przeciwnika. Szczególnie go za to lubię.
Mircea Lucescu słusznie zastąpił Cygankowa Karavaevem. PO popełnionym błędzie Viktor psychicznie nie był gotowy do kontynuowania gry. Nie jest graczem o silnej woli jak Sydorchuk czy Zabarny. Cygankow jest techniczny, coś w nim jest, ale nie zostanie przeniesiony do czołowej drużyny. Myślę, że będzie mu trudno grać na Zachodzie. Zwłaszcza w Mistrzostwach Anglii.
— Czy nieobecność Sydorczuka była zauważalna?
- Więc. Jest zarówno kapitanem drużyny, jak i bardziej widoczną postacią w środku stawki: dobrze sprawdza się w selekcji i rozpoczyna atak.
— Jak oceniasz swego rodzaju „all-in” Lucescu, kiedy wypuścił młodego Vanata i Carenkę?
— Vanat przynajmniej coś zrobił, próbował, była agresja, ale nie wyszło. Był taki moment, kiedy obrońca Benfiki, Tsarenka, prawie się "ruszyła". Jest za wcześnie, aby grać na tym poziomie. Ale co zrobić w takiej sytuacji.
— Napastnik naszej reprezentacji Roman Jaremczuk był niewidoczny na boisku...
— Nie pokazał absolutnie nic. Jaremczuk nie jest bardzo szanowany - nie dali mu piłki w momentach, kiedy trzeba było ją oddać. Obecnie siedzi na ławce i będzie siedział długo, bo kupili Brazylijczyków. Jeśli to się utrzyma, zniknie jako piłkarz.
— Czego można się spodziewać po meczu rewanżowym?
— Kijowanie nie mogą grać inaczej – tylko z obrony. W następnym meczu zobaczymy tę samą drużynę portugalską, co tutaj: od pierwszych minut będą naciskać, grają szybko, aż strzelą jednego lub dwóch goli. Wtedy znowu będzie ta sama gra. Portugalczycy „oszaleją”. Nie mamy takiego zespołu, zwłaszcza teraz. To, co mamy, jest tym, co mamy. To samo stanie się z Szachtarem, gdy zagrają w Lidze Mistrzów. Nie możesz od tego uciec.
Mykoła Tymoszczuk