Znany ukraiński trener Igor Yavorsky podzielił się swoimi wrażeniami z meczu play-off eliminacji Ligi Mistrzów pomiędzy portugalską Benfiką a Dynamem Kijów (3:0), który odbył się w miniony wtorek w Lizbonie.
- W rewanżu widziałem, że obrońcy i Sidorchuk, który do nich dołączył, grali Buschana jako napastnik, - powiedział specjalista. — Jak to jest możliwe, w każdym ataku, aby przez cały czas oddawać piłkę bramkarzowi?
Benfica bardzo intensywnie rozegrała mecz u siebie. Wszyscy widzieliśmy, że piłkarze Dynama Kijów nie mogą rozegrać meczu z taką intensywnością. Wyraźnie widać, że gracze Dynamo od dwóch miesięcy są w trasie z powodu wojny. Ponadto ukraińska Premier League jeszcze się dla nich nie rozpoczęła. Praktyka gry, jak widzimy, jest bardzo ważna. Jestem pewien, że każdy gracz Benfiki jest silniejszy od swojego przeciwnika z Dynamo. Mówię o klasie piłkarza. W meczach play-off mieszkańcy Kijowa pokazali swoje maksimum.
- Już w pierwszej połowie piłkarze Benfiki strzelili trzy gole. Czy było możliwe, aby Dynamo pokazało swój najlepszy futbol, kiedy nie było szczególnego napięcia?
- Zapewne, ale znowu próbowali rozgrywać wszystkie ataki bramkarzem. Czemu to robić? Na boisku widzimy, że Portugalczycy świetnie radzą sobie z piłką, bez problemu pokonują przeciwnika. Nasi gracze nie mogą się tak zachowywać. Muszą trzy razy objąć piłkę, po czym mogą przejść do partnera. Tak więc Benfica wygrała ten mecz i całą konfrontację w klasie.
— Jakie są perspektywy Dynama na przyszłość?
- Dla nich rozpoczyna się ukraińska Premier League. Przy wszystkich problemach Kijowa będą faworytami sezonu. Mają zarówno doświadczonych graczy, jak i młodzież, która wyszła na europejskich rozgrywkach. Na przykładzie gry Szachtar — Metalist 1925 (0:0) widzimy, że inni liderzy UPL mają jeszcze więcej problemów.
- Okazuje się, że Dynamo jest jeszcze lepsze w grze w Lidze Europy niż w najważniejszym turnieju klubowym?
- Niewątpliwie. Losowanie jest tutaj bardzo ważne. Nie chciałbym mieć przeciwnika z Anglii. Ale w obecnej Lidze Europy zagrają Manchester United, Arsenal, West Ham. Przeciwko tym zespołom nie ma szans na sukces. W najlepszych mistrzostwach Europy intensywność rozgrywek jest zupełnie inna.
— Przynajmniej ktoś był jasnym punktem w meczu Dynama z Benfiką?
- Wielu ekspertów nazywa liderów Dynama Sidorczuka i Szaparenko. Ale w Lizbonie grali z 90% małżeństwa. Moim zdaniem nie wykonali ani jednego celnego podania z flanki. Chłopaki popełniali elementarne błędy. Cały czas są programy dla Buschana, ale on rozgrzał się nawet na treningu, przed meczem. Mamy to, co mamy. Jestem pewien, że nie będzie lepiej. Jesteśmy teraz w stanie wojny. Nie przyjdą do nas dobrzy obcokrajowcy, ale ich własni zawodnicy... Widzimy ich poziom.
- Niecelne podanie Siroty do własnego pola karnego doprowadziło do drugiej straconej bramki. Czy ten błąd jest taki sam, jak tydzień temu Cygankowa?
- TAk. Wszyscy nasi obrońcy automatycznie rzucają piłkę do bramkarza, zrzucając na niego odpowiedzialność. Wydaje się, że wszyscy chcą mieć piłkę jak Barcelona. Ale chcę zauważyć, że Barcelona ma piłkę na własnej połowie boiska. Ryzyko przy bramie nie jest potrzebne. I musimy podziękować gospodarzom za kilkakrotne wybaczenie.
- Jak ci się podoba gra Besedina?
- Jak zawsze. Nie widzieli go w ataku. A w obronie pozwolił nam trafić na bramkę. Raz Bushchan nas uratował, ale za drugim Otamendi nam nie wybaczył. Pamiętam swoje emocje – przez pierwsze 20 minut wstyd było oglądać mecz Dynama Kijów. Gdy Benfica strzeliła kilka bramek, gospodarze nieco się uspokoili. Oczywiście mecz trzeba przeanalizować, bo sytuacja dla naszej drużyny nie jest przyjemna.