Andrij Sanin, wiceprezydent Mariupola, opowiedział o losach infrastruktury klubu Azowskiego.
— W naszym biurze prawie nic nie zostało. Tylko ściany. Wszystko, co można było zniszczyć, zostało zniszczone. Wszystko, co mogli ukraść, ukradli. Wyjęto wszystko - baterie, gniazdka elektryczne, klimatyzatory, meble i inny sprzęt. Szarańcza
Przybyły cztery osoby. Zniszczony dach, ściana. W serwerowni doszło do uderzenia, które wpłynęło na wszystkie nasze bazy danych. Wszystkie sejfy zostały otwarte - prawdopodobnie szukając pieniędzy lub czegoś - oczywiście niczego nie znaleziono. Kiedy wrócimy do Mariupola, będziemy musieli wszystko odbudować od podstaw.
Każdy poligon otrzymał od czterech do ośmiu ataków artyleryjskich lub moździerzowych. Kompleks sportowy „Illichivets” stoi zniszczony. Brak oświetlenia zewnętrznego. W dach doszło nawet do dziesięciu uderzeń, w wyniku których ulewne deszcze zalały sztuczne pole, które nie wytrzymuje tak dużej wilgoci i które teraz również nie nadaje się do użytku.
Nasz stadion też jest zniszczony. Użyliśmy trawnika hybrydowego, który do prawidłowego funkcjonowania wymaga regularnego podlewania. W związku z tym, że w mieście przez cztery miesiące nie było wody, pole umarło. Nie było też lotów. Skala zniszczeń jest katastrofalna, ale dokładną kalkulację wyrządzonych szkód będziemy mogli dokonać dopiero po naszym zwycięstwie przy zaangażowaniu ekspertów – powiedział Sanin.