Trener Ukrainy Serhiy Yashchenko podzielił się swoimi wrażeniami z pierwszego meczu play-off rundy eliminacji Ligi Europy pomiędzy Dnipro-1 i cypryjskim AEK (1:2) w zeszły czwartek.
- Dnipro-1 nie rozgrywało oficjalnych meczów od ponad 8 miesięcy - poprzedni datowany jest na 10 grudnia 2021 r. Jaką drużynę widziałeś w meczu play-off rundy Ligi Europy?
- W pierwszym meczu drużyna cypryjska była silniejsza od Dnipro-1. Mowa o działaniach taktycznych i wyposażeniu technicznym piłkarzy. Moją uwagę przykuło to, że Dniepr-1 miał sporo problemów w obronie, zwłaszcza na flankach. Widać, że naszej drużynie nie starczyło czasu na zgrupowaniu, żeby zagrać.
— Czy fakt, że Ołeksandr Kucher dopiero niedawno objął kierownictwo nad Dnipro, wpłynął na gotowość Dnipro-1?
- Niewątpliwie. Każdy główny trener potrzebuje czasu, aby poznać nowych zawodników, porozmawiać o swoich wymaganiach i rozpocząć proces treningowy. Być może podopieczni Kuchera jeszcze nie zrozumieli jego koncepcji. To po prostu wymaga czasu.
- Piłkarze AEK zdobyli dość szybką bramkę, co wpłynęło na morale naszej drużyny. Co tu się stało?
- Musisz działać blisko z zawodnikami przeciwnika, a nie dać im czasu do namysłu. Na lewej flance ataki z łatwością pokonały obrońcę, wśliznęły się w pole karne, odbiły piłkę i znów nikt nie zagrał blisko Altmana. Cóż, mimo wszystko obrońcy na środku pola karnego zobowiązani są do ścisłej obrony przeciwników. Piłki same nie wlatują do bramki. Niewątpliwie sztab szkoleniowy naszego zespołu przeanalizuje grę i wytknie błędy. Ważne jest, aby ich nie powtarzać.
- Drugi chybiony gol to prawdziwa komedia. Nowy bramkarz Dnipro-1, Valef, nie doszedł do piłki, chociaż nikt mu nie przeszkadzał, a Svatok trafił do własnej bramki. Rzadko widać to we współczesnym futbolu.
- Moim zdaniem bramkarz Valef jest najsłabszym ogniwem obecnego Dnipro-1. Popełnił błędy jeszcze przed tym epizodem. A niepewne działania bramkarza zawsze wpływają na grę całej drużyny. Ale nie obwiniałbym za wszystko samego Valefa. Mieszkańcy Dniepru mają wielu nowych wykonawców. Najwyraźniej Alexander Kucher nie zna wszystkich najlepszych cech swoich podopiecznych.
Dynamika gry pokazała, że cypryjska AEK była bardziej zdeterminowana, aby wygrać. Jego zawodnicy lepiej radzą sobie z piłką, dają celne podania. Grali już w eliminacjach Ligi Mistrzów z Midtjylland i Ligi Europy z Partizanem. Gracze AEK weszli już do sezonu. Niewątpliwie piłkarze Dnipro-1 też chcieli wygrać, ale brakowało im energii, jakiejś szarży. A jednak nie zauważyłem dużej różnicy w klasie między dwoma zespołami.
- Poprzedni oficjalny mecz Dnipro-1 rozegrał w Mariupolu w grudniu ubiegłego roku. Z tego składu tylko Svatok, Pikhalyonok i Dovbik weszli do głównego składu na mecz w Koszycach. Czy to też problem dla zespołu?
- To nawet nie jest omawiane. Kiedy główny trener ma 1 lub 2 zawodników w podstawowym składzie, to już jest duży problem. W tym przypadku to katastrofa. Teraz Dnipro-1 ma przybyszów z różnych krajów, o różnych kulturach i tradycjach. Wszystkie najważniejsze rzeczy dzieją się w procesie szkolenia. Jak trenujesz, to jak grasz.
