Znany ukraiński trener i ekspert Oleg Fiodorczuk podzielił się swoimi wrażeniami z pierwszego meczu play-off rundy eliminacyjnej Ligi Europy pomiędzy Dnipro-1 a cypryjskim AEK (1:2), który odbył się w ubiegły czwartek w Koszycach.
- Gdyby nie bramka Dniepru w ostatniej chwili, to odczucia byłyby smutne. Bardzo denerwujące było śledzenie zespołu, w tym przypadku Dnipro-1, który jest wyższy od przeciwnika pod względem potencjału, ale obraz na boisku był zupełnie inny.
Myślę, że w pierwszej połowie drużyna Dnipro miała jakieś niewspółosiowość, grała grę pozycyjną, a jednocześnie upodobała sobie do krótkich i średnich pasm. Było też dużo indywidualnej zabawy. Ale lubiłem przeciwnika. Pomimo tego, że AEK to dość stara drużyna, przeprowadzali bardzo szybkie kontrataki i mogli strzelić więcej w pierwszej połowie. Dniepr-1 całkowicie przegrał pierwszą połowę meczu, statystyki wyraźnie to pokazały. Myślę, że sztab szkoleniowy powinien ustawiać lepszych zawodników.
W drugim Dniepr-1 miał już przewagę, inna sprawa, że Cypryjczycy zwalniali. W każdym razie zakończenie gry nie jest beznadziejne i mamy wszelkie szanse na zaliczenie AEK.
- Czy stracone gole wynikają głównie z braku pracy zespołowej obecnego składu Dnipro, czy w większym stopniu z umiejętności przeciwnika?
- Obie. Widzieliśmy, że AEK oddał wiele strzałów na nasze cele, zwłaszcza ze strefy wsparcia. Nasi zawodnicy grali bardzo szeroko, natomiast Sarapiy wyglądał bardzo źle na tej pozycji - był zdenerwowany, a czerwona kartka otrzymana pod koniec gry jest całkiem logiczna. Piłkarzowi nie zawsze się to udawało, a biorąc pod uwagę, że zarówno Swatok, jak i Adamyuk nie są ultraszybkimi zawodnikami, obraz nie wyszedł zbyt dobrze, ponieważ ci piłkarze byli skupieni na ataku i często opuszczali strefy.
Również Kogut, Tanchik z Busanello nie prezentowali się zbyt dobrze. Poza tym nie dało się nie zauważyć, jak nerwowy był bramkarz Dniepru, druga piłka padła całkowicie na niego, rażący błąd bramkarza. Dwa gole w 30 minut – to był szok, w którym zespół spędził całą pierwszą połowę, niektórzy zawodnicy po prostu „wypalili się”.
- Czy z boku odniosłeś wrażenie, że przy dośrodkowaniach z flanki z dośrodkowaniami piłkarze Dnipro-1 w swoim polu karnym po prostu nie rozumieją, co muszą zrobić?
- Całkowicie się zgadzam. Co więcej, nie było żadnego związku między linią środkową a grupą atakującą, gdzie w zasadzie był jeden Dovbik. Chociaż w drugiej połowie Gromov miał bardzo dobre momenty, z tą samą poprzeczką. Schemat 4-1-4-1 nie działał w pierwszej połowie, a już w drugiej, kiedy Gromov wyszedł i zaczął grać dwoma napastnikami, powstało wiele okazji.
Cóż, chciałbym zobaczyć bardziej agresywną grę Dovbika. Dziś, podobnie jak Pikhalonok, jest zawodnikiem reprezentacji narodowej. Co więcej, wokół Dovbika mówiło się o jego wartości kilkudziesięciu milionów, ale na tle cypryjskiego zespołu nie wykazywał on dużej aktywności.
- Czy nie wydaje się, że cały ten szum transferowy wokół Artema nie ma na niego zbyt dobrego wpływu?
- Myślę, że ta fala jest bardziej odległa od udanego meczu w reprezentacji, bo zawodnika obserwuje się nie tylko w jego występach dla klubu. Co więcej, w mistrzostwach nastąpiła wielka przerwa, a całe emocje pochodziły z gry w reprezentacji.
W każdym razie ta gra z AEK Dovbik zdecydowanie nie jest plusem, musisz ustawić się bardziej agresywnie. Zdecydowanie wie, jak grać, ale jednocześnie nie zawsze dobrze wchodzi w grę. To też jest minus Artem.
W każdym razie trzeba się poważnie przygotować, wystarczy potencjał Dnipro-1, trzeba szukać bloków pracy zespołowej. Tak, było za mało czasu na grę, ale w drużynie są piłkarze, którzy grali razem - te same połączenia Nazarenko-Dovbik, Kogut-Dovbyk, Pikhalonok-Dovbyk. Ale poza ostatnią minutą, kiedy Pikhalyonok dobrze zaserwował Svatok i strzelił gola, nie zauważyliśmy żadnych połączeń.
- Sarapiy opuści następny mecz, czy to poważna strata?
- Sądząc po tym, że był w wyjściowym składzie, liczyli na niego. Przegrana oczywiście jest znaczna, ale z drugiej strony Sarapiy nie jest czysto defensywnym graczem, grał znacznie więcej w swojej karierze jako obrońca. Więc prawdopodobnie znajdą zamiennik.
Ale Dnipros nie muszą dodawać nie w tylnej linii, przynajmniej nie bez tego. Tutaj do grupy atakującej trzeba dodać więcej. A jednocześnie zacznij tak, jak Dnipro-1 zakończył grę - szybciej pozbądź się piłki, wykonując szybkie ataki.
W końcu, co lubiło AEK? Każdy atak kończyli ciosem, oddając tylko około 20 strzałów w kierunku bramki - bardzo wysoka liczba jak na taką drużynę. Dnipro-1 musi wrócić do stylu, który był w drugiej połowie - szybkość, zwartość, bo grali bardzo szeroko w obronie, a przeciwnik łatwo ją otworzył, kilka ataków było jeden na jednego, obrońcom w ostatniej chwili udało się kopnąć piłkę w sprzęt. Myślę, że sztab szkoleniowy przeanalizuje wszystko i wyciągnie niezbędne wnioski.
- Czy pismo Aleksandra Kuchera jest już widoczne?
- Zarówno Dnipro-1, jak i Metalist - te drużyny zawsze preferowały grę z kontrolą nad piłką. W zasadzie piłkarze są za to ostrzeni.
Jednocześnie drużyna musi mieć styl, a taktyka gry musi opierać się na możliwościach przeciwnika. Jeśli jest stary, jasne jest, że pod koniec pierwszej połowy gracze już zaczęli siadać, wtedy musisz włączyć tempo, powinna pojawić się arytmia. A jej „Dniepr-1” po prostu nie wystarczało. Wydawało się, że drużyna grała poprawnie, ale nie przyniosło to żadnej ostrości, zwłaszcza na początku gry przeciwnikowi udało się zamknąć strefy.
Z takimi zbiegłymi napastnikami, jak Gromov i Dovbik, Dnipro-1 nie jest wart gry w powolną piłkę. Musimy wykorzystać atuty naszych graczy. I nie możesz polegać tylko na flankach. Bez względu na to, jak dobrze grają tam zawodnicy, gole padają nie z flanki, ale ze środka pola karnego.
Jewgienij Sawczuk