- Ale mimo wszystkich trudności w drugiej połowie Dnipro-1 grał znacznie lepiej. Czy to tylko kwestia Gromowa, którego Kucher wypuścił na boisko w przerwie?
- Podobno odbyła się szczegółowa rozmowa między trenerem a zawodnikami w szatni. I zrobił. Cypryjczycy wygrywali, może trochę się uspokoili. Ale chciałbym pochwalić nasz zespół. Zaczęli grać agresywnie, włączyli szybkość. To jedyny sposób działania i to od samego początku gry.
Dniepr często stwarzał szanse u bram wroga. Szczęście do wygranej „Dniepr-1” nie wystarczyło. Pamiętaj, jakie pożary wybuchły u bram AEK w drugiej połowie. Strzel te gole - ukraińska drużyna odniosłaby zwycięstwo silnej woli. Goście mieli tylko jedną szansę na popis, gdy ich zawodnik z lewej flanki trafił w słupek. Teraz Kucher ma tydzień na przeanalizowanie wszystkiego i przygotowanie drużyny do meczu w Larnace. I trzeba też osłaniać flanki graczy AEK – to oni są całym zagrożeniem dla naszego celu.
— Jak oceniasz występ Artema Dovbika?
- Na tym spotkaniu Dovbik prawie nic nie pokazał. W grze w Koszycach Artem zachowywał się jak minipiłkarz. Rzucali w niego piłeczkami jak tyczką. I przyjął je, w zasadzie, stojąc tyłem do celu kogoś innego. Wcześniej w reprezentacji Ukrainy widzieliśmy jego siłę, szybkość, pracę z piłką. Tutaj tego wszystkiego nie było.
Dovbik zagrał na miejscu. Może Cypryjczycy mają wysokiej klasy obrońców? Zobaczmy w grze powrotnej. Ale ponieważ jesteś liderem drużyny, jej głównym strzelcem, wymagania od ciebie są inne. Wszyscy piszą, że Dovbik wkrótce się gdzieś przeprowadzi za dużo pieniędzy, może to mu przeszkadza. A dla Artema ostatnia walka była ważna.
- Kogo lubisz od zawodników ukraińskiej drużyny?
- Prawy obrońca Władimir Tanczik. W ataku był bardzo dobry. Ile strzałów, inningów zrobił. Tak, nie wszyscy byli dokładni, ale tutaj są pytania do partnerów Tanchika. Chociaż zgadzam się, że w obronie powinien działać lepiej, nie pozwalając swoim przeciwnikom wędrować.
- Czy porażki na arenie międzynarodowej "Świt", "Worskla", a teraz "Dniepr-1" - to ogniwa tego samego łańcucha?
- Oczywiście wojna mocno odbiła się na ukraińskim futbolu. Gracze to także ludzie i bardzo martwią się o swoich krewnych i przyjaciół. Większość klubów nie trenuje we własnych ośrodkach treningowych. Mecze u siebie rozgrywane są na neutralnych boiskach. Wszystkie te czynniki wpływają na wynik. A długa pauza, bez oficjalnych meczów, nie zrobiła nic dobrego dla naszych klubów.
- Czy ostateczna porażka w pierwszym meczu daje szanse Dnipro-1 na zwycięstwo w ogólnym rozrachunku?
- Odchodzi. Teraz gole wyjazdowe nie są tak ważne. Na pierwszym spotkaniu Cypryjczycy popełnili mniej błędów. Teraz Oleksandr Kucher wie bardzo dużo, nie tylko o swojej drużynie, ale także o swoim przeciwniku. Uważam, że szanse na awans do fazy grupowej Ligi Europy wynoszą 50/50. Ważne jest, aby Dnipro-1 strzelił pierwszego gola w Larnace. Wtedy wszystko się zmienia.